Według branży energetycznej zmiana ustawy wiatrakowej uwolni potencjał energetyki z wiatru na lądzie. - To tańsza energia oraz nawet 260 miliardów złotych do Produktu Krajowego Brutto i 100 tysięcy miejsc pracy do 2040 roku - podkreślił prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki.
- Odblokowujemy potencjał energetyki z wiatru na lądzie. Nowelizacja ustawy wiatrakowej będzie krokiem milowym w transformacji energetycznej w kraju. Chcemy ten proces przyspieszać, żeby Polska mogła korzystać z taniej, czystej energii. Ten potencjał przez lata zaniedbań dziś jest niewykorzystany – powiedział podczas czwartkowej wizyty na Farmie Wiatrowej Piotrków wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.
Poinformował, że projekt jest obecnie na etapie uzgodnień międzyresortowych. Zdaniem wiceministra jesienią ustawa może trafić pod obrady Sejmu.
Założenia nowej ustawy wiatrakowej
Głównymi założeniami nowej ustawy regulującej obszar energetyki wiatrowej na lądzie (tzw. ustawa wiatrakowa) jest zniesienie generalnej zasady 10H, czyli zakazu budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej od budynków niż 10-krotność wysokości turbiny (z możliwością skrócenia dystansu do 700 m), co zdaniem przedstawicieli branży blokowało w Polsce inwestycje w energetykę wiatrową.
Pojawić się ma 500 m jako nowa wzajemna minimalna odległość między turbinami wiatrowymi a zabudową mieszkaniową. Dodatkowo założenia przewidują pakiet zmian w przepisach planistycznych pod kątem budowy elektrowni wiatrowych oraz udostępnienia co najmniej 10 proc. mocy elektrowni wiatrowej zainteresowanym mieszkańcom w formule prosumenta wirtualnego lub kooperatyw energetycznych.
W opinii prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) ustawa uwolni ogromny potencjał lądowej energetyki wiatrowej, będącej - jak dodał - najbardziej przyszłościowym źródłem energii w naszym kraju.
- Obecnie w farmach wiatrowych na lądzie mamy zainstalowanych 10 GW mocy i jest to zdecydowanie za mało. Jako eksperci szacujemy, że zmiana odległości minimalnej w ustawie z 700 na 500 metrów uwolni potencjał wiatru na poziomie ok. 41 GW do 2040 roku. To niesie ze sobą wymierne korzyści dla Polski, bo mówimy też o wzroście PKB do 2040 roku nawet o 260 miliardów złotych. To też ponad 100 tysięcy dobrze płatnych miejsc pracy w przemyśle innowacyjnym oraz bezpośrednie korzyści finansowe dla gmin na poziomie około dwóch miliardów złotych, bo każda farma wiatrowa generuje wpływy z podatków od nieruchomości – tłumaczył Gajowiecki.
Tańsza energia
Dodał, że energetyka wiatrowa to przede wszystkim ponad trzykrotnie tańsza energia w porównaniu do tej wytwarzanej ze źródeł konwencjonalnych. - Każdy gigawat mocy z wiatru obniża trwale cenę energii. Elektrownie wiatrowe gwarantują nam też bezpieczeństwo energetyczne i uniezależniają od paliw kopalnych z Rosji. Dlatego apelujemy do rządu o jak najszybsze regulacje poluzowania kwestii lokalizacyjnych dla elektrowni wiatrowych, tym bardziej że mamy w tym projekcie pełne poparcie społeczne i nie rozumiemy, czemu liberalizacja przepisów na tym rynku trwa tak długo - podkreślił.
Gajowiecki zaapelował, by nowa ustawa została przyjęta jak najszybciej, ponieważ - jak tłumaczył - regulacje wprowadzone przez poprzedni rząd poskutkowały duża luką inwestycyjną w elektrownie wiatrowe.
Zapewnił, że zasada 500 metrów to światowy standard przyjęty m.in. przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i ta odległość nie zagraża lokalnym społecznościom. Wskazał, że zmniejszenie odległości z 700 do 500 m oznacza znaczące zwiększenie powierzchni kraju pod lokalizacje lądowych elektrowni wiatrowych, które przełoży się na niemal 20 GW dodatkowej mocy wytwórczej.
- W ustawie ważne jest też przyspieszenie procedury administracyjnej związanej z wydawaniem pozwoleń na nowe inwestycje, bo lokowanie elektrowni wiatrowej na podstawie Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego usprawnia i skraca znacząco czas trwania całej inwestycji – tłumaczył.
Branża energetyczna czeka na przepisy
Na ustawę wiatrakową czekają też duże przedsiębiorstwa energetyczne. Wśród nich jest m.in. Grupa Tauron, która od kilku lat inwestuje w odnawialne źródła energii. Do spółki należy m.in. Farma Wiatrowa Piotrków, na której znajduje się 15 turbin, każda o mocy 2 MW i wysokości 123 metrów. Produkują one rocznie ok. 90 GWh, co wystarcza na zaspokojenie potrzeb energetycznych ponad 30 tys. gospodarstw domowych.
- Wszelakie regulacje, które zwiększają możliwości rozwoju projektów wiatrowych, są przez nas bardzo mile widziane. To krok w bardzo dobrą stronę. Cały czas inwestujemy w projekty wiatrowe w Polsce, ale ich liczba jest w tej chwili ograniczona. Chcielibyśmy budować więcej. Zniesienie zasady 10H umożliwi istotne przyspieszenie rozwoju energetyki wiatrowej, dalszą dekarbonizację gospodarki przy zapewnieniu potrzebnej w systemie energii – przyznał wiceprezes Tauron Polska Energia Michał Orłowski.
Wiceminister Motyka zapowiedział, że ustawa ma wejść w życie na początku przyszłego roku. - Wierzę, że ten projekt uzyska podpis prezydenta, bo trudno mi sobie wyobrazić, że znajdzie się w Polsce ktoś, kto będzie chciał blokować transformację energetyczną. Wierzę też, że wokół tej ustawy uzyskamy szeroki konsensus, że ta odległość 500 metrów będzie już na trwałe wpisana w polskie prawo, że będziemy w stanie skrócić proces inwestycyjny, bo po prostu nam wszystkim się to opłaca – przekonywał.
Pod koniec listopada grupa posłów Polska 2050-TD i KO wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dotyczący wsparcia odbiorców energii, który przedłużał zamrożenie cen energii, ale też zawierał przepisy liberalizujące stawianie farm wiatrowych i wiatraków w Polsce.
Projekt spotkał się z krytyką, mówiono wówczas o "pierwszej wrzutce nowego Sejmu". W efekcie złożona została autopoprawka, która wykreślała z ustawy część dotyczącą budowy farm wiatrowych na lądzie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock