- Podstawowym elementem konkurencyjności jest energia. I Ameryka będzie miała i ma tanią energię, może mieć jeszcze tańszą - mówił poseł Polski 2050 Ryszard Petru w "Rozmowie Piaseckiego" w czwartek. Odniósł się w ten sposób do wystąpienia premiera Donalda Tuska w środę w Parlamencie Europejskim, gdzie mówił między innymi o potrzebie konkurencyjnych cen energii w Europie.
Premier Donald Tusk przedstawił w środę w Parlamencie Europejskim priorytety polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podczas swojego wystąpienia ocenił, że niektóre europejskie regulacje doprowadziły do tego, że cena energii w części krajów Europy jest "nieakceptowalnie wysoka". - Jak wy chcecie konkurować z gospodarką amerykańską czy chińską, jeśli będziemy mieli trzykrotnie droższą energię? - pytał.
"Nie odbieram tego jako zwrot"
W czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" komentował te słowa poseł Polski 2050 Ryszard Petru. Powiedział, że nie zszokowały go one. - Podstawowym elementem konkurencyjności jest energia. I Ameryka będzie miała i ma tanią energię, może mieć jeszcze tańszą - mówił. Stwierdził, że nie możemy bagatelizować tego, że prezydent Donald Trump będzie stawiał na ropę.
- Wydaje mi się, że Tusk pokazał się jako taki realista - ocenił. - Ja nie odbieram tego jako zwrotu, tylko wejście właśnie w europejski mainstream, który mówi o potrzebie bycia konkurencyjnymi - dodał.
Zdaniem Petru "mamy prawie bardzo niski wzrost" gospodarczy. - Dużo wyższy wzrost jest w Stanach. Chińskie samochody są dużo tańsze niż niemieckie. A niemiecki przemysł stanął. Musimy sobie na to odpowiedzieć. Dlaczego tak się stało, że Europa nie ma perspektywy wzrostu? Oczywiście Polska na tle wygląda nie najgorzej, ale my musimy mieć perspektywę wzrostu 4 procent w najbliższych latach, a nie tylko w jednym czy dwóch latach - mówił polityk.
- Wydaje mi się, że Europa musi być bardziej pragmatyczna w podejściu. Była być może zbyt idealistyczna. Wielkie cele klimatyczne to jest fajna rzecz, ale potem musimy do nich dojść. Jeżeli przechodzimy za szybko, zbyt dużym kosztem dla społeczeństwa, to społeczeństwo to odrzuca i zaczyna głosować na radykalne partie prawicy. Czy to we Francji, czy ostatnio w Niemczech, czy istnieje ryzyko również w Polsce. W związku z tym nie możemy bagatelizować rzeczywistości i brnąć w takie wskaźniki, które są zbyt trudne do osiągnięcia - ocenił Petru. Dodał, że "trzeba to urealnić".
Stwierdził, że "w Polsce mamy duże zapóźnienie, jeżeli chodzi o energię odnawialną". - Z powodu PiS-u, który przez 8 lat nic nie zrobił - wyjaśnił. - Druga kwestia to jest kwestia energetyki. Musi być tańsza energia. Oczywiście w dużym stopniu błędne okazało się założenie Niemiec, że zawsze sobie poradzimy z energią, bo sprowadzimy tanią energię z Rosji. Ten wariant przestał być aktualny po agresji Rosji na Ukrainie. I w ogóle cała ta polityka niemiecka bazowała na takim założeniu - powiedział.
Jako błąd polityki niemieckiej uznał też kwestię przyjmowania imigrantów. - Skala imigrantów, których Europa przyjęła, była tak duża, że uważam, że po prostu nie poradziliśmy sobie jako Europejczycy z taką skalą napływu. Bo to było za dużo jak na możliwości europejskie - dodał.
Zdaniem Petru "tania energia to energia konkurencyjna z różnych źródeł". - Czyli mamy atom, mamy wiatr, wiatr na morzu, wiatr na lądzie, mamy fotowoltaikę, mamy biomasę i mamy jeszcze przez jakiś czas węgiel. Gaz też, bo gaz nie musi być wyłącznie z Rosji - wymieniał. - Muszą być różne źródła energii. I technologia musi powodować coraz większą efektywność ich wytwarzania. I to jest możliwe. Tylko to trwa - stwierdził.
Petru: zmiany w biurokracji trzeba wyłamywać chyba tasakiem
Został również zapytany o jeden ze sztandarowych pomysłów Polski 2050, czyli ustawę wiatrakową. - Ustawa wiatrakowa jest gotowa. Czekam, aż wyjdzie z Rady Ministrów - powiedział Petru. Odpowiadając na krytykę, że minęło 15 miesięcy kadencji nowego rządu, a ustawy nie ma, stwierdził, że "są dwa podejścia". - Jest podejście à la Trump, że pierwszego dnia walimy 100 dekretów, z czego większość będzie potem kwestionowana przez sądy. Idziemy na rympał, zobaczymy, co z tego wyjdzie, albo przygotowujemy ustawę tak, żeby potem nie trzeba było poprawiać ustaw, tak jak poprawiał w nieskończoność PiS swoje ustawy, które były na kolanie - dodał.
Przyznał jednak, że chciałby, aby ta ustawa pojawiła się szybciej. - Oczekiwałbym od naszej koalicji, od siebie włącznie, przyspieszenia w kwestiach gospodarczych. Bo one są tymi, w których Polacy oczekują poprawy. Bo głosując na nas, głosowali nie tylko za odsunięciem PiS od władzy, ale za poprawą w wielu obszarach, które nie działały, i było przekonanie, że PiS jest głównym hamującym - mówił.
- Jest tutaj duży element walki z biurokracją. Mogę to powiedzieć wprost. Po prostu mamy problem z biurokracją, która nie chce zmian i nigdy nie chciała. Żadna biurokracja nie chce żadnych zmian. I trzeba po prostu wyłamywać te zmiany - nie chcę powiedzieć tasakiem, ale chyba tasakiem - dodał.
"Nie ma nic gorszego niż edukacja seksualna w internecie"
Petru był również pytany o sukcesy Trzeciej Drogi (w której skład wchodzą Polska 2050 i PSL) w ostatnim roku. Odpowiedział, że złożyli ustawę o składce zdrowotnej. - Pierwsza część weszła w życie - stwierdził. Dodał, że druga część utknęła w komisjach i trudno mu ocenić, jaka jest tego przyczyna.
Na uwagę, że to niewiele przez 15 miesięcy, odpowiedział, że "za cztery lata będzie ocena rządu, a nie po 15 miesiącach".
Odniósł się też do zarzutów, że podejście Trzeciej Drogi w sprawie edukacji zdrowotnej w szkołach czy związków partnerskich nie służy ugrupowaniu. - Ja bym nie chciał odpowiadać za PSL - zastrzegł. - W każdej z tych kwestii mam jednoznaczne zdanie. Edukacja zdrowotna powinna być obowiązkowa. Nie ma nic gorszego niż przedmiot nieobowiązkowy. Po prostu uczęszczają na niego tylko ci, którzy są zainteresowani tematem, czyli już coś wiedzą - dodał. Zdaniem Petru "nie ma nic gorszego niż edukacja seksualna w internecie". Jest dużo gorsza niż jakakolwiek edukacja przemyślana w ramach podręcznika - ocenił.
Skomentował też kwestię religii w szkołach. - Uważam, że nic by się nie stało, gdyby to znów trafiło do salek katechetycznych, ale oczywiście są miejsca, gdzie z powodu logistycznego szkoła może być wygodniejsza - dodał.
- PSL w tym zakresie ma bardzo inne stanowisko, ale ma swój elektorat. Ja mogę się z nimi nie zgadzać, ale szanuję ich stanowisko, bo takie jest. To jest koalicja czterech partii. Trzeba się dogadywać - ocenił poseł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24