LiS, który miał być nową jakością na polskiej scenie politycznej, może z niej zniknąć szybciej niż się pojawił - pisze "Nasz Dziennik". Na dzisiejszym wspólnym posiedzeniu, oba kluby zadecydują, czy do wyborów pójdą razem.
"Zbędnym balastem" nazywają Ligę Polskich Rodzin w kuluarowych rozmowach posłowie Samoobrony. Posłowie Ligi również nie są zachwyceni pomysłem startu ze wspólnych list. - Nie chcemy sojuszu z lewicującą Samoobroną - mówią. Decyzja o przyszłości koalicji LiS zostanie podjęta się na dzisiejszym specjalnym posiedzeniu klubów parlamentarnych LPR i Samoobrony.
Jak możemy przeczytać w "Naszym Dzienniku", wszystko wskazuje na to, że polityczny rozwód jest praktycznie przesądzony.
- Jestem przeciwnikiem wspólnego startu z Samoobroną - uważa poseł Andrzej Majka z LPR. - Powinniśmy odwoływać się do środowisk prawicowych, narodowych i patriotycznych, trudno szukać punktów wspólnych z postkomunistycznym środowiskiem Samoobrony - wyjaśnia.
Niezadowoleni z pomysłów Giertycha i Wierzejskiego są też - według "Naszego Dziennika" - działacze terenowi Ligi. Z kolei posłowie LPR nie kryją, że "jest im wstyd", kiedy kojarzeni są z Samoobroną i postrzegani m.in. przez pryzmat seksafery.
Zdaniem działaczy Samoobrony, sojusz z LPR nie poprawił notowań w sondażach przedwyborczych. Chcą oni bezboleśnie doprowadzić do jego zakończenia.
Również z wypowiedzi Andrzeja Leppera wynika, że niemal wykluczony jest start jego ugrupowania pod szyldem innym niż Samoobrona.
Źródło: "Nasz Dziennik"