- Ja bym nie zrobił tego, co Radosław Sikorski - tak prośbę ministra spraw zagranicznych skierowaną do szefowej unijnej dyplomacji o interwencję ws. zwrotu wraku Tu-154M skomentował w "Faktach po Faktach" były szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. Jak uzasadnił, z 99-procentowym prawdopodobieństwem można przewidzieć, jaki będzie efekt tych działań. - Rosjanie nie mogą raptem zająć innego stanowiska, bo to by znaczyło, że cynicznie kłamali - powiedział.
Były premier przypomniał, że Rosjanie - odmawiając oddania Polsce wraku prezydenckiego samolotu - "użyli argumentu prawnego", że do końca śledztwa jest on im potrzebny jako dowód. Jednak zdaniem Cimoszewicza, nie zachowują się w tym przypadku w sposób racjonalny, gdyż "wszystko, co mieli do zrobienia w związku z wrakiem, już wykonali".
Na marginesie, w czasie przerwy
Mimo sceptycznej oceny przedsięwzięcia Sikorskiego, Cimoszewicz uważa, że Catherine Ashton poruszy sprawę wraku w rozmowie z przedstawicielami Rosji. Zastrzegł jednak, że z pewnością nie będzie to kwestia priorytetowa.
- Byłbym zaskoczony, gdyby pani Ashton umieściła to wysoko na agendzie spraw do omówienia - stwierdził senator. - Na pewno sprawa wraku nie znajdzie się wysoko, być może gdzieś na marginesie, w czasie przerwy - ocenił. Dodał, że dzięki takiemu "body language", Rosja otrzyma sygnał, iż nie jest to sprawa tak ważna.
"Spór o pietruszkę"
W opinii Cimoszewicza, bezskuteczna jak dotąd walka o sprowadzenie z Rosji wraku Tu-154M to obecnie "jest trochę spór o pietruszkę". Jak zaznaczył, szczątki samolotu nie są już potrzebne ani w polskim, ani w rosyjskim śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. Przypomniał, że niezbędne próbki do badań zostały już z wraku pobrane.
- Spór ma charakter symboliczny, ma znaczenie emocjonalne. Nie rozumiem, dlaczego Rosjanie to lekceważą - powiedział. Dodał też, że nie wyklucza wersji, którą przedstawił ostatnio Zbigniew Brzeziński - że Rosjanom może chodzić o to, "byśmy sobie skakali do gardeł".
Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował w poniedziałek, że na forum Rady ds. Zagranicznych UE poprosił Ashton, aby podczas szczytu UE-Rosja formalnie została podniesiona kwestia potrzeby zwrotu przez Rosjan wraku Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem.
Szczyt UE-Rosja odbędzie się 21 grudnia w Brukseli. Ze strony unijnej weźmie w nim udział szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, Ashton oraz kilku innych komisarzy. Z Rosji ma być prezydent Władimir Putin, szef MSZ Siergiej Ławrow i kilku innych ministrów.
"Jestem umówiony z Kwaśniewskim"
Cimoszewicz pytany był także o opinię na temat możliwego powstania ugrupowania lewicowego pod przewodnictwem Aleksandra Kwaśniewskiego. - Jestem jutro umówiony z Kwaśniewskim, zadam mu to pytanie - powiedział Cimoszewicz.
Przypomniał, że kiedy wspólnie z Kwaśniewskim tworzyli Sojusz Lewicy Demokratycznej, to starali się, by w jego skład weszły osoby o jak najszerzej rozumianych poglądach lewicowych.
Teraz jednak senator wyraził wątpliwości dotyczące Ruchu Palikota i lidera tej partii. - Nie mam pewności, kim jest Janusz Palikot - mówił. Zwrócił też uwagę na nazwę jego ugrupowania. - Nazwa jest kabotyńska. Palikot stworzył koterię własnego imienia - ocenił. Dodał, że w działaniu tej partii jest "zbyt dużo maniery robienia happeningu politycznego".
Na pytanie, czy odejście Marka Siwca z Sojuszu było dla niego zaskoczeniem, Cimoszewicz odpowiedział, że co prawda było to "nieoczekiwane, ale po chwili refleksji już nie było zaskakujące". - Od lat mówię otwarcie i krytycznie o błędach popełnionych przez to środowisko - zauważył. Dodał też, że nie jest zaskoczony argumentami, których Siwiec użył, odchodząc z partii. - To kolejne świadectwo ogromnej słabości lewicy - ocenił. Europoseł Marek Siwiec, który w piątek odszedł z SLD, wśród powodów swej decyzji wymienił: politykę Sojuszu, która nie gwarantuje wyjścia z opozycji i brak współpracy z Aleksandrem Kwaśniewskim i Ruchem Palikota. Siwiec na razie nie przechodzi do innej partii, ale zostaje w polityce.
Autor: MON//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24