Ten wynik oceniam jako sukces - powiedział Marcin Warchoł po ogłoszeniu sondażowych wyników exit poll, według których zdobył ponad 9 procent głosów w pierwszej turze. - Takie są reguły demokracji i chylę czoła przed nimi. To jest tylko dla mnie zachęta, żeby jeszcze mocniej wziąć się do pracy - komentował Warchoł. Po godzinie 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek Miejska Komisja Wyborcza w Rzeszowie podała wyniki głosowania ze 100 procent komisji obwodowych. Według nich Marcin Warchoł zdobył 10,72 procent głosów.
W niedzielę rzeszowianie oddawali głosy w przedterminowych wyborach prezydenta swojego miasta.
Po godzinie 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek Miejska Komisja Wyborcza w Rzeszowie podała wyniki głosowania ze 100 procent komisji obwodowych. Konrad Fijołek (KWW Konrada Fijołka Rozwój Rzeszowa 2.0) zdobył 56,51 procent głosów. Ewa Leniart (KWW Ewy Leniart Wspólny Dom Rzeszów) uzyskała 23,62 procent głosów. Marcin Warchoł (KW Marcin Warchoł Tadeusz Ferenc – dla Rzeszowa) - 10,72 procent, a Grzegorz Braun (KWW Grzegorz Braun - Konfederacja) zdobył 9,15 procent.
Wynik uzyskany przez Fijołka oznacza, że nie będzie drugiej tury wyborów.
Jak poinformowała Miejska Komisja Wyborcza, frekwencja wyborcza wyniosła 54 procent.
Podany wcześniej, w niedzielę wieczorem, wynik sondażu exit poll przeprowadzonego przez Instytut Badań Samorządowych wskazał, że popierany przez opozycję Konrad Fijołek zdobył 55,8 proc. głosów, a popierana przez PiS wojewoda podkarpacka Ewa Leniart - 25,1 procent. Grzegorz Braun zdobył 9,8 proc. głosów, a Marcin Warchoł - 9,3 procenta.
"Małemu zawsze wiatr wieje w oczy
Warchoł w rozmowie z reporterem TVN24 po ogłoszeniu sondażowych wyników ocenił, że "te wybory okazały się wyborami partyjnymi". - Dlatego ten wynik oceniam jako sukces, ponieważ wywodząc się z małego ugrupowania jakim jest Solidarna Polska, rzeczywiście osiągnąłem rezultat wyższy niż poparcie mojego ugrupowania na terenie całego kraju. Dlatego oceniam to jako sukces - komentował.
Warchoł w czasie kampanii odszedł z partii. Pytany, czy teraz zamierza do niej wrócić, odparł: - Nie mam takich planów.
Mówił również, że "małemu zawsze wiatr wieje w oczy". - Za mną nie stały wielkie domy medialne, machiny, które wspierały pozostałych kandydatów. Jestem posłem z Rzeszowa, znacie mnie państwo - powiedział. Zapewnił też, że będzie "patrzył na ręce panu Fijołkowi".
"Takie są reguły demokracji i chylę czoła przed nimi"
- Z pokorą podchodzę do wyboru mieszkańców, szanując wynik demokracji. Takie są reguły demokracji i chylę czoła przed nimi. To jest tylko dla mnie zachęta, żeby jeszcze mocniej wziąć się do pracy. Za dwa lata kolejne wybory - mówił dalej Warchoł. Przyznał przy tym, że nie podjął jeszcze decyzji, czy w nich wystartuje.
- Jak żaden z kandydatów przeszedłem całe miasto wzdłuż i wszerz. Znam niemal wszystkie jego problemy, bardzo dobrze poznałem mieszkańców poszczególnych osiedli. Poznałem (ich - red.) radości, smutki, spotykałem się z tysiącami osób codziennie. To jest ogromny kapitał, który chcę dalej wykorzystywać w pracy na rzecz Rzeszowa - oświadczył.
"Mieszkańcy zawsze mogli i będą mogli na mnie liczyć"
Na kilka dni przed wyborami prezydenckimi w Rzeszowie Warchoł przekazał pół miliona złotych dla jednego z rzeszowskich szpitali. Wyjaśnił, że środki uruchomione zostały z Funduszu Sprawiedliwości. W niedzielę pytany, czy miasto nadal może liczyć na te pieniądze, powiedział, że "jako poseł z Rzeszowa nie odmawia pomocy nikomu, kto tego wymaga".
- Wielu włodarzy innych gmin, powiatów na terenie naszego województwa, którzy mają legitymację partyjną opozycyjną, mogą liczyć na moją pomoc, bo pomagam mieszkańcom. Pomagam tym, którzy potrzebują pomocy w szpitalach, wspieram ofiary wypadków poprzez pomaganie strażakom, przekazywanie niezbędnego sprzętu. Mieszkańcy zawsze mogli i będą mogli na mnie liczyć - powiedział kandydat w wyborach prezydenckich w Rzeszowie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Darek Delmanowicz