Sąd Najwyższy skierował do TSUE pytania prejudycjalne dotyczące między innymi zależności sędziego od władzy politycznej - poinformowano w komunikacie sądu. Jak podano, pytania dotyczą publicznego wsparcia przez sędziego zmian w wymiarze sprawiedliwości, polegających na "usunięciu ze stanowisk" około trzech tysięcy sędziów. Chodzi o planowaną reformę sądownictwa.
Na stronie Sądu Najwyższego pojawił się komunikat w tej sprawie.
"17 października 2024 roku, rozpoznając wniosek o zbadanie niezawisłości i bezstronności dotyczący jednego z sędziów, Sąd Najwyższy skierował pytania prejudycjalne do TSUE, w których domaga się m.in. odpowiedzi w przedmiocie czy sędzia publicznie popierający propozycje reformy prawa krajowego przygotowywane i prezentowane przez przedstawicieli władzy politycznej, dotyczące przyszłego uregulowania statusu sędziów powołanych z udziałem rady sądownictwa, której skład kwestionuje, a których efektem ma być usunięcie około trzech tysięcy sędziów ze stanowisk, na które zostali powołani w procedurze z udziałem tej rady, wbrew krajowej regulacji prawa konstytucyjnego, sam jest sędzią niezawisłym i bezstronnym w sprawie, w której ma ocenić status o jakim dotychczas wielokrotnie publicznie lub orzeczniczo się wypowiadał" - czytamy w komunikacie.
Reforma prowadząca do naprawy wymiaru sprawiedliwości, którą przygotowuje Ministerstwo Sprawiedliwości, dotyczy między innymi statusu około trzech tysięcy tzw. neosędziów, czyli tych sędziów, którzy zostali wskazani do powołania przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Rada ta - w związku z tym, że jej 15 członków-sędziów (zasiadają w niej bowiem jeszcze politycy) po zmianach ustawy o KRS w grudniu 2017 roku - jest wyłaniana przez Sejm, a nie, jak było wcześniej przez środowiska sędziowskie - oceniana jest przez obecne władze, część środowisk prawniczych i europejskie trybunały jako instytucja niekonstytucyjna i upolityczniona.
"Swoje wątpliwości Sąd Najwyższy przedstawił zwłaszcza w związku z publicznymi wypowiedziami jednego z sędziów, który miałby orzekać w wymienionej sprawie i nie złożył żądania jego wyłączenia, a który w swoich wypowiedziach dotychczas używał pod adresem sędziów Sądu Najwyższego bądź członków Krajowej Rady Sądownictwa epitetów takich jak 'skompromitowany', 'mierny', 'dyletant", 'ignorant", 'karierowicz', czy 'cynik', kwestionując ścieżkę zawodową czy kompetencje wymienianych przez siebie osób" - czytamy dalej w komunikacie Sądu Najwyższego.
Oczekiwanie "powściągliwości w korzystaniu z wolności wyrażania opinii"
"Według Sądu Najwyższego godność urzędu sędziowskiego jest wielką wartością, a argumentacja prawna sędziego winna być dokonywana z jej poszanowaniem. Wypowiedzi i zachowania sędziego, które można ocenić jako nieprzemyślane bądź emocjonalne, nawet gdy podbudowane są wolą działania w realizacji istotnego interesu, nie powinny mieć miejsca, gdyż sędziemu winna towarzyszyć postawa określana mianem 'ostrożnościowej'. Od urzędników publicznych pełniących funkcje w sądownictwie należy bowiem oczekiwać powściągliwości w korzystaniu z wolności wyrażania opinii we wszystkich przypadkach, w których autorytet i bezstronność sądownictwa mogą być prawdopodobnie kwestionowane" - dodano.
Zdaniem Sądu Najwyższego, "sędzia dopuszczający się przedstawionych zachowań nie spełnia kryteriów niezawisłości i bezstronności i nie jest sędzią niezależnym, a skład orzekający z udziałem takiego sędziego nie jest sądem niezależnym ustanowionym uprzednio ustawą w rozumieniu art. 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o Unii Europejskiej w zw. z art. 2 i art. 4 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej w zw. z art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej". "Przepisy te – z uwagi na brak stosownej regulacji krajowej wyłączenia takiego sędziego ze składu sądu - mogłyby zdaniem Sądu Najwyższego ku temu posłużyć" - dodano.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Elżbieta Krzysztof/Shutterstock