Kiedy mówiliśmy w lipcu i sierpniu, że respiratory są bardzo ważne, a pieniądze by się przydały na zakup faktycznych respiratorów, to jeden minister zdrowia, a potem drugi to bagatelizowali - powiedział poseł KO Dariusz Joński. To ciąg dalszy sprawy respiratorów od firmy E&K, które nie dotarły, oraz 70 milionów, których nie zwrócono za niezrealizowaną umowę. - Jak zdarza się na rynku, kontrahenci nie wywiązują się często z umów. W naszym przypadku też tak było - skomentował rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekazał w poniedziałek, że resort wystąpił do Prokuratorii Generalnej o wszczęcie postępowania o zabezpieczenie i zapłatę w związku z nieuregulowaniem zaległych płatności przez firmę E&K za respiratory.
Posłowie niewpuszczeni na kontrolę poselską
Krótko po tej informacji przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia odbyła się konferencja posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy od maja zajmują się sprawą respiratorów od E&K - Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego. Szczerba przypomniał, że minister zdrowia Adam Niedzielski zobowiązał się do informacji na temat porozumienia z E&K do końca października. Dodał, że w poniedziałek posłowie mieli odbyć kolejną kontrolę poselską w siedzibie resortu zdrowia. Kontrola - według posła - konsultowana była z kierownictwem MZ.
- Przypomnijmy: to 1041 respiratorów niedostarczonych, ponad 70 milionów złotych nieoddane od handlarza bronią - powiedział. Mówił dalej, że posłowie w dniu kontroli otrzymali maila z informacją o zakazie wpuszczania na teren Ministerstwa Zdrowia osób z zewnątrz. - To rzecz niebywała. Naszym celem jest przekazanie opinii publicznej konkretnych informacji - mówił. - Dzisiaj tak naprawdę mamy przed sobą zabarykadowane Ministerstwo Zdrowia, które odmawia jakichkolwiek informacji - dodał.
Dariusz Joński ocenił, że zamknięta brama resortu to "w tej chwili symbol Ministerstwa Zdrowia". - Ministerstwo Zdrowia wprowadza jakąś pionierską strategię walki z koronawirusem, a dokładniej: walki z prawdą. Nikt nie chce ujawnić prawdy odnośne respiratorów w Ministerstwie Zdrowia - stwierdził.
Joński przypomniał, że umowę na respiratory od E&K uzgadniali były minister zdrowia Łukasz Szumowski i były wiceminister Janusz Cieszyński. Obaj zrezygnowali ze swoich stanowisk w sierpniu. - Pan minister Szumowski, razem z panem wiceministrem Cieszyńskim, odszedł w niesławie. Kiedy odchodził, brakowało 70 milionów. Dzisiaj, po paru tygodniach, dalej brakuje tych pieniędzy. Brakuje 70 milionów, brakuje respiratorów, ale minister się zmienił - zwrócił uwagę.
- Powiedział, że szef resoru zdrowia informował posłów, że sprawie nadano klauzulę "ściśle tajne", jeśli chodzi o respiratory, żeby oczywiście nikt się nie dowiedział - mówił dalej. - Może w ten sposób myślano, że razem z posłem Szczerbą nie będziemy już tropić wątku 70 milionów. Nic bardziej mylnego - zaznaczył Joński.
- Oszuści za niedostarczone respiratory powinni trafić za kraty - oświadczył. - Są województwa, gdzie teraz respiratorów jest kilka lub w ogóle ich nie ma. Kiedy mówiliśmy w lipcu i sierpniu, że te respiratory są bardzo ważne, a te pieniądze by się przydały na zakup faktycznych respiratorów, to jeden minister (zdrowia), a potem drugi to bagatelizowali - ocenił. Dodał, że posłowie żądają informacji od premiera na temat tego, gdzie są pieniądze za respiratory.
- Nie ma 70 milionów, handlarz obraca tymi pieniędzmi. Panie ministrze Ziobro, gdzie pan jest, dlaczego pan nie reaguje? - pytał, zwracając się do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Rzecznik MZ: kontrahenci często nie wywiązują się z umów. W naszym przypadku tak było
Tego dnia do tej kwestii odniósł się także Wojciech Andrusiewicz. W rozmowie z TVN24 powiedział, że aby "bić się w piersi" w związku z umową z firmą E&K "trzeba podejmować nieracjonalne decyzje, wbrew temu, co się działo i niezgodne z sumieniem oraz przepisami prawa". - Nic takiego nie miało miejsca - skwitował.
- Przypominam, że rozmawiamy o decyzji, która zapadła 14 kwietnia, a nie 14 lipca, 14 września, ani 2 listopada. Rozmawiamy o decyzji, która zapadła 14 kwietnia, kiedy cały świat widział, co się dzieje we Włoszech, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii - powiedział. Mówił dalej, że decyzja ta została podjęta "zgodnie z literą prawa i w oparciu o rekomendacje służb", kiedy brakowało sprzętu.
Andrusiewicz mówił, że umowa z E&K była realizowana. - Niestety, jak zdarza się na rynku, kontrahenci nie wywiązują się często z umów. W naszym przypadku też tak było - przyznał. - Ta decyzja zapadła w konkretnych okolicznościach: braku sprzętu na całym świecie. To była racjonalna decyzja - ocenił.
Rzecznik MZ dodał, że resort ubiega się teraz o zwrot kosztów. - Spodziewamy się tego, że jeżeli umowa nie została zrealizowana, to oczekujemy zwrotu całości środków, które wpłaciliśmy, a nawet więcej, bo dodatkowo nałożyliśmy 3 miliony 600 tysięcy euro kar umownych. Te kary umowne, za pośrednictwem Prokuratorii Generalnej, będziemy egzekwować - przekazał.
Źródło: TVN24