Autor fałszywego alarmu o bombie pod Pałacem Prezydenckim usłyszał zarzuty. Dotyczą one sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.
Jak poinformował prokurator Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej, mężczyzna złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Śródmieście Północ zdecydowała też o zastosowaniu wobec niego dozoru policyjnego. To oznacza, że mężczyzna raz w tygodniu będzie musiał się zgłaszać na komendę policji.
Prokuratorzy postawili mężczyźnie zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób, bo (jak wyjaśniał Ślepokura) działanie 44-latka mogło doprowadzić do paniki, a w ten sposób do realnego zagrożenia dla zgromadzonych w tym miejscu osób i dla okolicznych mieszkańców.
Dzwonił z informacją o bombie
Do incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jak informował rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, mężczyzna - mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego - dzwonił kilka razy z budek telefonicznych w okolicach Krakowskiego Przedmieścia (czyli rejonu, gdzie miała być bomba). Po raz pierwszy poinformował o podłożonym rzekomo ładunku wybuchowym ok. godz. 2.30.
Policjanci sprawdzali teren niemal do godz. 6 rano. Okazało się, że alarm był głupim żartem. Mężczyznę zatrzymano. Był kompletnie pijany, miał ok. 3,2 promila alkoholu we krwi. Składając wyjaśnienia nie potrafił nawet określić, ile razy dzwonił na numer 112.
Incydenty pod pałacem
To kolejny incydent, do którego doszło w ostatnim czasie przed Pałacem Prezydenckim. W miniony wtorek 71-letni mieszkaniec podlubelskiej miejscowości rzucił w tablicę upamiętniającą katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem słoikiem z fekaliami. Postawiono mu zarzut zbezczeszczenia miejsca czci i zwolniono do domu.
Dzień później 60-letni mieszkaniec Warszawy podszedł do przeciwników przeniesienia krzyża ustawionego pod Pałacem w czasie żałoby narodowej i miał im grozić pokazując - jak się okazało - rozbrojony granat. Na razie nie postawiono mu zarzutów; również został zwolniony do domu.
Źródło: PAP, lex.pl