Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia 10 dni temu, gdzie nieoznakowani policjanci wbiegali w tłum i bili kobiety pałkami teleskopowymi, to jest coś absolutnie nieprawdopodobnego, coś, co nie mieści się w standardzie państwa demokratycznego - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jak mówił, "Jarosław Kaczyński wywarł taką presję na kierownictwie policji, że mieliśmy do czynienia z takimi scenami, które nigdy nie powinny mieć miejsca".
Protesty po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów aborcyjnych trwają już ponad miesiąc. Odbywają się też w sobotę, w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez Polki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Relacja z sobotniego protestu w Warszawie
"Byłem wśród protestujących jako gospodarz miasta"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w "Faktach po Faktach" w TVN24 podziękował "wszystkim, którzy walczyli i dalej walczą o prawa kobiet, również dzisiaj na ulicach naszych miast". - Ja byłem wśród protestujących tak, jak na ostatnich demonstracjach jako gospodarz miasta, żeby sprawdzić co się dzieje. Dzisiaj jest zdecydowanie spokojniej na ulicach Warszawy, niż 10 dni temu - powiedział.
Chociaż - jak dodał - "policja wprowadza różne niestandardowe pomysły, oddziela od siebie demonstrantów i trzyma ich od siebie godzinami w jednym miejscu spisując tysiące osób".
18 listopada podczas protestu na placu Powstańców Warszawy, związanego z decyzją kierowanego przez Julię Przyłębską Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów antyaborcyjnych, grupa mężczyzn z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym starła się z uczestnikami manifestacji. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji przyznał, że byli to nieumundurowani policjanci. Twierdził, że wielokrotnie już pełnili służbę podczas zgromadzeń i interweniowali, gdy dochodziło do łamania prawa i aktów agresji.
"Jarosław Kaczyński wywarł taką presję na kierownictwie policji"
- Ja nie odmawiam możliwości użycia siły przez policję, ale ta siła musi być używana jako ostateczność, w momencie, kiedy jest zagrożone ludzkie życie albo zdrowie demonstrantów czy też policjantów - podkreślił Trzaskowski.
- Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia 10 dni temu, gdzie nieoznakowani policjanci wbiegali w tłum i bili kobiety pałkami teleskopowymi, to jest coś absolutnie nieprawdopodobnego, coś, co nie mieści się w standardzie państwa demokratycznego - skomentował.
Jak mówił, "jeszcze miesiąc temu policja zachowywała się bardzo dobrze, profesjonalnie, poza małymi incydentami przede wszystkim chciała chronić demonstrantów". - Natomiast Jarosław Kaczyński wywarł tak olbrzymi wpływ i taką presję na kierownictwie policji, że 10 dni temu mieliśmy do czynienia z takimi scenami, które nigdy nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie - ocenił.
"10 dni temu wszystkie standardy zostały złamane. Na to nie ma miejsca"
W piątek prezydent stolicy zwrócił się do policji z apelem o przestrzeganie zasad i nieużywanie siły wobec pokojowo nastawionych demonstracji. - Jeżeli będą naruszane te zasady, to ja, ale też wielu innych samorządowców, zastanowi się nad zawieszeniem wspierania finansowego policji - poinformował. Jak powiedział później rzecznik Komendy Stołecznej Policji, ratusz współfinansuje głównie służby ponadnormatywne, które mają zapewnić bezpieczeństwo w miejscach wskazanych przez mieszkańców.
W "Faktach po Faktach" Trzaskowski zapewniał, że "zawsze wspierał policję". - I do tej pory współpraca z policją układała się wzorowo. Płaciliśmy i dalej płacimy za dodatkowe patrole, kupowaliśmy policji sprzęt i jestem absolutnie dalej gotów to robić, jeżeli policja będzie zachowywała się w sposób profesjonalny i nie będzie podlegała politycznej presji - powiedział.
- 10 dni temu wszystkie standardy zostały złamane. Widzieliśmy, że policjanci nadużywali siły, widzieliśmy, że pokojowych demonstrantów bito pałkami teleskopowymi i robili to policjanci, którzy nawet nie byli w żaden sposób oznakowani. Na to nie ma miejsca - zaznaczył.
- My o bezpieczeństwo Warszawy dbamy od rana do wieczora, współpracujemy z policją, ale niestety jeżeli miałyby się tak skandaliczne obrazki w stolicy powtórzyć, to wtedy rzeczywiście będę rozważał czasowe zawieszenie takiej pomocy - dodał.
Trzaskowski: rząd PiS próbuje pozbawić kobiety ich praw
Do protestów kobiet Trzaskowski odniósł się w sobotę wieczorem także na Facebooku.
"102 lata temu Polki uzyskały prawa wyborcze. Wcześniej niż w wielu innych państwach europejskich, co zawsze napawało nas wyjątkową dumą. Ani Ignacy Daszyński, premier rządu lubelskiego, ani Józef Piłsudski nie mieli wątpliwości: nie ma wolnej Polski bez praw kobiet! Dziś rząd PiS próbuje pozbawić kobiety ich praw i obedrzeć z godności. To dlatego są na ulicach. A naszym obowiązkiem jest być razem z nimi" - napisał prezydent Warszawy.
Jak podkreślił, "dziś Polki nie walczą o prawa wyborcze, ale prawa do decydowania o sobie, o swoim zdrowiu, bezpieczeństwie, rozwoju, rodzinie, o swoim życiu". "Okazuje się, że nadal w naszym kraju niektórym trzeba tłumaczyć rzeczy oczywiste - jak na przykład, że nie ma mowy o legalnym seksie bez wyrażenia zgody" - zauważył. "Dziś tysiące kobiet na ulicach mówi wprost do rządzących: nasze życie - nasza sprawa. Ale przeciwko polskim kobietom jest nie tylko rząd, który uzurpuje sobie prawo do bycia ich sumieniem. Przeciwko jest część hierarchów kościelnych, wiedzących przecież lepiej, co jest, a co nie jest dobre dla kobiety. Przeciwko są agresywne grupy kiboli, narodowców czy chuliganów, którzy mianując się prawdziwymi patriotami, w protestach kobiet widzą zagrożenie dla własnej (jedynej i słusznej) wizji narodowego państwa" - napisał Trzaskowski.
"I na koniec, mówię to z ciężkim sercem i ogromną obawą, po przeciwnej stronie 10 dni temu stanęło dowództwo policji. Do tej pory funkcjonariusze odgradzali protestujące od agresywnych grup, którym chętnie przyklaskuje ekipa PiS-u, poklepując po ramieniu ich narodowo-patriotyczne wizje. Ale to, co się stało 18 listopada, kiedy pod politycznymi naciskami i rozkazami policja zachowywała się w sposób agresywny wobec kobiet walczących o swoje prawa - jest absolutnie skandaliczne!" - ocenił.
Podkreślił, że nie odmawia policji prawa do stosowania przymusu bezpośredniego w sytuacjach wyjątkowych, kiedy jest to uzasadnione - kiedy jest zagrożone życie czy zdrowie demonstrujących czy policjantów. "Nasza współpraca z policją przebiegała do tej pory w sposób wzorowy. Natomiast w sytuacji, gdy kierownictwo policji ulega czysto politycznym naciskom, a niektórzy funkcjonariusze (nawet nieumundurowani!) zachowują się agresywnie i z pogwałceniem podstawowych zasad, to jako miasto musimy podjąć decyzje. Jeżeli dalej będziemy mieli do czynienia z takimi sytuacjami, z uleganiem politycznym naciskom i agresji ze strony funkcjonariuszy, to ja i wielu innych samorządowców będziemy rozważać czasowe zawieszenie pomocy dla policji. A przecież 30 lat budowaliśmy prestiż policji w naszym kraju" - napisał Trzaskowski. Dodał, że jego zdaniem rząd PiS to zaufanie niszczy, "naruszając nawet legendę i prestiż najlepiej wyszkolonych policjantów z oddziałów antyterrorystycznych".
Trzaskowski podkreślił, że solidaryzuje się z protestami kobiet, a na ulicach Warszawy "jest jako gospodarz miasta", obserwując to, co się dzieje i odbierając raporty od obserwatorów - i tak był także w sobotę. Ocenił, że "na szczęście na razie jest dużo spokojniej niż 10 dni temu". Podkreślił, że najważniejsze jest bezpieczeństwo i to, aby nie dopuścić "do powtórki z ostatnich wydarzeń".
Źródło: TVN24, PAP