|

"Mamy konkordat, lekcje religii dla chętnych w szkole muszą być i będą"

lekcie religia szkola_03
lekcie religia szkola_03
Źródło: TVN24

Choć nie minęło jeszcze sto dni rządów nowej demokratycznej koalicji, jedni już narzekają, że w sprawie religii w szkołach dzieje się za mało, a drudzy już teraz wzywają do walki w obronie katechezy. Co takiego obiecała rządząca koalicja i czy ma zamiar te obietnice spełnić?

Artykuł dostępny w subskrypcji

32 - tyle lat minie w tym roku od ponownego wprowadzenia nauki religii do szkół. Z kolei od 17 lat ocena z tego przedmiotu wlicza się do średniej na świadectwie.

Zarówno wśród przeciwników, jak i zwolenników religii w szkole słychać głosy, że czas na dyskusję na temat tego, po co młodzieży takie zajęcia, i co powinno się na nich dziać.

- Miejsce religii jest w kościele - mówią jedni.

- To jedyny przedmiot, w którym nie chodzi o punkty i egzaminy, a o rozmowę o życiu - ripostują drudzy.

- Dwie godziny lekcji religii to przesada - mówiła 13 grudnia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ministra edukacji Barbara Nowacka. - Dlatego moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, także finansowa - zapowiedziała.

Dwa miesiące po objęciu władzy Nowacka wypowiada się mniej zdecydowanie. Zapytana na konferencji prasowej 13 lutego w Rzeszowie o ograniczenie liczby godzin katechezy, odpowiedziała: - Nie wykluczamy żadnego wariantu. To wymaga dużej decyzji koalicyjnej, w którym kierunku zmierzamy.

"Jakikolwiek przekaz o systemie wartości"

W kampanii wyborczej o religii w szkole mówiło się sporo. Dla poprzedniego rządu były to ważne zajęcia. Jeżeli rozważano jakieś zmiany, to raczej w kierunku zwiększenia nacisku na naukę religii lub etyki. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (dziś poseł PiS) twierdził, że lekcje religii lub etyki powinny być obowiązkowe. 

- Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic - zapowiadał w 2021 r. na łamach "Gazety Polskiej" ówczesny minister. Brak zajęć z religii bądź etyki skutkował, jego zdaniem, problemami wychowawczymi.

- To "nic" stało się dość powszechne np. w dużych miastach. I właśnie to "nic" służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska [Strajk Kobiet - red.], które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia. Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości - deklarował.

Jeszcze w styczniu 2022 r. przedstawiciele Ministerstwa Edukacji i Nauki spotkali się w sprawie zmian z przedstawicielami Kościołów i związków wyznaniowych, a Przemysław Czarnek tłumaczył, że zależy mu, by w szkole uczyć "rozdzielania dobra od zła". Ale ostatecznie do zmiany nie doszło. Problemem była m.in. niewystarczająca liczba nauczycieli etyki.

Teraz religią w szkole zajmie się nowa koalicja rządząca. Wśród 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów Koalicji Obywatelskiej znalazły się trzy obietnice:

  • religia będzie w planach zajęć na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej - tak by uczniowie, którzy na religię nie chodzą, nie mieli w trakcie dnia "okienek";
  • ocena z nieobowiązkowych przedmiotów (religia i etyka) przestanie być wliczana do średniej;
  • zmniejszy się liczba lekcji religii (z dwóch do jednej w tygodniu).

I choć to na razie zapowiedzi, już zaczęły się protesty. Co ciekawe - z obydwu stron barykady. Episkopat i prawicowi politycy uważają, że planowane zmiany są za ostre ("Chrystianofobia w natarciu" - skomentował w rozmowie z reporterką "Faktów" Przemysław Czarnek), a organizacje, którym na sercu leży świeckość państwa - że reformy są zbyt zachowawcze.

Jak to jest z tymi obietnicami i co dokładnie dzieje się wokół religii w szkołach?

kropka Ola 1
Ministra edukacji Barbara Nowacka w "Kropce nad i" o religii w szkole
Źródło: TVN24

Przedmiot "pariasowy"

Prześledźmy historię tego przedmiotu.

Lekcje religii pojawiły się w polskiej szkole po raz pierwszy ponad sto lat temu, na mocy konstytucji marcowej z 1921 roku. Uznano wtedy, że wyznanie rzymskokatolickie "zajmuje w Państwie naczelne miejsce wśród równouprawnionych wyznań". Religia była przedmiotem obowiązkowym.

Władze PRL zerwały konkordat, podpisany przed wojną z Watykanem, ale w początkowych latach Polski Ludowej zajęcia z religii nadal odbywały się na terenie szkoły. Nie były już jednak obowiązkowe. Od 1961 r. lekcje prowadzone były przez księży i katechetów w salkach parafialnych.

To rozwiązanie często przywoływane jest teraz przez przeciwników organizowania lekcji religii na terenie szkoły. Argumentują oni, że miejsce zajęć dotyczących duchowości jest właśnie w kościele.

Religia powróciła do szkół w 1992 roku. Obecny status nauczania religii w Polsce jest regulowany przez trzy dokumenty: konstytucję, konkordat i ustawę o systemie oświaty.

W konstytucji zapisano, że

religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób.
art. 53 pkt 4 Konstytucji RP

Zgodnie z artykułem 12 konkordatu pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską naukę religii w ramach planu zajęć na życzenie osób chętnych (rodziców lub pełnoletnich uczniów) mają organizować szkoły publiczne i przedszkola. Z kolei z ustawy o systemie oświaty wynika, że w Polsce nauczanie religijne odbywa się na terenie szkoły.

Ocena z religii znalazła się w średniej ocen w 2007 roku. Wprowadził ją tam ówczesny minister edukacji Roman Giertych (w rządzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR; dziś poseł KO). Tłumaczył, że celem jego rozporządzenia było to, aby religia nie była traktowana jako przedmiot "pariasowy".

W opinii ministra Giertycha chodziło nie o to, by "w sposób administracyjny narzucać komukolwiek własne przekonanie, czy własną wiarę, ale by ukrócić sytuacje, w których młodzież nie zapisywała się na lekcje religii z czystego przeświadczenia, że to nie ma żadnego znaczenia" - komentował dla PAP.

Posłowie Lewicy zakwestionowali tę decyzję Giertycha we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. W 2009 roku TK uznał jednak, że wliczanie ocen z religii do średniej ocen z innych przedmiotów jest zgodne z konstytucją. Zdanie odrębne zgłosiła wtedy sędzia Ewa Łętowska, która podkreślała specyfikę nauczania religii jako przedmiotu i fakt, że jednym z kryteriów wystawiania oceny jest zaangażowanie ucznia w życie zbiorowości religijnej i uczęszczanie do kościoła.

"Postkomuniści ponieśli klęskę i cieszę się, że Trybunał uznał, że działałem w granicach prawa" - komentował wtedy Giertych w rozmowie z PAP.

Dziś rządząca koalicja chce dawną decyzję Giertycha wycofać. W nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczącej prac domowych, która trafiła do konsultacji pod koniec stycznia, znalazły się także zapisy prowadzące do rezygnacji z wliczania do średniej ocen rocznych lub końcowych ocen klasyfikacyjnych z zajęć religii i etyki. W projekcie nowelizacji czytamy:

W związku z tym, że zajęcia religii i etyki nie są zajęciami, na które uczeń jest obowiązany uczęszczać, nieuzasadnione jest, aby roczna lub końcowa ocena klasyfikacyjna z tych zajęć miała wpływ na średnią uzyskanych ocen.

Romana Giertycha - dziś posła Koalicji Obywatelskiej - zapytaliśmy o to, jak z perspektywy czasu ocenia swoje ówczesne działania. Czy pochwala pomysły KO dotyczące odwrócenia konsekwencji jego dawnych decyzji? Do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Głębokie zaniepokojenie i sprzeciw

Głos zabrała za to Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, która obradowała 13 lutego. Komisja "wyraziła głębokie zaniepokojenie i sprzeciw wobec informacji płynących ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej zapowiadających zmianę w organizacji lekcji religii".

Zdaniem członków Komisji "nauczanie religii w szkole ma ogromne znaczenie wychowawcze i mocno wspiera wychowawczą rolę szkoły". "Dzięki obecności lekcji religii w szkole może być realizowane integralne wychowanie człowieka włączające jego jakże ważną sferę duchową". Członkowie Komisji podkreślali także, że wolą samych rodziców jest, "aby ich dzieci mogły mieć nauczanie lekcji religii w szkole, do której uczęszczają".

KEP wypowiedziała się też krytycznie na temat niewliczania oceny z religii do średniej. "Jest to działanie niesprawiedliwe. Uczeń powinien być wynagrodzony za swoją pracę, a tą nagrodą i docenieniem wysiłku ucznia jest właśnie ocena, która spełnia także funkcję motywacyjną" - argumentują członkowie KEP. Komisję niepokoi także zapowiadane przez ministrę edukacji Barbarę Nowacką zmniejszenie liczby godzin tego przedmiotu z dwóch do jednej tygodniowo.

Członkowie Komisji wskazywali, że na mocy Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach "do redukcji wymiaru godzin może dojść jedynie za zgodą biskupa diecezjalnego Kościoła Katolickiego albo władz zwierzchnich pozostałych kościołów i innych związków wyznaniowych".

W swoim oświadczeniu członkowie Komisji wezwali do dialogu pomiędzy stroną rządową a Kościołami i związkami wyznaniowymi. "Jakiekolwiek zmiany wymagają dialogu, szerokich konsultacji i czasu" - czytamy w oświadczeniu Komisji.

"Jest to działanie niesprawiedliwe. Uczeń powinien być wynagrodzony za swoją pracę, a tą nagrodą i docenieniem wysiłku ucznia jest właśnie ocena, która spełnia także funkcję motywacyjną" - argumentują członkowie KEP, którzy sprzeciwiają się usunięciu oceny z religii ze średniej ocen
"Jest to działanie niesprawiedliwe. Uczeń powinien być wynagrodzony za swoją pracę, a tą nagrodą i docenieniem wysiłku ucznia jest właśnie ocena, która spełnia także funkcję motywacyjną" - argumentują członkowie KEP, którzy sprzeciwiają się usunięciu oceny z religii ze średniej ocen
Źródło: TVN24

Na oświadczenie Komisji zareagowała ministra Barbara Nowacka.

- Sądząc po wzmożeniu Episkopatu, mają poczucie, że w szkole będzie się coś zmieniało. Zgodnie z deklaracją Koalicji 15 Października, rozdział Kościoła od państwa jest potrzebny. Chciałabym, abyśmy wszyscy mieli odrobinę refleksji, co takiego się wydarzyło, że przez osiem ostatnich lat ludzie, szczególnie młodzi, zaczęli negować wartości ich działań. Może za dużo było hejtu, może pogardy, może wykluczenia - mówiła na konferencji prasowej w Rzeszowie 13 lutego.

Koalicja w rozkroku?

Od kiedy oceny z religii i etyki nie będą już wliczane do średniej? Właśnie trwają konsultacje w tej sprawie. Zmiany zaplanowano na wrzesień, mają obowiązywać od nowego roku szkolnego.

- To dwa przedmioty nieobowiązkowe, które rzutują na średnią ocen. Uczeń może wybrać jeden, drugi albo żadnego, co powoduje, że świadectwa stają się nieporównywalne. Stąd propozycja, by te przedmioty nie były wliczane do średniej - mówiła Barbara Nowacka w Rzeszowie.

Potwierdzają to także nauczyciele. - Może to wpływać i kierować uczniami do tego, żeby wybierali uczestnictwo w tych zajęciach, żeby regulować sobie średnią - mówiła w "Faktach" TVN Karolina Prus-Wirzbicka z SOS dla Edukacji.

Ministra Nowacka dodała, że na ten moment nie są prowadzone prace dotyczące np. likwidacji "okienek" związanych z tym, że przedmioty nieobowiązkowe wypadają w środku dnia. I właśnie o to, że zmiany w szkołach są zbyt małe, oskarżają MEN organizacje, których celem jest dbanie o neutralność światopoglądową państwa.

Fundacja Wolność od Religii pisze na Facebooku:

Czy Koalicja Obywatelska postanowiła przed wyborami samorządowymi przypomnieć, że obietnice składane wyborcom niewiele znaczą? Od kilku tygodni widać wycofywanie się ministry Barbary Nowackiej z wcześniejszych zapowiedzi.

"Od 1992 r. w szkołach dokładano i dokładano nowe elementy presji i dominacji katolickiej, wycofanie tylko jednego z nich (włączenia religii do świadectwa szkolnego i średniej z ocen) to za mało, zdecydowanie za mało, żeby można było powiedzieć, że rządowi zależy na elementarnej sprawiedliwości dla osób bezwyznaniowych" - przekonują działacze fundacji.

W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele młodzieżówki partii Razem: "Miała być zmiana, będzie jak zwykle. Ministra edukacji mówi, że religia w szkołach zostaje. Wbrew wyborczym postulatom, Koalicja Obywatelska znów staje w rozkroku, byleby nie rozgniewać biskupów. My powtarzamy - miejsce religii jest w kościele, nie w szkole!"

- Mamy obecnie kilka dużych projektów legislacyjnych równocześnie. Nie da się zrobić wszystkiego naraz - mówi portalowi tvn24.pl Katarzyna Lubnauer (KO), wiceministra edukacji, która już w 2015 roku była jedną z inicjatorek akcji "Świecka szkoła". - Naszym priorytetem były podwyżki dla nauczycieli. Kolejną sprawą do załatwienia jest odchudzenie podstaw programowych z przedmiotów egzaminacyjnych w szkole podstawowej i ponadpodstawowej - oznacza to pracę 17 zespołów i zmianę 33 podstaw. Do tego rozporządzenie o ocenianiu i prace domowe. W tym decyzja, że ocena z przedmiotów nieobowiązkowych, religii i etyki nie będzie wliczana do średniej ucznia. 

A co ze sprawą "okienek", które mają uczniowie nieuczęszczający na religię bądź etykę? Lubnauer uspokaja, że zmiany są konsultowane. - Chcielibyśmy, żeby przedmioty nieobowiązkowe wypadały w planie przed lub po obowiązkowych. Musimy się jednak zastanowić, jak to technicznie zrobić - deklaruje.

Sprawa jest bardziej skomplikowana. - Jeśli mam w danej szkole na przykład 10 klas, to mimo szczerych chęci nie zawsze da się tak ułożyć plan, żeby wszyscy mieli religię na pierwszej lub ostatniej godzinie - tłumaczy ks. Radosław Rakowski, katecheta w technikum w Poznaniu. - Gdyby liczba uczniów uczęszczających na zajęcia drastycznie spadła, można byłoby spróbować połączyć grupy - sugeruje duchowny.

Uczniów coraz mniej

Nie są to rozważania czysto teoretyczne. W latach 2018/19 w lekcjach religii uczestniczyło 88 proc. uczniów. W roku szkolnym 2022/23 - 80 proc.

Aktualnie czytasz: "Mamy konkordat, lekcje religii dla chętnych w szkole muszą być i będą"

Spadek zainteresowania katechezą potwierdzają też kościelne statystyki. Z danych zawartych w roczniku "Kościół katolicki w Polsce 1991-2011" opracowanym przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) i Główny Urząd Statystyczny wynika, że na katechezę w 2009 roku uczęszczało 95 proc. uczniów; najwięcej (98 proc.) w szkołach podstawowych, w gimnazjach - 96 proc., w liceach - 91 proc. Jednak potem ten odsetek spadał. W publikacji ISKK "Nauczanie religii w polskich szkołach w świetle badań empirycznych" autorzy, powołując się na dane Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, podają, że w roku szkolnym 2014/2015 na lekcje religii zapisanych było 87,5 proc. uczniów wszystkich typów szkół. Najwięcej w szkołach podstawowych (91,5 proc.); najmniej w liceach (84,8 proc.) i w technikach zawodowych (84,6 proc.).

1101N388XR PIS DNZ MIKOLAJEWSKA
Religia nie ma wzięcia (materiał z 11.01.2023)
Źródło: TVN24

Społeczeństwo się laicyzuje, młodzież nie jest tu wyjątkiem. Ale w przypadku młodych widać, jak bardzo zmienia się nasz stosunek do religii w życiu społecznym. Z Międzynarodowego Badania Kompetencji Obywatelskich ICCS 2022 wynika, że religia przestała być dla większości młodzieży podstawowym punktem odniesienia i nie dominuje w jej systemie wartości.

Wyznawanie jakiejś religii deklaruje co prawda 78 proc. polskiej młodzieży, ale już mniej niż połowa (46 proc.) uważa, że religia powinna regulować życie społeczne. Widać tu zmianę w wynikach z roku 2009 i tych najnowszych - przed 15 laty Polska należała do krajów, w których poziom deklarowanego znaczenia religii dla młodzieży był najwyższy. W 2022 roku - do tych o najmniejszym jej znaczeniu.

Z twierdzeniem "religia powinna wpływać na zachowanie ludzi wobec innych" w 2009 roku zgadzało się 79 proc. badanych, a w 2022 roku - już tylko 45 proc. Z twierdzeniem "przywódcy religijni powinni mieć większą władzę w społeczeństwie" w 2022 roku zgadzało się już jedynie 11 proc. młodych (w 2009 roku było to jeszcze 36 proc.).

"Te dane potwierdzają silny trend laicyzacji polskiej młodzieży wbrew stałej obecności nauczania religii w polskich szkołach. Religia przestaje być kluczowym punktem odniesienia dla młodych ludzi" - pisał pod koniec grudnia dr Jędrzej Witkowski, jeden z autorów raportu ICCS 2022, w swoich mediach społecznościowych.

Ale laicyzacja to niejedyny powód tego, że młodzież przestaje chodzić na religię. - Dużo dzieciaków rezygnuje z tych zajęć nie ze względu na to, czy jest ocena czy jej nie ma, tylko dlatego, że fizycznie nie są w stanie tyle w szkole wysiedzieć - mówiła "Faktom" Milena Cybulska-Rakoczy, dyrektorka Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi.

- Uczniowie są przeciążeni. Przychodzą do szkoły, kiedy jest jeszcze ciemno, wychodzą, gdy już jest ciemno. Zabieramy im młodość - mówi ks. Rakowski.

matylda 1
Coraz mniej uczniów chodzi na religię
Źródło: tvn24

Mniej religii, większość "za"

- Dwie godziny lekcji religii to przesada - mówiła 13 grudnia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ministra Barbara Nowacka. - Dlatego moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, także finansowa - zapowiedziała. Dodała, że do prac nad takim rozwiązaniem "siada w pierwszych dniach rządów".

1312N086X NOWACKA
Nowacka: zaproponuję ograniczenie lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa
Źródło: TVN24

W sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski zapytano respondentów, jak oceniają pomysł Barbary Nowackiej w sprawie ograniczenia liczby godzin religii. 67 proc. badanych oceniło go pozytywnie. Odpowiedź "zdecydowanie dobrze" wybrało 41,1 proc.; "raczej dobrze" - 25,9 proc. Przeciwnego zdania było 28,7 proc. ankietowanych (9,1 proc. oceniło tę propozycję "raczej źle"; 19,6 proc. - "zdecydowanie źle"). Brak zdania w tej sprawie wyraziło 4,3 proc. ankietowanych.

Dwa miesiące po objęciu władzy Nowacka wypowiada się mniej zdecydowanie. Zapytana na konferencji prasowej w Rzeszowie o ograniczenie liczby godzin katechezy, odpowiedziała: - Nie wykluczamy żadnego wariantu. To wymaga dużej decyzji koalicyjnej, w którym kierunku zmierzamy.

Wiceministra Katarzyna Lubnauer podkreśla, że to bardziej skomplikowane, niż może się wydawać. - Rozmawiałam z osobami duchownymi, niektóre z nich przyznają, że jedna godzina katechezy wystarczy. To temat, który musi być efektem konsensusu w koalicji rządzącej. Na razie nie ma w tej sprawie projektów legislacyjnych, pracujemy nad innymi pilnymi projektami - przyznała.

Zmniejszanie liczby godzin religii w szkołach już się odbywa, ale oddolnie. Decyzja kierownictwa placówki musi zostać poprzedzona zgodą biskupa diecezjalnego Kościoła katolickiego albo władz zwierzchnich pozostałych Kościołów. Tak dzieje się np. w niektórych szkołach w Warszawie, gdy placówki z powodu dużej liczby uczniów miały problemy lokalowe - czyli, mówiąc prościej, nie było gdzie zorganizować dwóch godzin katechezy.

Bez kolejnej wojny o krzyż

Prawicowi politycy już wzywają do walki w obronie zajęć z religii. - Trzeba będzie naprawdę wielkiej walki nas wszystkich: i rodziców, i dziadków, i polityków - walki o polską szkołę, która nie może zostać zideologizowana. Polska szkoła dzisiaj jest wolna, natomiast lewica chce ją zideologizować, chce wyrzucić religię ze szkół, chce wprowadzać stowarzyszenia i fundacje bez jakiejkolwiek kontroli rodziców, chce prowadzić zajęcia pozalekcyjne z przedmiotów, które są gorszące dla dzieci, więc to są rzeczy, które są przed nami, ale my tę walkę wygramy - mówił w listopadzie ub.r. Przemysław Czarnek na antenie Radia Maryja.

Ale są też nieco bardziej zniuansowane głosy w obronie katechezy. - Na każdych zajęciach uczniowie się spieszą, żeby zdążyć z podstawą programową - mówi ks. Rakowski. - Na religii jest inaczej. Na tych lekcjach odpoczywają, rozmawiają o tym, co się dzieje w domu, w szkole. Budują relacje. Myślę, że o religię nikt nie będzie walczył. Uczniowie są przeciążeni, księża czy katecheci sobie poradzą. Ale chciałbym, żeby powstała przestrzeń dyskusji na temat tego, do czego takie lekcje mogą się przydać.

- Koalicja rządząca przystąpiła do realizacji obietnic dotyczących religii w szkole, zderzyła się jednak z tym, że pewne postulaty sprawdzają się jako hasła w kampanii, ale są trudne do wprowadzenia w życie - komentuje socjolog prof. Przemysław Sadura
- Koalicja rządząca przystąpiła do realizacji obietnic dotyczących religii w szkole, zderzyła się jednak z tym, że pewne postulaty sprawdzają się jako hasła w kampanii, ale są trudne do wprowadzenia w życie - komentuje socjolog prof. Przemysław Sadura
Źródło: TVN24

- Mamy konkordat, lekcje religii dla chętnych w szkole muszą być i będą - przypomina wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. - Ale nie ulega wątpliwości, że polska szkoła powinna być świecka. Celem podstawowym szkoły jest nauka, a nie katecheza - przekonuje.

- Jak nowa koalicja radzi sobie z realizacją obietnic wyborczych dotyczących religii w szkole? - pytam prof. Przemysława Sadurę, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, autora książek, m.in. "Państwo, szkoła, klasy".

- Koalicja rządząca przystąpiła do realizacji obietnic dotyczących religii w szkole, zderzyła się jednak z tym, że pewne postulaty sprawdzają się jako hasła w kampanii, ale są trudne do wprowadzenia w życie - komentuje socjolog. - Trzeba pamiętać, że zmian dotyczących religii nie da się przeprowadzić jednostronnie, bez porozumienia z Kościołem. Owszem, spora część elektoratu KO - szczególnie ta wielkomiejska i młodsza - przyklaśnie wszystkim decyzjom oddalającym państwo od Kościoła. KO ma jednak też wyborców bardziej konserwatywnych, o których będzie walczyć z Trzecią Drogą. Zniechęcanie tej części elektoratu nie jest ministrze Barbarze Nowackiej na rękę. Musi więc lawirować, żeby zadowolić i tych bardziej lewicowych, i tych konserwatywnych - ocenia prof. Sadura.

- Decyzji w sprawie zmian w nauczaniu religii nie można odczytywać w oderwaniu od innych zmian w edukacji, na przykład braku zadań domowych. Nie wszystkie są super przemyślane i to rodzi protesty. Sądziłem, że stanowisko ministry może wynieść Nowacką na przykład na poziom kandydatki do prezydentury. Początki ma trudne. Może dlatego nie chce pakować się na kolejną minę. Tutaj jednak nie czepiałbym się wolnego tempa zmian. Myślę, że odchodzenie od religii należy wprowadzać stopniowo, bez awantur i kolejnej wojny o krzyż. Inaczej po zmianie władzy znowu nastąpi wolta i wrócimy do punktu wyjścia - dodaje. 

religia będzie w planach zajęć na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej - tak by uczniowie, którzy na religię nie chodzą, nie mieli w trakcie dnia "okienek";

ocena z nieobowiązkowych przedmiotów (religia i etyka) przestanie być wliczana do średniej;

zmniejszy się liczba lekcji religii (z dwóch do jednej w tygodniu).

Czytaj także: