W sytuacji kiedy nie mamy refundacji procedury in vitro, przychodzą do nas pary, które latami nie zgłaszają się do ośrodka leczenia niepłodności, w ogóle nie rozpoczynają diagnostyki, bo one wiedzą, że nie stać ich na leczenie - mówiła w "Tak jest" w TVN24 Marta Górna ze Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian". - Procedura in vitro to nie jest tylko koszt 12, 15 lub 20 tysięcy złotych, ale to są lata badań - podkreśliła Małgorzata Rozenek-Majdan, ambasadorka inicjatywy "Tak dla in vitro".
W Sejmie odbyło się w środę pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o refundacji in vitro. Corocznie z budżetu miałoby być przeznaczane na realizację programu nie mniej niż 500 milionów złotych. Głos w dyskusji zabrało kilkudziesięciu posłów.
- Bardzo się cieszymy, że ten symbol został wysłany z Wiejskiej do reszty kraju, mówiący wprost: wasz głos ma znaczenie - mówiła w "Tak jest" w TVN24 Małgorzata Rozenek-Majdan, ambasadorka inicjatywy "Tak dla in vitro" promującej obywatelski projekt ustawy w tej sprawie.
- Po tych trudnych ośmiu latach walki o dostęp do leczenia dla wszystkich, którzy go potrzebują, to duża nadzieja i dobry sygnał, że nareszcie ktoś o nas pamięta - dodała Marta Górna ze Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".
Rozenek-Majdan: to także lata badań, które często nie są refundowane
Rozenek-Majdan mówiła o kosztach procedury in vitro. Wyjaśniła, że procedura "rozpoczyna się podaniem leków hormonalnych kobiecie, a kończy się transferem lub ogłoszeniem ciąży". - Jest to w zależności od protokołu, (...) od dwóch tygodni do prawie 30 dni - dodała.
Zaznaczyła, że koszt samej procedury zależy przede wszystkim od wieku kobiety. Zauważyła, że "płodność kobiet dramatycznie spada wraz z wiekiem i zmienia się też reakcja na leki hormonalne". - Im kobieta ma więcej lat, tym większe prawdopodobieństwo, że gorzej będzie reagować na leki, więc będzie potrzebowała ich większych dawek - wyjaśniła.
A to leki, dodała, bardzo często stanowią blisko 50 procent kosztu całej procedury. - Ale procedura in vitro to nie jest tylko to 12, 15 lub 20 tysięcy złotych w zależności od tego, jak kobieta reaguje, czy jak poważny jest to problem medyczny, ale to są lata badań. Badań, które bardzo często nie są refundowane, badań, które ze względu na brak budżetu rodziny biorą na siebie - mówiła Rozenek-Majdan.
Zauważyła, że Marta Górna kilka dni temu w swoich mediach społecznościowych zapytała swoich obserwujących o to, jak wiele wydali na swoją procedurę in vitro. - I bardzo wiele odpowiedzi było: "po 100 tysiącach przestałam/przestałem liczyć".
Górna: czas, kiedy odkładamy pieniądze na procedurę, ma ogromne znaczenie
- Pamiętajmy o tym, że my mówimy ciągle o refundacji in vitro, bo faktycznie tej refundacji nie ma, a jest ona niezbędnym standardem już w tej chwili europejskim. Natomiast ważne jest też to, żebyśmy pamiętali o tym wszystkim, co się dzieje przed, o wsparciu w diagnostyce, o tym, żeby ta diagnostyka była szeroko dostępna - powiedziała Górna.
Dodała, że "ona dzisiaj częściowo jest dostępna w ramach NFZ czy w ramach programu ministerialnego, który nam PiS zafundował w zamian za in vitro, ale ta dostępność jest bardzo ograniczona".
Podkreśliła, że "kolejki są bardzo długie", a "czas, kiedy czekamy na badania czy ten czas, kiedy odkładamy pieniądze na procedurę, ma ogromne znaczenie". - Stąd też ważne jest, żebyśmy mieli dostęp do tego leczenia wtedy, kiedy go potrzebujemy, a nie wtedy, kiedy uda nam się uzbierać pieniądze na to leczenie - dodała.
Górna zauważyła także, że kilkanaście tysięcy złotych to jest koszt tylko jednej procedury. - Skuteczność in vitro jest bardzo wysoka, ale jednak ograniczona. To jest około trzydziestu kilku procent w zależności od wielu czynników. I niewiele par ma to szczęście, że już ta pierwsza procedura doprowadza do tego wymarzonego szczęścia w postaci urodzenia dziecka. Zwykle jest potrzebna druga, trzecia, i z tym też trzeba się liczyć, planując takie leczenie - powiedziała.
- Dzisiaj, w sytuacji kiedy nie mamy refundacji, zgłaszają do się do nas pary, które latami nie zgłaszają się do ośrodka leczenia niepłodności, w ogóle nie rozpoczynają diagnostyki, bo one wiedzą, że nie stać ich na leczenie - zauważyła Marta Górna.
28 listopada odbędzie się głosowanie nad zgłoszonym przez Konfederację wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy o refundowaniu in vitro.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24