Będę się odwoływał. Nie znam cały czas uzasadnienia. Prokuratura mi go nie przesłała - tak Ryszard Petru, były lider Nowoczesnej, skomentował decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie spalenia kukły z jego wizerunkiem. Śledczy nie dopatrzyli się w tej sprawie znamion przestępstwa.
We wtorek Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie incydentu, do którego doszło 23 marca w Białymstoku.
Śledczy: nie ma mowy o przestępstwie
Tego dnia na placu przed Teatrem Dramatycznym działacze Młodzieży Wszechpolskiej podpalili kukłę z wizerunkiem Ryszarda Petru.
Przedstawiciele organizacji tłumaczyli, że ich akcja była "umiarkowaną polityczną groteską". Przekonywali, że uczestnikom nie chodziło o nawoływanie do nienawiści, a Ryszard Petru to - ich zdaniem - "wyolbrzymia i nadinterpretuje".
- Czyn, o którym mowa, został zakwalifikowany jako nawoływanie do popełnienia przestępstwa na szkodę parlamentarzysty, jak w związku z pełnionymi przez niego obowiązkami służbowymi i nieważeniem - poinformował Łukasz Janyst z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Wyjaśnił, że wobec braku znamion czynu zabronionego śledczy odmówili zbadania okoliczności spalenia kukły z podobizną polityka.
"Prokuratura działa na zlecenie polityczne"
Petru - komentując tę sprawę - stwierdził, że o odmownej decyzji dotyczącej wszczęcia śledztwa dowiedział się z mediów.
- Będę się odwoływał. Nie znam cały czas uzasadnienia. Prokuratura mi go nie przesłała - wskazał.
- Ewidentnie prokuratura działa na zlecenie polityczne - podkreślił. W ocenie byłego posła Nowoczesnej, a obecnie niezrzeszonego, wydarzenie z marca to wystarczający powód do wszczęcia śledztwa.
- Gdyby wzięli tę kukłę, zaczęli ją ciąć na kawałki, potem wrzucili do garnka i zaczęli gotować, też by nie było przestępstwa? - pytał polityk opozycji. Zaapelował jednocześnie, żeby nie bagatelizować podobnych przypadków palenia kukieł. - Historia pokazuje, że najpierw zaczynano od palenia kukieł, potem się rzucało kamieniami w szyby sklepów, a potem mieliśmy faszystów na ulicach - najpierw Niemiec, a potem innych stolic europejskich - mówił.
"Nie chodzi o mnie, chodzi o Polaków"
- Dzisiaj jest palenie kukieł, a potem może być podpalanie ludzi - ostrzegał Petru. Wskazał przy tym, że od trzech miesięcy nie otrzymał od śledczych żadnej informacji na temat personaliów osób, które brały udział w marcowym happeningu.
- Prokuratura od kilku miesięcy nie przekazuje mi danych tych osób, a żeby wystąpić przeciwko nim, muszę mieć nazwiska osób, które brały udział w tym paleniu kukły - oświadczył.
Po otrzymaniu tych informacji na piśmie Petru zamierza złożyć sprawę z powództwa cywilnego. Chce domagać się od Młodzieży Wszechpolskiej opublikowania przeprosin w mediach.
Zdaniem polityka reakcja władz na incydent w Białymstoku nie była wystarczająca.
- Państwo, prokuratura, policja, służby mają prowadzić do sytuacji, kiedy tego typu aktów nienawiści nie ma. Ja po prostu uważam, że to jest niebezpieczne. Nie chodzi o mnie, chodzi o Polaków - ocenił.
Autor: PTD//now / Źródło: tvn24,PAP