Ma już dwa stowarzyszenia dotowane z budżetu państwa, teraz założył fundację. Robert Bąkiewicz, lider środowisk narodowych, organizator marszów 11 listopada z nienawistnymi hasłami na sztandarach, teraz chce promować edukację, prawa człowieka i wolność mediów - tak wynika ze statutu "Fundacji Pod Wierzbami". Materiał magazynu "Polska i Świat".
W Lublinie zarejestrowano "Fundację Pod Wierzbami", której prezesem i jedynym członkiem zarządu jest Robert Bąkiewicz. - Nie znamy na razie jej działalności. Trudno powiedzieć cokolwiek o tej fundacji, poza danymi, które są w KRS - mówi prezes Fundacji "Wolności" Krzysztof Jakubowski. - Wśród celów statutowych jest przede wszystkim edukacja, ochrona praw człowieka. Z pewnością osoba fundatora nie kojarzy się z tego typu działalnością - dodaje.
W Krajowym Rejestrze Sądowym można przeczytać, czym "Fundacja Pod Wierzbami" Roberta Bąkiewicz chce się zajmować. Cele statutowe mają aż 27 punktów, między innymi "propagowanie wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich", a także "działań wspomagających rozwój kultury i demokracji".
Fundacja ma też się zajmować "promowaniem i animowaniem niezależnej debaty publicznej, działaniem na rzecz integracji europejskiej oraz rozwijania kontaktów i współpracy między społeczeństwami". Kolejny punkt to "propagowanie idei wzajemnego poszanowania, tolerancji, pomocy w najbliższym otoczeniu", a także "otwarcia na problemy innych środowisk będących w potrzebie, także za granicami kraju".
"Fundacja Pod Wierzbami" chce się zajmować również "budowaniem szacunku, więzi i współodpowiedzialności za polskie dziedzictwo kulturowe" i "wzmacnianiem świadomości w zakresie jego wartości, potrzeby utrwalania i podjęcia ochrony".
Politycy opozycji: Bąkiewicz chce wyciągnąć rządową kasę
- Ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni - komentuje rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka. - Nie ma nic wspólnego ani z tolerancją, ani z demokracją. Nawet gdyby sobie wpisał w statut tej fundacji poszanowanie praw i promocję LGBT, to pewnie i tak nikt by mu w to nie uwierzył - dodaje.
O tym, jak Robert Bąkiewicz propaguje idee szeroko rozumianego wzajemnego poszanowania, wszyscy mogą się przekonać każdego 11 listopada. Na marszach niepodległości, które organizuje, są takie hasła jak "śmierć wrogom ojczyzny", a atmosfera tych wydarzeń z integracją europejską i tolerancją ma niewiele wspólnego.
Ponad rok temu na placu zamkowym w Warszawie zagłuszał przemówienie Wandy Traczyk-Stawskiej, uczestniczki Powstania Warszawskiego.
- Pierwsza myśl, która się nasuwa, to skąd chce wyciągnąć rządową kasę - mówi Agnieszka Pomaska z Koalicji Obywatelskiej. - Być może wypatrzył jakąś nową drogę pozyskiwania kasy od pana Czarnka albo pana Glińskiego, bo widać, że to w tę stronę wszystko zmierza - podkreśla.
"Bąkiewicz jest bardzo drogi obecnej władzy"
Do tej pory stowarzyszenie Marsz Niepodległości, którego Robert Bąkiewicz jest prezesem, a także stowarzyszenia Straż Narodowa i Roty Marszu Niepodległości, z którymi jest związany, otrzymały z publicznych pieniędzy pięć milionów złotych. Dotacje przyznawał m.in fundusz zarządzany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Robert Bąkiewicz jest bardzo drogi obecnej władzy, wyciągając miliony z instytucji publicznych - uważa senator niezrzeszony Krzysztof Kwiatkowski. - Drogi jest także w sensie politycznym, bo jak rozumiem, to jest pomysł na to, żeby z jego pomocą i wsparciem próbować doprowadzić do tego, żeby na scenie politycznej pojawił się ewentualny koalicjant dla Prawa i Sprawiedliwości - dodaje.
Członkowie stowarzyszenia Marsz Niepodległości, którym bliżej jest do Konfederacji, nie popierają bliskich kontaktów z obecną władzą. - Widać w konflikcie w środku Marszu Niepodległości, że tam są grupy, które go nie znoszą, które zarzucają mu, że sprzedał się PiS-owi, że sprzedał wszystkie ideały narodowców - ocenia Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24