Bodnar: Rzecznik Praw Obywatelskich, który byłby ulubieńcem władzy, to nie byłby dobry rzecznik

Adam Bodnar gościem "Faktów po Faktach"
Adam Bodnar gościem "Faktów po Faktach"
Źródło: TVN24
Jeszcze pięć lat temu nikt nie słyszał o "ideologii LGBT", mówiło się o "ideologii gender". Nagle pojawił się nowy wykwit języka polityki - powiedział w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Odniósł się do wykorzystywania osób LGBT jako "broni politycznej" i konsekwencji, jakie niesie ze sobą to działanie.

W połowie sierpnia w Wałczu (woj. zachodniopomorskie) 28-letni mężczyzna miał zaatakować spacerującego z siostrą i koleżanką 17-latka. Jak przekazała policja, po zatrzymaniu napastnik zeznał, że powodem pobicia miały być kolorowe włosy nastolatka.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Jak przekazała aspirant Beata Budzyń z Komendy Powiatowej Policji w Wałczu, mężczyzna dwa tygodnie wcześniej miał zaatakować 15-latka. - Jednego z małoletnich uderzył z otwartej ręki w twarz, co spowodowało u niego uszkodzenie okularów leczniczych. Straty oszacowano na kwotę 600 złotych - informuje policjantka.

Bodnar: powstaje pytanie, czy osoby LGBT nie stają się ofiarami i czy nie są to konsekwencje słów polityków

Między innymi o zajście w Wałczu pytany był w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. - W takich sytuacjach myślę najpierw o tych polskich miastach - przyznał. Dodał, że "Wałcz kojarzy mi się z tym, że to ośrodek sportów olimpijskich, stamtąd pochodzi wielu medalistów".

- Teraz będzie nam się kojarzył z czymś innym, że na ulicy może dochodzić do przemocy i z tym, że osoby inne, odmienne stają się ofiarami przemocy - powiedział.

Bodnar zwrócił uwagę, że "w 2015 i 2016 roku obserwowaliśmy wzrost ataków na tle rasistowskim oraz islamofobicznym". - Co chwila dowiadywaliśmy się o atakach na tym tle. Było to ewidentnie konsekwencją słów polityków, wykorzystania tematu imigracyjnego w kontekście kampanii wyborczej - tłumaczył.

- Powstaje pytanie, czy teraz nie jesteśmy w tej samej sytuacji, czy osoby LGBT nie stają się ofiarami i czy nie są to konsekwencje słów polityków - powiedział RPO.

"Rzecznik Praw Obywatelskich, który byłby ulubieńcem władzy to nie byłby dobry Rzecznik"
Źródło: TVN24

"Nagle pojawił się nowy wykwit języka polityki"

Adam Bodnar zapytany został o to, czy w naszym kraju istnieje polityczne przyzwolenie na agresję wobec osób LGBT. - Takie przyzwolenie istnieje i ono się w Polsce rozpoczęło wraz z dyskusją po przyjęciu "karty LGBT" przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego - zwrócił uwagę.

- Wtedy politycy odkryli takiego swoistego świętego Graala, którym mogą się posługiwać. Stworzyli zbitkę słów "ideologia LGBT". Jeszcze pięć lat temu nikt nie słyszał o "ideologii LGBT", mówiło się o "ideologii gender". Nagle pojawił się nowy wykwit języka polityki - powiedział RPO.

Jak wyjaśnił, "za tym poszły te wszystkie uchwały przyjmowane na szczeblu lokalnym". - Bardzo mocno wypowiedział się arcybiskup (Marek) Jędraszewski, mówiąc o tęczowej zarazie. Później politycy momentami wręcz prześcigali się w używaniu takiej retoryki, a następnie niestety wykorzystali ją do walki o urząd prezydenta, łącznie z samym prezydentem Andrzejem Dudą - zwrócił uwagę.

Abp Jędraszewski: nie ma już czerwonej zarazy ale jest tęczowa zaraza
Abp Jędraszewski: nie ma już czerwonej zarazy, ale jest tęczowa zaraza (wypowiedź z sierpnia 2019 roku)
Źródło: tvn24

- Po wyborach prezydenckich się nie skończyło. Teraz jako broń polityczną wykorzystuje to głównie obóz Solidarnej Polski. Teraz mamy takie sformułowania, ale i czyny, które sprowadzają walkę z osobami LBGT jako wręcz dbałość o wartości chrześcijańskie, o interes narodowy - mówił. Dodał, że teraz widzimy tego konsekwencje, które "z punktu widzenia praw człowieka są tragiczne".

- To jest kopiowanie rozwiązań i metod działania z putinowskiej Rosji. (…) Myślę, że osoby LGBT nie będą miały łatwego życia. To, co mnie pociesza, to sprzeciw społeczny, że środowiska osób LGBT potrafią się organizować i bronić swoich praw - mówił Adam Bodnar.

"Rzecznik Praw Obywatelskich, który byłby ulubieńcem władzy, to nie byłby dobry rzecznik"

Adam Bodnar odniósł się również do kwestii swojej kadencji, która zgodnie z konstytucją kończy się 9 września tego roku. Klub Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy, a także około 370 organizacji społecznych zgłosiły na jego miejsce kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz. Szans na jej poparcie nie widzi Prawo i Sprawiedliwość, który planuje zgłosić własnego kandydata. Nad podobnym wariantem zastanawia się klub Koalicji Polskiej-PSL-Kukiz'15.

- Zgodnie z konstytucją kadencja kończy się we wrześniu 2020 roku. (…) Zgodnie z ustawą sprawuję funkcję do czasu wyboru następcy - wyjaśnił Bodnar, który podkreślił, że jeśli parlament nie wybierze takiej osoby w terminie do 9 września, to on jest gotów sprawować tę funkcję aż do wskazania następcy.

Adam Bodnar odpowiadając na pytanie o swoje stosunki z obecną władzą, powiedział, że "Rzecznik Praw Obywatelskich, który byłby ulubieńcem władzy, to nie byłby dobry rzecznik, bo nie broniłby praw, ale rządu". - Praw obywatelskich broni się zwykle w kontrze do urzędującej władzy, czy to na szczeblu centralnym, czy lokalnym - mówił.

Czytaj także: