Obawiam się, że Kościół nie jest opleciony siecią, tylko Kościół jest wręcz nią przerośnięty - mówiła w TVN24 Monika Białkowska z kwartalnika "Więź", odnosząc się do reportażu Marcina Gutowskiego "Purpurowa sieć" o przypadkach przestępstw seksualnych w polskim Kościele. - Bardzo długo promowano taką postawę: jakikolwiek sprzeciw, kwestionowanie decyzji biskupów sprawia, że stajesz się wrogiem Kościoła - powiedział o. Paweł Gużyński. W jego ocenie "tchórzostwo niektórych biskupów jest obrzydliwe".
W TVN24 GO można obejrzeć reportaż Marcina Gutowskiego "Purpurowa sieć". To kolejny materiał z cyklu "Bielmo" o przypadkach wykorzystania seksualnego w Kościele katolickim. Gutowski pokazał, na czym polegał "mechanizm Paetza", kim byli "chłopcy Gulbinowicza" i jak tworzyła się "purpurowa sieć".
Czym jest tytułowa "purpurowa sieć"? - To sieć znajomości, sieć towarzyskich, zawodowych i instytucjonalnych powiązań polskich hierarchów, którzy - jak mówią nasi rozmówcy - przez kilkadziesiąt lat meblowali polski Kościół i doprowadzili go do dzisiejszego stanu - wyjaśniał autor reportażu na antenie TVN24. To stan "niespotykanego dotąd dygotu, kryzysu" - dodał, zwracając uwagę, że zaledwie w ciągu ostatniego roku aż 11 polskich biskupów zostało ukaranych przez Watykan za to, że dopuszczali się bądź ukrywali nadużycia seksualne w Kościele. To właśnie ta sieć decydowała o awansach w polskim Kościele. Stoi za nominacjami wielu duchownych, także obecnego Episkopatu, oraz nominacjami duchownych, na których właśnie coraz częściej padają bardzo poważne oskarżenia.
O reportażu Marcina Gutowskiego dyskutowali we wtorek wieczorem goście TVN24: Monika Białkowska z kwartalnika "Więź", Tomasz Krzyżak z "Rzeczpospolitej" i dominikanin o. Paweł Gużyński.
Białkowska: to nie jest patologia w zdrowym systemie instytucji, to jest zasada działania tej instytucji
- Obawiam się, że Kościół nie jest opleciony siecią, tylko Kościół jest wręcz nią przerośnięty - powiedziała Monika Białkowska.
Zwróciła uwagę, że "cały ten układ pokazany w filmie to nie są w większości ludzie, którzy mają wielkie kwalifikacje intelektualne". - To są często, w dużej mierze, proste chłopaki, którzy gdyby nie byli księżmi, toby nie zrobili żadnej kariery. Pokątnie my wiemy czasem, kto komu pisał doktorat i kto nie potrafi zdania po polsku napisać. Wobec tego, kiedy robi się z nich taką wielką i groźną mafię, to ja mam trochę poczucie niesmaku - przyznała.
Jak mówiła, "to jest zło, ale to nie jest ta kategoria zła". - To nie są geniusze. To jest bardziej prymitywne i bardziej dla Kościoła niebezpieczne. Bo to nie jest patologia w zdrowym systemie instytucji, to jest zasada działania tej instytucji: najważniejsze jest to, z kim się nam lepiej będzie pracować, żeby nie sprawiał kłopotów i był dyskretny - tłumaczyła.
Według Białkowskiej taki układ jak ten przedstawiony w reportażu Gutowskiego "jest w każdej diecezji". - On nie wszędzie będzie miał nowotwór, nie wszędzie będzie ukrywał takie patologie, ale pajęczyna jest wszędzie, bo wszędzie opieramy się na zaufaniu, a nie na kompetencjach. A tam, gdzie się opieramy tylko na zaufaniu, tam mam wrażenie, że każda podłość będzie mogła się ukryć. Dyktatura kolesiów - to mi się ciśnie na usta - powiedziała.
Na pytanie, jaki rachunek należy wystawić dziś Janowi Pawłowi II, odparła: - Wszyscy wiemy i powtarzamy, że otaczał się słabymi ludźmi, wszyscy powtarzamy, że nie możemy z niego robić ofiary. Chciałabym, żeby to było rozliczone.
Krzyżak: ten proces w Kościele ciągle trwa
Zdaniem Tomasza Krzyżaka w tym kontekście nie można mówić o "zaszłościach historycznych". - Ten proces w Kościele w dalszym ciągu trwa - powiedział. - Nie wiem, czy mamy do czynienia z jakąś dużą dozą zaufania. Ja bym się bardziej skłaniał ku temu, że jeden na drugiego ma haki i stąd bierze się ta pewnego rodzaju lojalność. Komuś gdzieś się powinęła noga, ja o tym wiem i w związku z tym, że o tym nie powiem, będę oczekiwał od ciebie jakiejś lojalności - mówił dziennikarz.
Odnosząc się do postaci Jana Pawła II, Krzyżak zauważył, że "w 2005 roku byliśmy pod wpływem bardzo mocnych emocji". - Te słowa "święty natychmiast" bardzo łatwo nam przychodziły i bardzo głośno je wypowiadaliśmy, był bardzo szybki proces beatyfikacyjny i później kanonizacyjny - wskazał.
Przyznał, że "o jakiejś świętości Jana Pawła II" jest przekonany. - Natomiast tak samo jestem przekonany co do tego, że jego otoczenie stworzyło wokół niego taki kokon, gdzie pewne informacje były bardzo mocno przed nim chyba ukrywane i bardzo mocno ta wiedza była Ojcu Świętemu dawkowana - ocenił Krzyżak.
Ojciec Gużyński: tchórzostwo niektórych biskupów jest obrzydliwe
Ojciec Paweł Gużyński zwrócił uwagę, że w reportażu często pada słowo "mafia". - Przypomnijmy sobie, jak to kiedyś było w mafii. Jak składało się śluby, to palono na rękach komuś obrazek świętego, na który padała kropla krwi z palca tego, kto tę przysięgę składał. To podobieństwo do obrzędów religijnych to nie jest przypadek - przekonywał duchowny. Jak zaznaczył, "jednym z najsilniejszych elementów wiążących pod względem lojalności jest właśnie przysięga typu religijnego". - Bo tutaj sankcja jest najsilniejsza, jest wieczna, pochodzi od samego Boga. I to pokrętne, przewrotne, diabelskie wykorzystanie tego elementu tutaj powinno nam coś też wyraźnie dopowiadać - zaznaczył.
Jak mówił, "w Kościele bardzo długo promowano taką postawę: nie wolno ci się sprzeciwiać, jakikolwiek sprzeciw sprawia, że stajesz się wrogiem Kościoła". - Jakiekolwiek złe mówienie o biskupach, kwestionowanie ich decyzji czy próba podjęcia działania przeciwko ich niemoralnemu postępowaniu czy życiu stawia cię na pozycji wroga Kościoła - zauważył o. Gużyński.
Pytany, czy hasło "santo subito" (święty, natychmiast) stało się pewnego rodzaju immunitetem dla otoczenia Jana Pawła II, ojciec Gużyński odparł: - Cała perfidia, całe diabelstwo postępowania tych zawodników, że tak ich nazwę brutalnie, polega na tym, że oni tą świętością kupczą, manipulują, wykorzystują ją i w pewnym momencie chowają się za nią ze wszystkimi swoimi złym sprawkami.
- A jak powinni porozmawiać z panem Gutowskim, jak arcybiskup Kowalczyk, to ich nie ma, nie sposób ich zlokalizować - zauważył. Jak ocenił, "to tchórzostwo jest obrzydliwe". - To kolejny element oszustwa, którym karmią niektórzy biskupi swoich wiernych - uznał duchowny. Dodał, że hasło "santo subito" ma charakter "religijnej spontanicznej intuicji, a gangsterzy kościelni bardzo chętnie to wykorzystują".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock