- W momencie, kiedy zostanę wybrany na posła czy senatora, zależy od tego, gdzie będę startował, to mandat europosła automatycznie wygaśnie - tłumaczył w "Kropce nad i" lider Wiosny Robert Biedroń. Odnosząc się do swoich wcześniejszych wypowiedzi na ten temat, stwierdził, że "jest to dla niego nauczka".
W majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego Wiosna uzyskała 6,06 procent głosów, co przełożyło się na trzy mandaty eurodeputowanych. Jeden z nich zdobył lider tej partii Robert Biedroń.
"Dzisiaj sytuacja jest inna"
W "Kropce nad i" został zapytany, czy obejmie swój mandat.
- Nie widzę żadnego powodu, żebym dzisiaj miał oddawać mandat. 100 tysięcy osób w Warszawie na mnie zagłosowało, licząc na to, że zostanę eurodeputowanym i w momencie, kiedy zostanę wybrany na posła czy senatora (w jesiennych wyborach parlamentarnych - red.), zależy od tego, gdzie będę startował, to ten mandat automatycznie wygaśnie - wyjaśniał.
- Jak Wiosna przejdzie próg (wyborczy - red.), to będę posłem albo senatorem - zadeklarował. - Dzisiaj muszę dostosować się do nowej sytuacji, nie mogę zostawić Wiosny w takiej sytuacji - stwierdził.
Biedroń odniósł się także do swoich wcześniejszych wypowiedzi dotyczących objęcia przez niego mandatu w europarlamencie. Pod koniec stycznia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 przekonywał, że jeśli zostanie wybrany, to "prawdopodobnie" nie przyjmie nawet mandatu i wystartuje w wyborach parlamentarnych w Polsce jesienią. Potem tłumaczył: - Wystartuję do europarlamentu i nie przyjmę mandatu albo zrezygnuję z mandatu. Dlatego, żeby mieć pewność, że pewne wartości są reprezentowane w Parlamencie Europejskim - mówił wówczas.
W poniedziałek przyznał, że "dzisiaj sytuacja jest inna". - Być może mogłem tego nie mówić, to jest dla mnie nauczka, ale ja zawsze jestem szczery - odniósł się do swojej wypowiedzi ze stycznia. - Byłem atakowany wtedy za to, że mówiłem, że tak się stanie. Dzisiaj zmieniłem plan i znów jestem atakowany. Szczerość w polityce chyba się nie opłaca - dodał.
- Dzisiaj wiem, że muszę dopilnować, że nasza trzyosobowa delegacja w Parlamencie Europejskim dostanie odpowiednie komisje, będzie miała odpowiednie pozycje, żeby móc realizować nasz program, nasze wartości - wskazywał. - Przecież byłoby kompletnie nierozsądne, gdybym ja teraz zrezygnował z tego mandatu. W czyim to jest interesie? Być może jest to w interesie mojej konkurencji - przyznał.
Pytania o wysokość wpłat na rzecz Wiosny. Biedroń: od tego jest księgowy, skarbnik
Biedroń był także pytany o sposób finansowania jego partii. Zapytany, ile pieniędzy można jednorazowo wpłacić na rzecz danej partii politycznej, odpowiedział: - Wydaje mi się, że około 50 tysięcy.
Tymczasem zgodnie z zapisem ustawy o partiach politycznych: "Łączna suma wpłat od osoby fizycznej na rzecz partii politycznej (…) nie może przekraczać w jednym roku 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę". W roku 2019 ta kwota wynosi 33 750 zł.
Sieć Obywatelska Watchdog Polska opublikowała dane, z których wynika, że kilka wpłat na konto Wiosny przekraczały tę dopuszczalną kwotę.
- To był PayPal, który zbiera wszystkie wpłaty i to były jednorazowe wpłaty z PayPala, który je wszystkie sumuje - tłumaczył tę sytuację Biedroń.
Mówił, że "nie pamięta", ile wynosi dopuszczalna kwota jednorazowej wpłaty. - Od tego jest księgowy, skarbnik. Oni wiedzą - dodał lider Wiosny.
"Robię sobie rachunek sumienia"
Gość "Kropki nad i" odniósł się także do wyniku swojej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- To jest dla nas sukces, istniejemy ponad 100 dni. Przez te 100 dni doprowadziliśmy do tego, że mamy dzisiaj trzech europarlamentarzystów, że mamy dziewięć procent w sondażach, że jesteśmy trzecią siłą polityczną (… ) że udało nam się przełamać duopol w wyborach do Parlamentu Europejskiego - przekonywał. - To jest silny mandat, wbrew temu, co niektórzy mówią - stwierdził.
Mówił także, że jednocześnie po wyborach "robi sobie rachunek sumienia". Dopytywany, czy działacze Wiosny nie mają mu za złe, że zaraz po wyborach udał się na urlop do Neapolu, odpowiedział: - Wróciłem z ogromna energią, żeby pracować. Czeka nas duża kampania - mówił, nawiązując do wyborczej walki jesienią.
- Neapol to miasto złodziei i miłości, więc z jednej strony byłem bardzo ostrożny, co się przyda w polityce (...), a z drugiej pomyślałem o polityce miłości, żeby ją wdrożyć do postępowej strony - przekonywał.
"Żaden głos nie może się zmarnować"
Biedroń pytany był także o swoją sobotnią propozycję dotyczącą stworzenia koalicji ugrupowań lewicowych w kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
- Zaprosiliśmy do rozmowy wszystkie siły progresywne po stronie lewicowej, ponieważ w tych wyborach, nadchodzących jesienią, żaden głos nie może się zmarnować - zapewniał.
Dodał, że "jeżeli lewica się zjednoczy, to zyska na tym cała opozycja".
Autor: mjz//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24