- To było najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim życiu. Jeżeli ja popełniłem przestępstwo, to popełniają je wszyscy dziennikarze śledczy - mówił dziennikarz Wojciech Sumliński tuż po tym jak sąd nie zgodził się na jego areszt. Na wolność wychodzi też płk. Aleksander L., również podejrzany o płatną protekcję przy weryfikacji WSI.
Prokuratura chciała tymczasowego aresztu dla Sumlińskiego i Aleksandra L. Ale warszawski sąd rejonowy odrzucił wniosek w tej sprawie. Zarządził za to dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i 70 tysięcy złotych poręczenia majątkowego dla każdego z podejrzanych.
- Sąd uznał, że istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych im czynów, ale nie jest konieczne stosowanie wobec nich aresztu - powiedział rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego Wojciech Małek. Prokuratura ma teraz siedem dni na złożenie ewentualnego zażalenia na decyzję sądu.
- Jestem zadowolony - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Roman Giertych, adwokat Sumlińskiego. - W spokoju czekamy na dalsze działania prokuratorów. Jeżeli oczywiście wcześniej śledczy nie uznają, że warto się wycofać z tych absurdalnych zarzutów.
Pozytywna weryfikacja za łapówkę?
Zatrzymani przez ABW mężczyźni są podejrzani o płatną protekcję. Zdaniem śledczych, powoływali się oni na wpływy w komisji weryfikacyjnej WSI i oferowali pośrednictwo w pozytywnej weryfikacji w zamian za łapówki.
- Sprawa toczy się od 2007 roku w biurze ds. przestępczości zorganizowanej. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył oficer, który twierdził, że dostał ofertę pozytywnej weryfikacji w zamian za 200 tysięcy złotych - relacjonował prokurator Jerzy Szymański.
Wynosili tajne informacje?
Dodał, że obydwu podejrzanym może grozić nawet osiem lat więzienia. Nie wykluczył też, że zakres postępowanie zostania rozszerzony. - W grę wchodzi także wynoszenie na zewnątrz tajnych informacji państwowych oraz handlowanie nimi. Ten wątek będzie także sprawdzany, nie chcemy niczego przesądzać - mówił prokurator.
Ani Sumliński, ani Aleksander L. nie przyznają się się do winy.
Dwóm członkom komisji weryfikacyjnej, u których również dokonano przeszukania: Piotrowi Bączkowi i Leszkowi Pietrzakowi nie postawiono zarzutów. Przesłuchano ich jedynie w charakterze świadków.
Jak ujawniła prokuratura, funkcjonariusze ABW przeszukali w sumie 11 mieszkań, należących także do innych osób niż dwaj podejrzani i dwaj członkowie komisji.
Adwokat Wojciecha Sumlińskiego Roman Giertych podkreślał, że zarzut stawiany jego klientowi dotyczy "raczej zbierania informacji niż płatnej protekcji". Zatrzymanie swego klienta przez prokuraturę uważa za "niezasadne i nielegalne".
Także Jan Olszewski pytany, czy uważa za możliwy zarzut, że za pieniądze można było kupić pozytywną weryfikację przez komisję i zatrudnienie w nowych służbach odpowiedział: "Wykluczone".
"Misja specjalna" bez kamer
Akcję ABW w domu Bączka filmowali dziennikarze TVP z programu "Misja Specjalna". Według prokuratury, ekipa nie dostała jednak na nią zgody i dlatego dziennikarzom odebrano kamerę. - Postępowanie dotyczy informacji częściowo niejawnych. Jakie byłyby pretensje, gdyby w mediach pojawiły się np. filmy z przeszukania? - pytali prokuratorzy na konferencji prasowej. Jednak na pytanie dziennikarki TVP, dlaczego funkcjonariusze Agencji nie chcieli wylegitymować się reporterom i dlaczego oprócz kamer zabrali im także pendrivy, śledczy nie potrafili już odpowiedzieć.
Według ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz ABW było to zgodne z prawem. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zaapelowało jednak do Rzecznika Praw Obywatelskich, by domagał się wyjaśnień na temat "skandalicznego" zachowania funkcjonariuszy ABW wobec dziennikarzy TVP.
Stowarzyszenie Wolnego Słowa stanowczo protestuje przeciw ograniczaniu wolności dziennikarzy w dostępie do informacji. Fragment oświadczenia Stowarzyszenia Wolnego Słowa
Także Stowarzyszenie Wolnego Słowa protestuje przeciwko działaniom ABW wobec ekipy programu "Misja Specjalna". "Stowarzyszenie Wolnego Słowa stanowczo protestuje przeciw ograniczaniu wolności dziennikarzy w dostępie do informacji" - czytamy w specjalnym oświadczeniu organizacji.
"Reakcja funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (zatrzymanie, przeszukanie, konfiskata sprzętu i materiałów) wobec wykonujących swą pracę dziennikarzy jest godna potępienia" - głosi pismo.
Dziennikarze protestują
Wcześniej kilkudziesięciu dziennikarzy protestowało w Warszawie przeciwko akcji ABW. Niektórzy z manifestujących zostali wylegitymowani. List protestacyjny w sprawie działania Agencji podpisali dziennikarze różnych mediów, między innymi Kuba Sufin, Maciej Rybiński, Marcin Wolski, Piotr Zaremba i Monika Olejnik.
Szef TVP interweniuje
Sprzeciw wobec działań ABW wyraził także prezes TVP Andrzej Urbański. Prezes złożył w tej sprawie skargę do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, w której domaga się m.in. "wyciągnięcia konsekwencji wobec pracowników ABW wykonujących polecenia Prokuratora Krajowego, którzy dopuścili się złamania prawa". Prezes TVP zaapelował też o interwencję do Rady Etyki Mediów.
Co na to politycy
PiS już zapowiedziało, że złoży wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji kultury w sprawie wyjaśnienia, jak doszło do odebrania kamery dziennikarzom telewizji publicznej. ZOBACZ TAKŻE: Kaczyński: To arcyskandal
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski komentując zajście tłumaczył, że przepisy kodeksu postępowania karnego dopuszczają filmowanie czynności śledczych tylko za zgodą organu, który śledztwo prowadzi.
Jeżeli ktoś łamie prawo, musi decydować się także na konsekwencje. To był efekt działań dziennikarzy, a nie fanaberii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wicepremier Grzegorz Schetyna o akcji ABW
Z kolei minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna podkreślił, że dziennikarze - jego zdaniem - złamali prawo i dlatego musieli się liczyć z konsekwencjami. - Akcja (dziennikarzy) była niezgodna z prawem. Jeżeli ktoś łamie prawo, musi decydować się także na konsekwencje. To był efekt ich działań i zachowań, a nie fanaberii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - komentował Schetyna w radiu TOK FM. WIĘCEJ: "Nie przeproszę dziennikarzy za akcję ABW"
ABW oświadczyła, że jej działania wobec dziennikarzy były zgodne z prawem.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24