- Potrzeba nam swoistej odnowy i to nie takiej, byśmy się zbierali razem tylko w momentach kryzysowych - mówił w czwartek przed Pałacem Prezydenckim prezydent Andrzej Duda. Mówił, że "tracimy powoli nasz kraj".
Po uroczystościach na pl. Piłsudskiego, gdzie prezydent przejął zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi, Andrzej Duda przeszedł przed Pałac Prezydencki. Towarzyszył mu tłum ludzi.
Przed pałacem prezydent zabrał głos. Jego zwolennicy skandowali: witaj w domu!
Duda mówił, że podczas swoich spotkań z wyborcami często mówiono mu, że potrzeba dzisiaj wzajemnego szacunku, współdziałania i wspólnoty. - To państwo mówiliście, że to jest dzisiaj tak bardzo potrzebne, że to wam się marzy - mówił do zgromadzonych przed pałacem.
- Myślę, że rzeczywiście bardzo nam potrzeba swoistej odnowy i to nie takiej, żebyśmy się zbierali razem tylko w momentach kryzysowych, kiedy jesteśmy zgnieceni przez komunę i wybucha Solidarność, kiedy umiera nasz ojciec święty Jan Paweł II, wtedy też byliśmy razem - wyliczał. - Dlaczego to się dzieje tylko wtedy, kiedy jest kryzys, kiedy Polakom łamią się serca? Tak jak tutaj, pod tym pałacem 10 kwietnia i w dniach następnych. Ludzie różnych poglądów przyjeżdżali, byli razem, modlili się, płakali, potrafili stać po kilkanaście godzin w kolejce, żeby pokłonić się parze prezydenckiej. Wtedy umieliśmy być razem, potem znowu ktoś nas podzielił. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie to przełamać - mówił Duda.
Dodał, że "wcale nie musi być tak, że podział będzie nagle znikał wtedy, kiedy coś się stanie, kiedy dojdzie do jakiejś tragedii (...) wtedy, kiedy rozumiemy, że coś utraciliśmy, albo możemy gwałtownie utracić".
- Możemy utracić, może nie gwałtownie, bo tracimy powoli. Tracimy powoli nasz kraj, wtedy kiedy znikają kolejne instytucje kultury, połączenia komunikacyjne, szkoły, muzea, domy kultury - wyliczał.
"Do tej pory zawsze mi się udawało"
Duda przekonywał, że jego obietnice wyborcze są do spełnienia, a ci którzy mówią inaczej, opowiadają bzdury.
- Mam świadomość obietnic, które złożyłem. One nie są trudne do dopełnienia. Nie słuchajcie państwo tego, co opowiadają, że się nie da w Polsce obniżyć wieku emerytalnego, że nie da się podnieść kwoty wolnej od podatku, bo się budżet zawali. To bzdury. Wystarczy zacząć naprawiać polską gospodarkę, a tak naprawdę pieniądze z tego systemu znajdą się natychmiast - mówił.
- Mam świadomość tego, że jeżeli się nie sprawdzę, nie dam rady, to będę prezydentem pięć lat i odejdę z żalem i wstydem. Tylko że jak do tej pory zawsze mi się udawało i nie widzę powodu, żeby tym razem nie miało mi się udać - dodał prezydent.
Zapowiedział, że będzie "nawoływał, apelował, wychodził z inicjatywami". Podkreślił, że pałac będzie otwarty dla dużych reprezentatywnych grup społecznych, które będą wychodziły z inicjatywą.
Duda dziękował także zgromadzonym za obecność. - To dla mnie ogromne wsparcie - powiedział.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24