Kierowcy znów pod obserwacją. Na skrzyżowaniach umieszczono rejestratory przejazdu na czerwonym świetle. Trudno je namierzyć, bo przed światłami nie ma znaków ostrzegających, że możemy być monitorowani. Materiał magazynu "Polska i świat".
Rejestratory przejazdu na czerwonym świetle Inspekcji Transportu Drogowego nagrywają kierowców od miesiąca na 20 skrzyżowaniach na drogach krajowych, gdzie często dochodziło do kolizji lub wypadków drogowych.
Każdej doby wszystkie kamery rejestrują średnio ponad 300 wykroczeń. Najwięcej w Komornikach, Jabłonnie i Markach. Jak powiedział Łukasz Majchrzak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, dotąd zarejestrowano ok. 10 tysięcy naruszeń przepisów ruchu drogowego, czyli niedostosowania się do sygnalizacji świetlnej.
Automatycznie wysyłają dane
Kamery zawieszone przed skrzyżowaniem i nad nim nagrywają obraz i automatycznie wysyłają dane do inspekcji. - Urządzenia są tak ustawione, tak skonfigurowane, aby ujawniały wyłącznie ewidentne przypadki przejazdu na czerwonym świetle - tłumaczył Majchrzak.
W przeciwieństwie do fotoradarów stacjonarnych, czy odcinkowych pomiarów prędkości, w tym przypadku przed rejestratorem przejazdu na czerwonym świetle kierowca nie jest ostrzegany. Nie wszyscy są tym zachwyceni.
Mł. insp. Józef Klimczewki, naczelnik poznańskiej drogówki tłumaczy jednak, że przyszedł już czas, żeby ci, którym marzy się wjazd na czerwonym świetle, pamiętali, że tym razem nie unikną konsekwencji. Przyłapani kierowcy zapłacą 500 zł mandatu.
Zdaniem Macieja Wisławskiego, pilota rajdowego, czerwone światło to świętość, a z tymi, którzy tego nie rozumieją trzeba walczyć. Na razie inspekcja nie planuje montowania kolejnych kamer. Liczy za to, że zainstalowane rejestratory nie będą już rozgrzane do czerwoności.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24