Szef PJN Paweł Kowal zapowiedział, że skieruje do Rzecznika Praw Obywatelskich skargę w związku z przypadkami nacisków na kandydatów jego partii i prób uniemożliwienia im startu w wyborach do parlamentu. Według niego, nacisków dopuszczały się w różnym stopniu obie duże partie, czyli PO i PiS, nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów, by "nie robić sensacji". Jednak kilka godzin później Paweł Poncyljusz zdradził, że to m.in. prezydent Elbląga miał naciskać na jedną z kandydatek PJN.
- Mam kontakt z panią Rzecznik Praw Obywatelskich, ustaliliśmy procedurę, w jakiej złożę skargę do biura RPO. Przynajmniej na te najbardziej drastyczne przykłady naciskania na naszych kandydatów, czy próby uniemożliwienia im startu. Ustaliliśmy, że ta procedura skargi będzie najbardziej odpowiednia - powiedział w czwartek w Łodzi na spotkaniu z dziennikarzami Paweł Kowal.
Naciskał prezydent Elbląga?
Przełożeni w samorządzie sugerowali, że ten samorząd jest związany z jakąś jedną partią polityczną, zatem nie powinny osoby związane z tą kastą urzędniczą w jakikolwiek sposób angażować się na innych listach Paweł Kowal
Tak stanowczy nie był już jednak członek PJN Paweł Poncyljusz, który w wywiadzie dla RMF FM ujawnił, że to m.in. prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk miał naciskać na jedną z urzędniczek, która chciała startować z list partii Polska Jest Najważniejsza. Jak wyjaśnił, kobieta ta miała być "jedynką" na liście PJN w Elblągu, jednak prezydent miał jej grozić, że jeśli zdecyduje sie na start w wyborach "może mieć poważne problemy z pracą".
"Na co drugiej liście"
Jak tłumaczył wcześniej na konferencji prasowej Paweł Kowal naciski na kandydatów PJN miały być powszechne. Szacował on, że "mniej więcej na co drugiej liście była podobna sytuacja". Według niego sytuacje te dotyczyły głównie samorządów. - Przełożeni w samorządzie sugerowali, że ten samorząd jest związany z jakąś jedną partią polityczną, zatem nie powinny osoby związane z tą kastą urzędniczą w jakikolwiek sposób angażować się na innych listach.
Raport na temat skali zjawiska
Paweł Kowal zapowiedział przygotowanie szczegółowego raportu na temat skali tego zjawiska. Jego zdaniem nie są to zawsze ewidentne sprawy. Jak przyznał, kilka przypadków było ewidentnych i o nich powiedział RPO, a w wielu przypadkach były to "miękkie" sytuacje np.: w jednym z dużych miast na północy Polski ktoś mówił, że chętny do kandydowania z list PJN może mieć kłopoty z habilitacją; padały też argumenty - jak mówił Kowal - że np. żony mogą stracić pracę w szkole.
Pytany czy może powiedzieć wprost, że chodzi w tym przypadku o naciski ze strony osób związanych z PO i PiS, odparł, że można potraktować tę sprawę sensacyjnie albo poważnie. - Jeśli poważnie, to wszystkie informacje, które są potrzebne do tego, żeby zbadać te kwestie przekażę RPO. W tym najbardziej drastycznym przypadku, mówimy o PO, ale przyznaję, że te naciski w różny sposób pochodziły z tych dwóch partii - powiedział Kowal.
Źródło: PAP, tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24