Mężczyzna, który dokonał ataku na łódzką siedzibę PiS, w latach 70. był tajnym współpracownikiem Milicji Obywatelskiej w Częstochowie. Prasowe doniesienia na ten temat potwierdził szef MSWiA Jerzy Miller. Media ujawniają więcej szczegółów z przeszłości Ryszarda C. Miał on mówić policjantom, że chciał zabić jakiegokolwiek polityka, niekoniecznie z PiS.
- Jestem chory na raka i wszystko mi jedno - miał powiedzieć pilnującym go funkcjonariuszom Ryszard C. Mówił, że ma przed sobą siedem miesięcy życia i że "musiał uporządkować swoje sprawy". Mężczyzna we wtorek w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił jednego z działaczy partii i poważnie ranił drugiego. Napastnikowi grozi dożywocie.
Chce konferencji prasowej?
Zabójca nie chce rozmawiać z prokuratorem, ale z dziennikarzami - ustaliła "Rzeczpospolita". - Chcę konferencji prasowej - miał mówić Ryszard C.
Twierdził, że ma przygotowane "bardzo dobre oświadczenie". Gdy odmówiono mu wystąpienia, powiedział, że nie złoży zeznań.
"Zabić jakiegokolwiek polityka"
Po zatrzymaniu Ryszard C. krzyczał: "Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń miałem. Zamordować go chciałem".
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", potem zabójca rozmawiał z pilnującymi go policjantami. Miał opowiadać, że zabójstwo planował od roku. C. mówił, że chciał zabić "jakiegokolwiek polityka, obojętnie jakiej partii, żeby nie czuli się tacy pewni siebie". Początkowo jego celem miał być Leszek Miller - czytamy w "GW".
Napastnik miał też powiedzieć, że podobny atak planował wcześniej w Warszawie. Według jednego z warszawskich działaczy PiS, Ryszard C. kilka dni temu był w biurze PiS w Warszawie i awanturował się. Informacje tę potwierdził TVN24 wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Problemy rodzinne
62-letni Ryszard C. pochodzi z Lipnik, wsi pod Częstochową. Był jedynakiem.
Według sąsiadów, miał problemy rodzinne. Rozstał się z żoną, a jego matka była leczona psychiatrycznie. Pierwszy raz trafiła do szpitala, kiedy Ryszard C. był dzieckiem - podała "Rz" w środowym wydaniu online.
Współpracował z MO
Policja i służby ustaliły, że zabójca nie miał przeszłości kryminalnej. Jednak w latach 70. był tajnym współpracownikiem Milicji Obywatelskiej w Częstochowie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Ryszard C. handlował też walutą. Potem wyjechał do Kanady, gdzie pracował jako taksówkarz.
Minister potwierdza
O informacje medialne na temat Ryszarda C. pytany był szef MSWiA Jerzy Miller. Przyznał, że informacje na temat zamachowca, którymi dysponuje jego resort, pokrywają się "z większością zapisów w mediach".
- Współpracował z MO, natomiast niekoniecznie w zakresie, który wiązałby się z pracą opozycji w czasach stanu wojennego. Natomiast na pewno miał jako taksówkarz okazję obserwować, słuchać rozmów i współpracować z MO w przeróżnych sferach życia środowiska częstochowskiego - podkreślił Miller.
Zabójstwo z polityką w tle
Do tragedii doszło we wtorek przed południem w łódzkiej siedzibie PiS. Napastnik wszedł na pierwsze piętro kamienicy, gdzie mieszczą się biura europosła Janusza Wojciechowskiego i posła Jarosława Jagiełły i zaatakował znajdujące się tam osoby. Świadkowie tragedii twierdzą, iż krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
Ryszard C. zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Wojciechowskiego. Później sprawca zaatakował 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Ranny asystent trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jego stan określany jest obecnie jako stabilny.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, PAP