16 listopada jest posiedzenie w sprawie pana Leszka Czarneckiego, gdzie Roman Giertych miał przedstawić nowe dowody. Wszystko, co się wydarzyło, było próbą niedopuszczenia do tego - powiedział w TVN24 mecenas Jacek Dubois. - Zarzut, który usiłowała przedstawić Giertychowi prokuratura, bo nie przedstawiła go skutecznie, jest dosyć kuriozalny - powiedział pełnomocnik adwokata Jakub Wende.
Poznańska prokuratura poinformowała w piątek, że mecenasowi Romanowi Giertychowi oraz innym 11 osobom, w tym biznesmenowi Ryszardowi Krauze, przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 milionów złotych.
W sobotę prokurator Jacek Motawski, szef Prokuratury Regionalnej w Poznaniu oświadczył, że podjęto decyzję o skierowaniu wobec pięciu z nich wniosków do sądu o tymczasowy areszt.
- Wobec Romana G. po skutecznym ogłoszeniu postanowienia o przedstawieniu (zarzutów - red.) zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 5 milionów złotych, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju i dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi – przekazał.
Wieczorem w sobotę poznański sąd nie uwzględnił wniosków prokuratury o tymczasowe aresztowanie pięciu innych zatrzymanych w tej sprawie osób. Prokuratura zapowiedziała już złożenie zażalenia na taką decyzję sądu.
"Sąd w tej sytuacji postąpił w sposób najlepszy z możliwych"
Sprawę komentował w niedzielę w TVN24 mecenas Jacek Dubois.
Zauważył, że "ta decyzja niesłychanie uwiarygadnia Romana Giertycha". - Dwa dni temu mówiłem, że Roman Giertych przekazał, że czuje się inwigilowany, że szuka się na niego haków, że przepytuje się jego klientów. I mówiłem, że on się z tego śmiał, bo nie ma sobie nic do zarzucenia. A teraz to samo powiedział sąd - że zebrany przez prokuraturę materiał dowodowy nie uprawdopodobnia, żeby doszło do przestępstwa - wskazywał.
Jego zdaniem sąd w tej sytuacji "postąpił w sposób najlepszy z możliwych". - Bo żeby zastosować środek zapobiegawczy, to najpierw trzeba zadać pytanie, czy zostało uprawdopodobnione popełnienie przestępstwa. Sąd powiedział, że nie zostało uprawdopodobnione popełnienie przestępstwa, zatem nie można rozmawiać o środkach zapobiegawczych - zwracał uwagę mecenas Dubois.
Wende: sąd stwierdził, że prokuratura nie uprawdopodobniła zarzutów
Decyzję sądu skomentował w rozmowie z TVN24 pełnomocnik Romana Giertycha, Jakub Wende. - Niezwykle rzadko się zdarza, że w sytuacji, kiedy prokuratura stawia tak poważne zarzuty, (..) to sąd odrzuca wniosek w oparciu o przesłankę ogólną z artykułu 249 (Kodeksu postępowania karnego o przesłankach i trybie stosowania środków zapobiegawczych - red.) - powiedział.
Przypomniał, że wniosek skierowany był wobec pięciu osób, a dotyczył on "najsurowszego środka zapobiegawczego, czyli tymczasowego aresztowania". - Jestem przekonany, że gdyby nie stan pana mecenasa Giertycha, to także wobec niego taki wniosek zostałby skierowany - stwierdził.
- Oznacza to ni mniej ni więcej, że sąd stwierdził, że prokuratura nie uprawdopodobniła stawianych zarzutów. Nie przedstawiła dowodów, które wskazywałaby na to, że prawdopodobieństwo popełnienia tych czynów jest wystarczająco wysokie, tak aby w ogóle rozważać kwestię środków zapobiegawczych - tłumaczył.
Wende był także pytany o słowa Ryszarda Krauzego, który wychodząc w sobotę wieczorem z Sądu Rejonowego Poznań - Stare Miasto powiedział, że w tej sprawie "pomylono przychód ze stratą". - Jeżeli jest to prawda, to trudno jest to skomentować, używając słów parlamentarnych - skwitował pełnomocnik Giertycha.
- W mojej ocenie zarzut, który usiłowała przedstawić prokuratura, bo nie przedstawiła go skutecznie, jest dosyć kuriozalny - podsumował.
"Mam nadzieję, że jak tylko wyjdzie ze szpitala, to sam opowie o tym, do jakich niegodziwości doszło wobec niego"
- Skuto adwokata w sądzie, pozbawiono go godności, doprowadzono do tego, że stracił przytomność, że znalazł się w szpitalu z tego powodu, że prokurator nie potrafił zinterpretować dowodów albo działał wbrew prawu na czyjeś polecenie - kontynuował mecenas Dubois.
- Dobrze, że Roman Giertych czuje się już lepiej, że nie będzie potrzebował zastępców i mam nadzieję, że jak tylko wyjdzie ze szpitala, to sam opowie o tym, do jakich niegodziwości doszło wobec niego - mówił dalej adwokat.
Dubois mówił, że "nawet w państwie bezprawia prawnik powinien działać zgodnie z prawem". - Przewiduję, że obrońcy Romana Giertycha przygotowują w tej chwili zażalenie na postanowienie prokuratury, ono zostanie wysłanie do sądu, a ponieważ jestem pełen szacunku dla poznańskiego sądu, liczę na to, że - biorąc pod uwagę absolutną wyjątkowość sytuacji - to zażalenie będzie rozpoznane w pierwszej kolejności - powiedział. Dodał, że liczy na to, że środki zapobiegawcze, jakie zastosowano wobec Giertycha, zostaną uchylone.
Przypomniał, że strony mają siedem dni na złożenie zażalenia.
Dubois: władzy chodziło o to, żeby wyeliminować Giertycha z możliwości wykonywania zawodu adwokata
Dubois wskazywał, że obecnie w sprawie Giertycha trwa "walka z czasem". - Bo władzy chodziło przecież o to, żeby wyeliminować Romana Giertycha z możliwości wykonywania zawodu adwokata - ocenił.
Mówił, że "16 listopada jest posiedzenie w sprawie pana (Leszka) Czarneckiego, gdzie Giertych (jako pełnomocnik Czarneckiego - red.) miał przedstawić nowe dowody". - Wszystko, co się wydarzyło, było próbą niedopuszczenia do tego - przyznał Dubois, który jest drugim pełnomocnikiem Czarneckiego.
Gość TVN24 był pytany, czy jego zdaniem do 16 listopada Giertych będzie mógł z powrotem wykonywać obowiązki adwokata. - Miesiąc to jest wystarczający okres, żeby sąd mógł się pochylić nad tym zażaleniem - przekonywał Dubois.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w piątek odroczył do 16 listopada rozpoznawanie wniosku prokuratury o aresztowanie Leszka Czarneckiego. Biznesmen jest podejrzany w sprawie tak zwanej afery GetBack. Według "Gazety Wyborczej" zarzuty prokuratury wobec Czarneckiego miały zostać oparte m.in. na zeznaniach byłych współpracowników, w sprawie których sam biznesmen skierował w 2018 roku osiem zawiadomień o przestępstwie działania na szkodę Idea Banku właśnie za obrót obligacjami GetBacku.
"Jest to oczywiście na tym etapie duża porażka prokuratury"
O sprawie Gietycha mówiła w TVN24 także mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy Wolne Sądy. Także i ona wyraziła opinię, iż "fakt, że sąd nie zdecydował się na zastosowanie tymczasowego aresztowania świadczy o tym, że zgromadzane dowody przez prokuraturę są niewystarczające".
- Prokuratura nie uprawdopodobniła w żaden sposób, że to, co położyła na stole do akt sądowi jest na tyle mocne, że trzeba zastosować ten najbardziej surowy środek, jakim jest tymczasowe aresztowanie - wyjaśniała.
Oceniła, że w związku z tym "powstaje pytanie, po co działy się te wszystkie rzeczy wobec pozostałych zatrzymanych, jak też wobec pana mecenasa Giertycha i po co tak naprawdę prokuratura z takim rozmachem, można powiedzieć, prowadziła te czynności".
- Bo prowadziła je z rozmachem i bez względu na wszystko, biorąc pod uwagę to, że te zarzuty panu mecenasowi Giertychowi były stawiane w stanie – jak mówią jego obrońcy, jak mówi pani doktor (zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, Hanna - red.) Machińska, która jako Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur pojechała do szpitala do pana mecenasa Giertycha - w którym on nie był w ogóle świadomy tego, co się z nim dzieje - zwróciła uwagę mecenas.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rozmawiała z Giertychem w szpitalu. "Powiedział: on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem, co się dalej stało" >>>
Jak dodała Gregorczyk-Abram, "teraz sąd (...) zweryfikował te zgromadzone dowody i powiedział: nie, to nie jest wystarczające". - Jest to oczywiście na tym etapie duża porażka prokuratury - oceniła.
Adwokatka zwróciła uwagę, że według między innymi obrońców Giertycha, podczas stawiania zarzutów nie był on świadomy.
- Stawianie zarzutów komuś takiemu, to jest niegodne traktowanie, to są po prostu tortury w rozumieniu artykułu 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - mówiła.
Nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.
- Dlatego ja nie dziwię się, że obrońcy pana mecenasa Giertycha mówią, że nie doszło do faktycznego postawienia zarzutów. Bo żeby doszło do postawienia zarzutów, to osoba, której stawiamy te zarzuty, musi je zrozumieć w taki sposób, że zdaje sobie sprawę, o co jest oskarżana - wyjaśniała.
Źródło: TVN24