Nie pamiętam dokładnej daty, kiedy zapoznałem się z tą notatką. Myślę, że było to gdzieś na przełomie maja i czerwca - zeznał były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasz Arabski podczas poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold. Dodał także, że "wątpi, aby pokazywał tę notatkę Donaldowi Tuskowi". We wspomnianym piśmie ABW oceniała, że Amber Gold to piramida finansowa.
Z notatką Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczącą Amber Gold zapoznałem się na przełomie maja i czerwca 2012 roku jako szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - zeznał Arabski w poniedziałek podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold.
Chodzi o notatkę, jaką w maju 2012 roku ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do sześciu najważniejszych osób w państwie, między innymi do premiera Donalda Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego.
To informacja z artykułu 18. ustawy o ABW, mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji państwa polskiego. W piśmie poinformowano, że Amber Gold - w ocenie Agencji - to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express, a także, że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
- Nie pamiętam dokładnej daty, kiedy zapoznałem się z tą notatką. Myślę, że było to gdzieś na przełomie maja i czerwca - oświadczył Arabski.
Przyznał, że nie pamiętał, kto jeszcze był adresatem tej notatki. Podkreślił jednocześnie, że o treści notatki ABW rozmawiał z ówczesnym szefem MSW Jackiem Cichockim, który nadzorował w tym czasie działalność służb specjalnych.
Członkowie komisji śledczej pytali, jakie były rekomendacje Cichockiego w tej sprawie.
- Rekomendacja była prosta ze strony ministra Cichockiego: trzeba jedynie w tej sytuacji postarać się, aby wszystkie służby dobrze koordynowały swoją współpracę. Zarówno służby kontroli finansowej, jak i śledcze, takie jak ABW - odpowiedział Arabski.
"Na potrzeby przesłuchania przyjmę założenie, że to moja notatka"
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała, na czym konkretnie miała polegać ta koordynacja. - O konkretach i szczegółach nie rozmawiałem, nie jestem koordynatorem do spraw służb specjalnych - odparł świadek.
- Wie pan, tylko pan minister Cichocki też nie potrafił żadnych konkretów wskazać. Generał Bondaryk również miał problemy z pamięcią. Jeśli chodzi o ministra [transportu Sławomira - przyp. red.] Nowaka, to ma czarną dziurę pomiędzy zapoznaniem się z notatką a wysłaniem tam kontroli, a jeżeli chodzi o ministra [finansów Jacka - red.] Rostowskiego to jest jeszcze gorzej (...) - zwróciła uwagę Małgorzata Wassermann, nawiązując do wcześniejszych zeznań przed komisją.
- Chciałam pana zapytać, czy był w ówczesnym okresie czasu w rządzie Donalda Tuska ktoś, kto miał jakąkolwiek wiedzę i koordynację nad tą sprawą? - pytała dalej szefowa komisji.
Arabski przyznał, że nie zna zeznań świadków, o których wspominała Wassermann, więc "nie jest w stanie odnieść się do tej części pytania". - Natomiast jeśli chodzi o koordynację, w mojej ocenie ta koordynacja zapewniona przez ministra Cichockiego była - zaznaczył.
Wassermann oceniła, że takiej koordynacji jednak nie było. - Z jaką wiedzą pan poszedł do Donalda Tuska, to znaczy ma pan tę notatkę, jest pan po rozmowie z ministrem Cichockim, co pan mu [Tuskowi - red.] przekazuje? - pytała przewodnicząca.
- Mimo że pani poinformowała, że przekazałem te informacje 28 maja [2012 roku - przyp. red.] premierowi Tuskowi. Ja nie jestem pewien, że akurat to było tego dnia i czy na pewno. Musiałbym to zobaczyć [notatkę - red.]. Trudno mi w to uwierzyć - mówił Arabski.
- Wątpię, bym pokazywał tę notatkę premierowi, bo tego naprawdę nie pamiętam. Jeśli jest mój podpis, to strasznie ułatwia sprawę, bo wtedy będziemy wiedzieli - zaznaczył.
Wassermann podkreśliła, że komisja uzyskała potwierdzoną informację z KPRM, że jest notatka, z której wynika, iż Arabski zreferował Tuskowi sprawę 28 maja. - Proszę nie kwestionować swoich własnych notatek, bo dojdziemy do absurdu - apelowała Wassermann.
- Na potrzeby tego przesłuchania przyjmę takie założenie, że to jest moja notatka. Uważam, że nie, ale mogę się mylić - odparł Arabski. Jak dodał, wątpi, by referował treść notatki premierowi Tuskowi. - Ale jeśli w dokumentacji wszystko wskazuje na to, że tak było, to ustalmy, że tak było, ja nie pamiętam - zastrzegł.
W dalszej części posiedzenia Wassermann wnioskowała o powołanie grafologa w sprawie notatki. Do głosowania nad wnioskiem jednak nie doszło.
- Podobno notatka jest odręczna, to mogę zerknąć i powiedzieć, czy to moje - powiedział Arabski.
Arabski: każdy kto jest winny jest rozliczony, albo będzie
Podczas przesłuchania członkowie komisji poruszyli również wątek syna byłego premiera Donalda Tuska, Michała. Po wybuchu afery Amber Gold okazało się, że Michał Tusk współpracował z należącymi do spółki liniami lotniczymi OLT Express.
- Przed pojawieniem się w mediach informacji o współpracy Michała Tuska z OLT Express nie miałem wiedzy o tej kwestii - zeznał Arabski.
- [Michała - przyp. red.] Tuska poznałem dużo wcześniej, niż pracowałem w KPRM. Jesteśmy z tego samego środowiska medialnego, byłem dziennikarzem przez lata w Gdańsku, później w Warszawie. On też był dziennikarzem - podkreślił.
Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał świadka, czy po upadku OLT i Amber Gold świadek rozmawiał z premierem Tuskiem na temat zaangażowania jego syna w sprawę i o "medialnej nagonce, która się pojawiła".
- Owszem, odbyliśmy jakąś krótką rozmowę po wybuchu tej afery i powiem panu wprost: premierowi było przykro, nie pamiętam, jakich słów użył - odpowiedział Arabski. - Ta rozmowa była krótka i nie chciałem drążyć tego tematu. Widziałem wyraźnie, że jest najzwyczajniej w świecie całą sytuacją zmartwiony - zeznał.
W dalszej części przesłuchania przewodnicząca komisji pytała świadka, co pozostało z obietnic, że afera Amber Gold zostanie rozliczona.
- Według mojej wiedzy przestępca siedzi w więzieniu. (...) Jestem przekonany, że każdy, kto jest winny, jest rozliczony albo będzie - odparł Arabski.
Arabski: sędziego Milewskiego znam słabo
Podczas przesłuchania poruszono także wątek byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku sędziego Ryszarda Milewskiego.
Poseł Jarosław Krajewski pytał Arabskiego, kiedy poznał Milewskiego, na co ten odpowiedział, iż "pamięta, że rozmawiał z Milewskim". - Kontaktował się ze mną w sprawie mojego rzekomego asystenta - wyjaśnił Arabski.
We wrześniu 2012 roku "Gazeta Polska Codziennie" upubliczniła nagranie rozmowy rzekomego asystenta Tomasza Arabskiego z ówczesnym prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. Prezes Ryszard Milewski prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie aresztu dla Marcina P.
Arabski powiedział, że zna Milewskiego "słabo".
- Kojarzyłem go jako sędziego, byłem dziennikarzem, chyba raz i drugi miałem okazję go widzieć na sali sądowej, jak relacjonowałem jakiś procesy. W ten sposób go znałem czy kojarzyłem. Nie przypominam sobie, abyśmy w jakikolwiek sposób się bliżej poznali - zeznał. Dodał, że nie przypomina sobie też, aby wymieniał się z sędzią numerami telefonów.
Arabski podczas zeznań wielokrotnie zasłaniał się niepamięcią, kiedy był pytany o swoje zeznania w sprawie Amber Gold w prokuraturze.
- Tak często byłem przesłuchiwany jeszcze jako minister, a odbywa się to do dzisiaj, przez prokuraturę, że nie pamiętam, że byłem przesłuchiwany - powiedział. Członek komisji Witold Zembaczyński (Nowoczesna) dopowiedział: "taka rutyna", na co Arabski stwierdził: - To niestety nie jest rutyna, to jest pewna dolegliwość.
"Układu gdańskiego nie było"
Poseł PiS Bartosz Kownacki pytał świadka, czy znane jest mu sformułowanie "układ gdański". Arabski potwierdził, że słyszał o tym, że ktoś używał takiego sformułowania. Pytany, czy według niego istniał taki układ, Arabski odpowiedział: - Nie mam żadnych wątpliwości, że układu gdańskich polityków Platformy [Obywatelskiej - przyp. red.] z Amber Gold nie było.
Świadek zaprzeczył jednocześnie, że miał informację, jakoby ktoś rozłożył "parasol ochronny" nad Marcinem P.
Kownacki poruszał dalej temat linii OLT Express. Pytał w tym kontekście, czy rozważane było, żeby obsługę rządu realizowała firma OLT Express. Arabski stanowczo zaprzeczył.
- Nigdy w mojej obecności nikt czegoś takiego nie rozważał - mówił. Zeznał, że w jego sprawie rozsiewane były plotki, że miałby on być kuzynem Marcina P.
- Była to chyba dwutygodniowa kampania, bardzo nieprzyjemna, bo bardzo szybko dzwonili różni, dosyć poważni dziennikarze (...), żebym potwierdzał te plotki. Za każdym razem zaprzeczałem. Marcin P. nie był moim kuzynem, nie jest i nie będzie - mówił. Dodał, że była to akcja PR-owa, bo "nawet drzewa genealogiczne powstały, aby udowodnić tę tezę".
Afera ze złotem w tle
Spółka Amber Gold Amber Gold powstała na początku 2009 roku i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 roku spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 roku w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.
Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 roku. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 roku, a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń w latach 2009-2012 w ramach tak zwanej piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tysięcy swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych.
Autor: ads,akw//now / Źródło: PAP