Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w piątek odroczył do 16 listopada rozpoznawanie wniosku prokuratury o aresztowanie Leszka Czarneckiego. Biznesmen jest podejrzany w sprawie tak zwanej afery GetBack. Według "Gazety Wyborczej" zarzuty prokuratury wobec Czarneckiego miały zostać oparte m.in. na zeznaniach byłych współpracowników, w sprawie których sam biznesmen skierował w 2018 roku osiem zawiadomień o przestępstwie działania na szkodę Idea Banku właśnie za obrót obligacjami GetBacku.
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyło się posiedzenie w sprawie wniosku Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Wniosek rozpatrywała sędzia Marta Pilśnik, która poinformowała zarówno osoby pokrzywdzone, jak i media, które się stawiły na sali, o tym, że posiedzenie jest niejawne z uwagi "na dobro śledztwa, które jest w toku, oraz charakter sprawy".
- W dniu dzisiejszym sąd nie podejmie decyzji w przedmiocie złożonego przez prokuraturę wniosku - poinformował dziennikarzy po posiedzeniu prokurator Przemysław Baranowski z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
- Sąd postanowił odroczyć rozpoznanie naszego wniosku równo o miesiąc - do dnia 16 listopada na wniosek obrony - dodał.
Roman Giertych zatrzymany
Leszka Czarneckiego miał w piątek reprezentować mecenas Roman Giertych. W czwartek został jednak zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Podczas przeszukania swojej willi w podwarszawskim Józefowie adwokat stracił przytomność. Trafił do szpitala.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn podał w czwartek, że zatrzymanych zostało w sumie 12 osób. Poinformował, że materiał dowodowy zgromadzony przez CBA wskazuje na udział zatrzymanych w procederze wyprowadzania środków ze spółki giełdowej, przywłaszczania tych środków, a także prania pieniędzy. Chodzi o 92 miliony złotych.
Mecenas Jacek Dubois, pytany w TVN24 o zbieżność w czasie zatrzymania Giertycha i posiedzenie sądu w sprawie wniosku o areszt dla Czarneckiego, powiedział, że "mamy prokuraturę zarządzaną tak, że o takich sprawach decyduje jedna albo dwie osoby". - Te osoby doskonale wiedziały, kiedy jest posiedzenie aresztowe pana Leszka Czarneckiego i doskonale wiedziały, kiedy ma być zatrzymanie takich osób, jak pan mecenas Giertych czy pan Ryszard K. Jeżeli ktoś podejmuje decyzje o tym i wie o tym, to jak możemy mówić o przypadku - powiedział.
Ocenił to jako działanie, które ma bardzo określony cel. – Niestety wydaje mi się, że ten cel ma mało wspólnego z praworządnością – dodał.
"Nasze rodziny pokrzywdzonych popierają zastosowanie tymczasowego aresztowania"
W piątek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyła się konferencja osób poszkodowanych w tzw. aferze GetBack. Prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack S.A. Artiom Bujan poinformował, że pokrzywdzeni popierają wniosek prokuratury o aresztowanie Leszka Czarneckiego. - Nasze rodziny pokrzywdzonych popierają zastosowanie tymczasowego aresztowania celem należytego zabezpieczenia toku postepowania przygotowawczego, a jednocześnie również w sposób dodatkowy zabezpieczenie ewentualną możliwością zbycia składników majątku - powiedział.
- Dlatego od początku tego tygodnia osoby pokrzywdzone do sądu rejonowego kierowały pisma procesowe, w których wyraziły swoje zdanie, jako strony postępowania procesu karnego oraz przekazały swoją wolę, żeby ten środek zapobiegawczy został zastosowany - dodał.
Po konferencji prasowej kilkunastu poszkodowanych weszło do Sądu Rejonowego, a następnie na salę, w której miało odbyć się rozpoznawanie wniosku prokuratury o aresztowanie Leszka Czarneckiego.
Zarzuty prokuratury
Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro informował na konferencji prasowej 21 września że Prokuratura Regionalna w Warszawie sporządziła postanowienie o przedstawieniu zarzutów Leszkowi Czarneckiemu, który "jako przewodniczący rady nadzorczej Idea Banku w okresie objętym zarzutem (...), doprowadził do narażenia na szkodę wielkich rozmiarów bardzo wielu klientów". Kwota, o której mowa w zarzucie, to 130 milionów złotych.
Pełnomocnik Leszka Czarneckiego Roman Giertych napisał wówczas na Twitterze, że "to kolejna groteska w tej sprawie" i zaapelował o podawanie pełnego nazwiska Czarneckiego.
Czytaj więcej: O co chodzi w aferze GetBack? >>>
Afera GetBack
Suma strat w aferze GetBack to 2,7 mld zł. Założycielem i pierwszym właścicielem spółki był Czarnecki, ale - jak przypomina piątkowa "Gazeta Wyborcza" - "GetBack rozwija skrzydła dopiero wtedy, gdy bankier sprzedaje firmę w 2015 r. prywatnemu funduszowi Abris, który zostaje głównym akcjonariuszem GetBacku. Od 2016 r. spółka rozpoczyna ekspansję na rynku, wykupując od banków oraz instytucji pakiety długów po cenach znacznie wyższych niż konkurencja. Kupuje też długi najbardziej przeterminowane, oceniane jako nie do odzyskania, dzięki czemu banki czy telekomy mogą pozbyć się zaległości. Tylko od kontrolowanych przez państwo banków PKO BP i Alior GetBack nabywa takich „złych” długów za 400 mln zł. Konrad K., siedzący dziś w areszcie prezes GetBacku, publicznie chwali się, że pomógł państwowym bankom.".
Spółka weszła giełdę w 2017 roku i dalej się rozwijała. "Tymczasem już jesienią 2017 r. do KNF, Giełdy, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz do audytorów wpływa raport „sygnalisty”. Ostrzega on o ryzykownym inwestowaniu przez GetBack, braku realnych osiągnięć w windykacji i wskazuje, że działalność spółki nosi znamiona piramidy finansowej. Reakcji na raport nie ma" - pisze "GW".
W 2018 r. Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała o zawieszeniu notowań spółki na giełdzie. "Dziennik Gazeta Prawna" i "Wyborcza" opisywały listy, które Konrad K. wysyłał po tym fakcie do premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Ostrzegał w nich przed konsekwencjami upadku spółki i przypomina swoje 'zasługi dla obozu wolnościowego', jak nazywał Zjednoczoną Prawicę" - przypomina "GW".
Raport NIK
NIK w swoim raporcie zarzucił Urzędowi Komisji Nadzoru Finansowego, że ten przez pierwsze pięć lat działalności spółki nie przeprowadził w niej ani jednej kontroli. Nie zidentyfikował także sygnałów wskazujących na nieprawidłowości na podstawie informacji udostępnianych przez spółkę, jej audytorów i inne podmioty z nią współpracujące.
Izba zauważyła także, iż ponad 9 tysięcy nabywców obligacji GetBack S.A nie odzyskało zainwestowanych środków w wysokości przekraczającej 2,5 miliarda złotych, a intensywne działania nadzorcze i kontrole podjęto dopiero po zaprzestaniu obsługi zobowiązań przez spółkę.
"Gazeta Wyborcza": podstawą zarzutów mają być zeznania byłych współpracowników
"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że udało jej się poznać – z nieoficjalnego źródła – część materiału, na którym oparte są zarzuty wobec Czarneckiego. Ich podstawą mają być zeznania byłych szefów Idea Banku. Gazeta napisała, że w kwietniu 2018 roku cały zarząd został zwolniony, a sam Czarnecki skierował do prokuratury osiem zawiadomień o przestępstwie działania na szkodę Idea Banku właśnie za obrót obligacjami GetBacku.
"Wyborcza" napisała, że o prezesie Jarosławie A. bankier publicznie mówił: "ten człowiek był moim największym błędem biznesowym".
Właśnie na podstawie między innymi tych zawiadomień - napisała gazeta - prokuratura postawiła zarzuty członkom zarządu Idea Banku i ich zatrzymała.
Z materiału, do którego dostęp uzyskała "Gazeta Wyborcza", wynika, że zarzuty prokuratury opierają się na twierdzeniu, że Czarnecki jako szef rady nadzorczej "wiedział" lub "musiał wiedzieć" o tym, że w 2017 roku jego bank sprzedaje bez zezwolenia obligacje GetBacku. Gazeta dodała, że w liczącym kilkadziesiąt stron uzasadnieniu wniosku do sądu o areszt dla biznesmena, śledczy z warszawskiej prokuratury regionalnej przytaczają w tej sprawie zeznania sześciorga byłych członków zarządu Idea Banku. Wszyscy byli zatrzymani, część do dziś przebywa w areszcie.
"Leszek Czarnecki i rada nadzorcza prowadzili bardzo aktywną politykę nadzoru. Dział audytu raportował do członka rady nadzorczej będącego szefem komisji audytu" – miał powiedzieć były prezes Idea Banku Jarosław A., którego cytuje "Wyborcza".
"Wyborcza" napisała, że obrońcy Leszka Czarneckiego zapewniają, że zarząd banku, angażując się w obrót obligacjami GetBacku, przekroczył swoje kompetencje i nie informował ani właściciela, ani rady nadzorczej o prowadzonych przez siebie działaniach.
Z informacji gazety wynika także, że prokuratura podczas złożenia wniosku o areszt, nie przekazała do sądu protokołów obrad rad nadzorczych Idea Banku z lat 2016-2018, a na ich posiedzeniach nie było słowa o obligacjach GetBacku. Według prawników Leszka Czarneckiego nie był on w tej sprawie wezwany do złożenia wyjaśnień lub po prostu do stawienia się w charakterze podejrzanego.
Obrońca Czarneckiego mecenas Roman Giertych zapewniał "Wyborczą", że "nie ma mowy o ucieczce lub ukrywaniu się" jego klienta, który przebywa zagranicą.
Afera KNF
W styczniu 2020 roku prokuratura w Katowicach zakończyła śledztwo przeciwko Markowi Chrzanowskiemu, byłemu szefowi Komisji Nadzoru Finansowego. Do sądu trafił akt oskarżenia. Były przewodniczący KNF został zatrzymany 27 listopada 2018 roku. W śląskim wydziale Prokuratury Krajowej usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w związku z rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim. Marek Chrzanowski został aresztowany na dwa miesiące.
"Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada 2018 roku, że w marcu tego roku ówczesny przewodniczący KNF zaoferował Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 milionów złotych - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika.
Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena szef KNF pokazał mu kartkę, na której napisał "1 procent", co miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".
Adwokat Czarneckiego mecenas Roman Giertych przyznał, że kartki z wypisanym jednym procentem nie ma, ale - jak przekonywał - jest inny sposób na udowodnienie, że istniała.
Źródło: PAP, TVN24, TVN24 Biznes, "Gazeta Wyborcza"