Żaden z dowódców wojskowych, którzy zginęli w katastrofie samolotu prezydenckiego, nie miał przy sobie urządzeń umożliwiających gromadzenie lub przetwarzanie informacji niejawnych. W samolocie nie było też wojskowych materiałów kryptograficznych - zapewnia Służba Kontrwywiadu Wojskowego. To reakcja na medialne doniesienia, że Rosjanie mogli mieć dostęp do nośników danych.
W dniu katastrofy SKW - jak oświadczył dyrektor gabinetu Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk. Krzysztof Dusza - podjęła czynności techniczne, by zabezpieczyć nośniki z innymi - niestanowiącymi tajemnicy służbowej lub państwowej - informacjami, którymi dysponowały ofiary wypadku
- Procedury obowiązujące w resorcie obrony narodowej uniemożliwiają niekontrolowane dysponowanie dokumentami stanowiącymi tajemnicę służbową lub państwową - oświadczył płk Dusza z SKW.
"Rzeczpospolita" - powołując się na anonimowego agenta ABW - napisała, że nie wiadomo, co zostało wniesione na pokład prezydenckiego samolotu i czy nie znalazły się tam przypadkiem informacje niejawne.
Chodzi o dokumenty i nośniki danych (laptopy, pendrive itd.), które rosyjskie FSB mogło przejąć bezpośrednio po rozbiciu się maszyny, przed przybyciem polskiej delegacji. Trwa ustalanie, co mogło być na pokładzie i czy nie naruszono tajemnic NATO. Przedstawiciele polskich służb, m.in. z ABW, są na miejscu tragedii razem z wojskowymi prokuratorami.
Co z szyfrującym telefonem prezydenta?
Generał Mirosław Gawor, były szef BOR twierdzi, że na pokładzie prezydenckiego samolotu nie powinno być nośników z informacjami niejawnymi.
- Była to wizyta okazjonalna i nie planowano żadnych oficjalnych spotkań - mówi Gawor. I podkreśla, że każdy, kto ma certyfikat bezpieczeństwa, wie, jak postępować z tajnymi danymi. - Na pewno nie można nosić takich informacji w laptopie i zabierać w podróż - tłumaczy generał.
Na pokładzie samolotu znajdowały się telefony szyfrujące używane m.in. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jednak pułkownik Mieczysław Tarnowski, były wiceszef ABW uspokaja, że nawet gdyby trafiły w niepowołane ręce, będą bezużyteczne. - Wystarczy bowiem wymienić kody. Istnieje też możliwość kasowania ich z zewnątrz - wyjaśnia były wiceszef ABW.
"Tym trzeba się zająć"
Wiceszef BBN Witold Waszczykowski uważa, że po okresie żałoby, należy wrócić do kwestii bezpieczeństwa państwowych tajemnic. - Być może w samolotach, samochodach, którymi podróżują przedstawiciele takiej rangi, powinny być specjalne kasetki, sejfy chroniące dokumenty, które w przypadku takiej tragedii, nie byłyby dostępne dla kogoś obcego. Rzeczywiście to trzeba wziąć pod uwagę i m.in. tym w pierwszym rzędzie zajmie się np. nasze biuro z nowym szefem, który ma dzisiaj objąć stanowisko - powiedział Waszczykowski.
Jego zdaniem, państwowa delegacja, która akurat w tym przypadku leciała na uroczystości, nie powinna była mieć przy sobie żadnych laptopów czy istotnej dokumentacji.
Źródło: Rzeczpospolita, RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA