Po godzinie 10 w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie stawił się były minister obrony, poseł PiS Mariusz Błaszczak. Polityk został wezwany przez Wydział do Spraw Wojskowych w celu ogłoszenia mu zarzutu i przesłuchania go w charakterze podejrzanego - poinformował prokurator, podpułkownik Marcin Maksjan. Przed prokuraturą zgromadzili się w piątek rano politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński.
Poseł PiS Mariusz Błaszczak ma usłyszeć zarzut w związku z odtajnieniem części dokumentu planu użycia Sił Zbrojnych RP "Warta".
Polityk stawił się w Wydziale do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która wezwała go na przesłuchanie w charakterze podejrzanego tuż po godzinie 10.
Przed prokuraturą zgromadzili się w piątek rano politycy PiS. - (Mariusz Błaszczak) zrobił to, co do niego należało jako demokratycznego polityka, bo ujawnił społeczeństwu plany tamtej strony, które już były zarchiwizowane. Miał pełne prawo je ujawnić. Nie złamał żadnego przepisu - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na te słowa tłum zgromadzony przed gmachem PO zareagował okrzykami: "dziękujemy" i "Mariusz".
Błaszczak wytłumaczy prokuratorowi "swój punkt widzenia"
- Kiedy byłem pytany, czy po raz kolejny podjąłbym taką samą decyzję, odpowiedź moja jest jednoznaczna: tak - powiedział Błaszczak. Dodał, że jako minister obrony narodowej miał nie tylko prawo, ale i obowiązek, by podjąć taką decyzję.
Na pytanie, czy będzie składał dzisiaj wyjaśnienia przed prokuraturą odpowiedział, że "wytłumaczy mu (prokuratorowi) swój punkt widzenia". - Wyjaśnię prokuratorowi, że miałem prawo i obowiązek, żeby te archiwalne materiały ujrzały światło dzienne - dodał.
- Ja mam świadomość, że ta prokuratura nie jest obiektywna. Mam tego świadomość, ale dłużej klasztora niż przeora. A więc ten reżim też kiedyś padnie. I proszę państwa, padnie szybciej niż się wszyscy tego spodziewamy - komentował Błaszczak, idąc w kierunku prokuratury.
Sejm 6 marca zdecydował o uchyleniu immunitetu Błaszczakowi, co otworzyło drogę dla prokuratury, by postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z tym, że jako szef MON odtajnił w lipcu 2023 r. i publicznie ujawnił we wrześniu 2023 r. fragmenty Planu Użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101. Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji. Powołując się na ten dokument, Błaszczak zarzucał wtedy politykom PO, że za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i "oddanie napastnikowi połowy kraju".
Protest PiS wobec "patologii obecnej władzy"
We wtorek Prawo i Sprawiedliwość poinformowało w mediach społecznościowych, że w najbliższy piątek o godz. 9.30 w Warszawie organizuje protest "wobec patologii obecnej władzy - rządu Tuska!".
- Chcemy zaprotestować przeciwko patologii tej władzy, przeciwko upolitycznionemu wymiarowi sprawiedliwości oraz wesprzeć premiera Mariusza Błaszczaka, który tego dnia będzie otrzymywał zarzuty za ujawnienie planu pierwszego rządu Donalda Tuska dotyczącego oddania połowy Polski bez walki - powiedział wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski.
Jak dodał, protest organizuje PiS wspólnie z Klubami "Gazety Polskiej", a wśród uczestników protestu mają być m.in. parlamentarzyści PiS. Podczas protestu planowanych jest kilka wystąpień.
Błaszczak o "obowiązku wobec mieszkańców Polski"
Błaszczak przed dwoma tygodniami mówił w Sejmie, że jako minister obrony miał prawo do tego, by odtajnić archiwalne materiały. "Wręcz powiem, że miałem obowiązek wobec mieszkańców Polski wschodniej" - oświadczył. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślał wówczas, że cała sprawa to "operacja polityczna, która niestety przypomina lata odległe". "Która ma za zadanie zastraszyć, nie tyle nas, ale polskie społeczeństwo. Ma wprowadzić nową atmosferę, taką, której nie było w Polsce od czasów komunizmu. Ma doprowadzić do tego, by ta wola demokratyczna w Polsce upadła" - mówił.
Zdaniem prezesa PiS, cała sprawa jest "pretekstowa". - To, co jest przedmiotem oskarżenia, z punktu widzenia prawnego nie ma najmniejszych podstaw. Minister obrony, tak jak i inni dysponenci odpowiednich materiałów, mają prawo je odtajnić. To jest sprawa ich oceny. W tym wypadku żadnej szkody z tego nie ma i być nie mogło. Jedyną szkodę mogą ponosić tylko ci, którzy podejmowali tego rodzaju decyzje - powiedział Kaczyński.
Zawiadomienie do prokuratury
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez b. szefa MON w związku z odtajnieniem dokumentów złożył w prokuraturze latem zeszłego roku szef SKW gen. Jarosław Stróżyk. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie Wydział do Spraw Wojskowych.
Prokuratura uznała, że Błaszczak, podejmując decyzję o zniesieniu klauzuli tajności, działał z naruszeniem prawa, bowiem dokumenty - pomimo że znajdowały się w Wojskowym Biurze Historycznym - to nie ustały ustawowe przesłanki ochrony zawartych w nich informacji niejawnych.
Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak w lutym wskazywała, że choć minister posiada kompetencję do podjęcia decyzji o zniesieniu lub zmianie klauzuli tajności nadanej określonym dokumentom, to może to uczynić wyłącznie po uprzednim uzyskaniu zgody osoby, która klauzulę tym dokumentom nadała.
"W przypadku dokumentów planowania operacyjnego zgodę na odtajnienie dokumentów powinien wydać szef Sztabu Generalnego, bowiem to Sztab Generalny WP-Zarząd Planowania Użycia Sił Zbrojnych i Szkolenia wykonuje i nadaje klauzulę tajności tej kategorii dokumentów" – zaznaczyła prokuratura. Jak podkreślono, MON "zgody takiej nie uzyskało, a nawet nie poinformowało szefa Sztabu Generalnego o zamiarze odtajnienia dokumentów".
"O zamiarze i podjęciu decyzji o odtajnieniu części dokumentów dotyczących obronności RP nie został poinformowany Prezydent RP, który postanowieniem z 17 lipca 2015 r. wprowadził Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Obronną RP. Wiedzy tej nie miało również Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta" – wyliczała rzeczniczka PG.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24