- Będę się starała, żeby do podpisania konwencji doszło jeszcze w grudniu, ale procedury mogą potrwać. Najważniejsze, że doprowadziliśmy do końca te procesy, które wymagały uzgodnień pomiędzy resortami i zgody rządu - powiedziała pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz po ogłoszeniu przez premiera przyjęcia zgody na podpisanie europejskiej konwencji ws. przemocy wobec kobiet.
Premier Donald Tusk poinformował, że rząd jednomyślnie przyjął na wtorkowym posiedzeniu uchwałę w sprawie podpisania konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Dodał, że jest optymistą, co do przebiegu dyskusji na ten temat w parlamencie.
Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do 10 lipca podpisało ją 25 państw, ostatnio Holandia. Jedno państwo - Turcja - ratyfikowało Konwencję.
- Nie ukrywaliśmy, że niektóre zapisy konwencji są kontrowersyjne, szczególnie jeśli chodzi o skutki o charakterze prawnym. To spowodowało, że nasza uchwała, a co za tym idzie konwencja, jest opatrzona oświadczeniem rządu polskiego, w brzmieniu: Rzeczpospolita Polska oświadcza, że będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami i przepisami Konstytucji RP - powiedział premier.
Podpisanie może się przesunąć
- Będę się starała, żeby do podpisania konwencji doszło jeszcze w grudniu, ale procedury mogą potrwać. Najważniejsze, że doprowadziliśmy do końca te procesy, które wymagały uzgodnień pomiędzy resortami i zgody rządu - powiedziała pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
W jej ocenie proces ratyfikacji może potrwać od kilku miesięcy do dwóch lat. Podkreśliła, że trzeba będzie zorganizować szereg spotkań eksperckich, które będą miały na celu wprowadzenie do polskiego prawa nowych pojęć - używanych w konwencji, a niezdefiniowanych w naszych przepisach; chodzi np. o przemoc ekonomiczną.
Pełnomocniczka podkreśliła, że najważniejsza rozbieżność pomiędzy polskim prawem a konwencją zostanie wkrótce zlikwidowana - chodzi o tryb ścigania gwałtu, który w Polsce ścigany jest na wniosek ofiary, a w myśl konwencji powinien być przestępstwem ściganym z urzędu. Prace nad odpowiednimi zmianami w przepisach toczą się już w Sejmie.
Zastrzeżenia do europejskiego dokumentu
Premier we wtorek poinformował, że Polska złoży także dwa zastrzeżenia, które określił jako "techniczne".
Pierwsze - do artykułu 30 (ust. 2) dotyczącego odszkodowań od państwa, których mogą żądać ofiary przemocy. Polska zastrzega, że będzie stosować ten artykuł wyłącznie w stosunku do pokrzywdzonych będących obywatelami Polski lub Unii Europejskiej oraz "w trybie własnego prawa krajowego".
Drugie zastrzeżenie zostało zgłoszone do artykułu 44 (ust. 1 lit. e) w sprawie przepisów dotyczących ścigania przestępstw, o których mowa w konwencji. Stanowi ono, że Polska zastrzega, że nie będzie stosować postanowień Konwencji w przypadku, kiedy przestępstwo popełnione zostało przez osobę z miejscem stałego zamieszkania na terytorium Polski.
Podpisanie konwencji nie oznacza obowiązku jej ratyfikowania, a dopiero ratyfikacja pociągnie za sobą skutki prawne. W okresie między jej podpisaniem a ratyfikacją państwo nie powinno podejmować działań sprzecznych z podpisaną umową, ani takich, które uniemożliwią jej ratyfikację w przyszłości.
Tryb złożony zawarcia umowy
Podpisanie konwencji jest pierwszym etapem zawierania umów międzynarodowych w trybie złożonym. Organ upoważniony przez rząd do podpisania konwencji musi wystąpić do MSZ z prośbą o pełnomocnictwo do podpisania aktu międzynarodowego. Następnie trzeba zgłosić Radzie Europy gotowość do podpisania dokumentu.
To ona wyznacza termin jego podpisania. Ostateczne wyrażenie przez państwo woli związania się umową następuje w drodze ratyfikacji. W tym przypadku powinno to nastąpić w trybie podjętej przez parlament ustawy, która upoważni prezydenta do ratyfikacji.
W okresie pomiędzy podpisaniem a ratyfikacją umowy międzynarodowej państwo nie powinno podejmować działań sprzecznych z podpisaną umową, ani takich, które uniemożliwią jej ratyfikację w przyszłości.
"Wyraz ideologii feministycznej" Na tle dyskusji o konwencji doszło do sporu pomiędzy Kozłowską-Rajewicz, która przekonywała, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który widział w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych".
Zdaniem ministra niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją.
Przeciw przemocy i dyskryminacji
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji.
Nakłada na państwa strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej infolinii działającej 24 godziny na dobę dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk oraz ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych chroniących przed wtórną wiktymizacją; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci.
Autor: zś/ja//kdj / Źródło: tvn24.pl, PAP