Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek tłumaczył w "Rozmowie Piaseckiego" decyzję o zwolnieniu swojej zastępczyni Hanny Machińskiej. Była ona wynikiem "pewnych trudności dotyczących współpracy z panią rzeczniczką, a nie merytorycznej oceny jej pracy, jej interwencji". Podkreślił, że RPO to urząd jednoosobowy i musi być on informowany o wszystkich interwencjach jego współpracowników. - Tutaj niestety ten element nie zadziałał - dodał.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek na początku grudnia zwolnił Hannę Machińską z funkcji swojego zastępcy. Ta decyzja wywołała zaskoczenie wielu komentatorów i prawników, przed Biurem RPO odbyły się protesty obywateli.
W poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" Wiącek tłumaczył swoją decyzję.
- Przyjmuję do wiadomości głosy krytyki, głosy sprzeciwu, spotkałem się z państwem, którzy zorganizowali protest i wytłumaczyłem swoje racje. Powiedziałem, że w żaden sposób działalność rzecznika nie ulegnie zmianie wbrew pogłoskom, które krążyły. (...) Myślę, że to czas zweryfikuje, w jaki sposób te działania będą podejmowane. Deklaruję, że nic się nie zmieni - mówił.
Powiedział, że "dokonał tej zmiany po półtora roku" pełnienia swojego urzędu. - Przez te półtora roku nie dokonałem żadnej zmiany kadrowej. To była pierwsza taka decyzja. Była bardzo dobrze przemyślana i dotyczyła pewnych trudności dotyczących współpracy z panią rzeczniczką, a nie merytorycznej oceny jej pracy, jej interwencji - wyjaśniał.
Wiącek: to naturalne i konieczne, żebym był informowany o wszystkich interwencjach
- Chodzi o to, że to ja ponoszę odpowiedzialność za funkcjonowanie tego urzędu. To urząd jednoosobowy. W związku z tym uważam, że to jest naturalne i konieczne, żebym był informowany i wiedział o wszystkich interwencjach. Tutaj niestety ten element nie zadziałał - tłumaczył Wiącek.
Zaznaczył jednak, że Machińska nie przeprowadziła żadnej interwencji, "pod którą by się nie podpisał". - Ale uważam, że przepływ informacji między przełożonym a osobą, która mu podlega, czyli zastępcą rzecznika, był zakłócony. W związku z tym podjąłem tę decyzję - dodał.
Wiącek: trafia do nas bardzo wiele przypadków nieprawidłowego zachowania policjantów
Wiącek mówił też o interwencjach RPO w sprawie nieprawidłowego zachowania policjantów. - Trafia do nas bardzo wiele przypadków, kiedy zachowanie policjantów jest niewłaściwe. W każdym z tych przypadków podejmujemy działania, apelujemy do funkcjonariuszy, do właściwych komendantów, a także do ustawodawcy, bo wiele kwestii wymaga uregulowania ustawowego. Takie sytuacja zdarzają się zbyt często - powiedział.
- Ja w korespondencji z policją staram się sygnalizować standardy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w jaki sposób należy postępować z osobami zatrzymanymi i jak traktować zgromadzenia. I na przykład otrzymuję odpowiedź, że tezy zawarte w orzeczeniach ETPCz nie są prawem wiążącym powszechnie i nie ma obowiązku, by się do nich stosować. Tu jest fundamentalne nieporozumienie co do tego, jakie są standardy, skąd płyną i gdzie ich należy poszukiwać - podkreślił.
Dodał, że "ma kontakt i przekazuje wiele korespondencji" do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego. - Pozostajemy w bardzo wielu sporach, również co do istnienia różnych standardów. Nie tylko w zakresie policji, ale również w sprawie inwigilacji - przyznał Wiącek.
RPO: polskie prawo w obecnym kształcie nie pozwala na stosowanie Pegasusa
W zakresie inwigilacji Wiącek nawiązał do Pegasusa i zapowiedział, że w tym tygodniu "przedstawi wystąpienie" do ministra dotyczące tego systemu. - Dokonałem analizy przepisów prawa (...) i tego, jak funkcjonuje to oprogramowanie szpiegowskie. Dochodzę do wniosku, że polskie prawo w obecnym kształcie nie pozwala na stosowanie takiego systemu - stwierdził.
- Moim zdaniem sąd nie ma podstaw, by wyrazić zgodę (na stosowanie Pegasusa - red.), choć w praktyce wiemy, że sądy często nie wiedzą na jaki środek inwigilacji wyrażają zgodę, to jest deficyt polskiego prawa. Od początku, kiedy jestem rzecznikiem, apeluję o to, żeby to zmienić. Przepisy dotyczące inwigilacji, kontroli operacyjnej w Polsce są niewystraczające z punktu widzenia standardów konstytucyjnych i europejskich, są wadliwe i nie dają wystarczających gwarancji prywatności. Pegasus pozwala na całkowite zawładniecie życiem człowieka - mówił.
Zaznaczył przy tym, że "przydatność dowodowa Pegasusa jest znikoma, ponieważ po zaimplementowaniu na czyiś telefon można tam wprowadzać modyfikacje". - Zatem poziom wiarygodności dowodowej takich materiałów jest znikomy - wyjaśniał RPO.
RPO o propozycji zmian w ustawie o SN
RPO był też pytany o projekt zmian w Sądzie Najwyższym, który ma być w tym tygodniu omawiany w Sejmie, a który wywołał konflikt w obozie rządzącym. Jeden z zapisów tego projektu przewiduje, że sprawami dyscyplinarnymi sędziów miałby zajmować się Naczelny Sąd Administracyjny.
Na pytanie, czy NSA może być sądem dyscyplinarnym dla sędziów sądów powszechnych, Wiącek odparł: - Dla sędziów sądów administracyjnych tak, dla sędziów sądów powszechnych uważam, że nie.
- Być może ustawa (nowelizacja - red.) o Sądzie Najwyższym spełnia wymogi wynegocjowane w ramach KPO. Z punktu widzenia konstytucyjnego lepiej by było pozostawić tę kwestię przy Sądzie Najwyższym, z tym zastrzeżeniem, żeby orzekali tacy sędziowie, co do których powołania nie ma żadnych wątpliwości, czyli ci powołani na wniosek KRS złożony przed 2018 rokiem - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24