Ze zdziwieniem konstatujemy, że niektóre kraje zachodnioeuropejskie są tak bardzo powściągliwe wobec wzmacniania flanki, która wydaje się w tej chwili najbardziej zagrożona - mówi Radosław Sikorski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
- Trzeba zrozumieć, że my z powodów historycznych i geograficznych jesteśmy bardziej wyczuleni, mamy prawo do większej obawy. Oni nas mają za swoją minę przeciwczołgową i dlatego mogą reagować z większą wstrzemięźliwością. Przekonywanie zachodnich Europejczyków do naszego punktu widzenia jest procesem żmudnym i czasami frustrującym - ubolewa minister. Szef MSZ jest jednak przekonany, że wschodnia flanka NATO będzie wzmocniona tak, jak się tego domagaliśmy.
- Nie będziemy się zniechęcać tylko dlatego, że obecność żołnierzy NATO w Polsce będzie się nazywała ciągła, a nie stała. Liczy się sedno, czyli możliwość praktycznego wypełnienia gwarancji bezpieczeństwa dla Polski. Coś w stylu tego, czym od wielu dekad cieszy się Norwegia, gdzie górskie pieczary amerykańskiej brygady marines są w tej chwili wypełniane nowymi partiami ciężkiego sprzętu - mówi Sikorski.
Autor: MAC//rzw / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: tvn24