Wartości chrześcijańskie to ochrona życia, ale sorry, nie tylko do momentu urodzenia - mówiła w TVN24 siostra Małgorzata Chmielewska, przełożona wspólnoty "Chleb Życia". W "Kropce nad i" zwracała uwagę, że Polska i Polacy jako społeczeństwo nie są gotowi, by zapewnić rodzinom wychowującym niepełnosprawne dzieci pełnię potrzebnej opieki.
22 października Trybunał Konstytucyjny, na czele którego stoi Julia Przyłębska, orzekł o niezgodności z konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Decyzję tę kolejnego dnia skomentowała w mediach społecznościowych siostra Małgorzata Chmielewska, przełożona wspólnoty "Chleb Życia", która sama wychowuje przybranego niepełnosprawnego syna. "Walkę o życie trzeba zacząć od wsparcia tych, którzy ciężar takiego trudnego życia mają nieść. Wtedy wybór życia będzie łatwiejszy" - napisała.
"Cała ta historia z ruszeniem dotychczasowych ustaleń została zaczęta kompletnie nie od tej strony"
Do decyzji Trybunału Konstytucyjnego, a także trwających w związku z tym protestów społecznych siostra Chmielewska odniosła się także w poniedziałek w "Kropce nad i" w TVN24.
- Myślę, że cała ta historia z ruszeniem dotychczasowych ustaleń została zaczęta kompletnie nie od tej strony - powiedziała. Jak wskazywała, "ani moment, ani sposób, w jaki wyrok Trybunału Konstytucyjnego został ogłoszony (...) nie był dobry, to absolutny błąd".
- Czy kobieta powinna mieć wybór? Wszystko zależy od tego, z jakiego punktu startujemy. Dla człowieka wierzącego każde życia ma wartość niezbywalną - mówiła. Ale jak dodała, są z tym związane "dwa podstawowe problemy".
- Pierwszym problemem jest to, czy uznajemy, że człowiek zaczyna się w momencie poczęcia, czy w momencie urodzenia i w którym momencie możemy traktować płód jako człowieka - wskazywała. Jak dodała, "tu jest ta podstawowa różnica między tymi, którzy uważają, że płód to jeszcze nie człowiek, a katolikami, którzy uważają, że życie ludzie zaczyna się od poczęcia". - Druga sprawa to jest uznanie, co to znaczy, że człowiek w łonie matki ma wadę nieuleczalną. Myślę, że to jest sprawa do przedyskutowania wśród specjalistów - mówiła dalej siostra Chmielewska.
"Wartości chrześcijańskie to ochrona życia, ale sorry, nie tylko do momentu urodzenia"
- Jest zasadnicze pytanie, na na ile jesteśmy gotowi, my, jako społeczeństwo, wprowadzić do ustawodawstwa obowiązek urodzenia dziecka z głębokimi niepełnosprawnościami - dodała. - Drugie pytanie: co robimy, a raczej czego nie robimy, żeby to dziecko miało szanse na godne życie?
- Wartości chrześcijańskie to ochrona życia, ale sorry, nie tylko do momentu urodzenia - zwracała uwagę siostra Chmielewska. Jak mówiła, wartości chrześcijańskie to również "ochrona dobra tej matki".
- Co mamy do zaproponowania matce, która wie, że urodzi dziecko z głęboką niepełnosprawnością? Moim zdaniem nic, oprócz czterech tysięcy złotych na parę paczek pampersów - powiedziała.
"Musimy pracować nad zmianą mentalności społecznej, mentalności nas wszystkich"
- Jeśli chcemy być za życiem czy dawać wybór, to musimy pracować nad zmianą mentalności społecznej, mentalności nas wszystkich. Posuńmy się, zostawmy miejsce dla najsłabszych - zaapelowała rozmówczyni "Kropki nad i".
Siostra Chmielewska zwracała uwagę, że dbając o "ochronę życia", powinniśmy się skupić także na ochronie życia między innymi osób niepełnosprawnych.
"Czy siostra zna kogoś z niepełnosprawnością, kto dostał się do seminarium?"
- W Polsce jest około 50 oddziałów geriatrycznych. Jaki jest los ludzi niepełnosprawnych dorosłych, samotnych, bezdomnych? To jest po prostu dramat. (...) Albo budujemy państwo takie, w którym oni się mieszczą, albo nie bądźmy hipokrytami - dodała.
Siostra została zapytana, czy zna kogoś z niepełnosprawnością, kto dostał się do seminarium. - Osobiście nie znam, natomiast spotkałam księdza, który jest na wózku. Wydaje mi się, że jego niepełnosprawność nastąpiła już po święceniu. Natomiast znam francuskie zgromadzenie zakonne sióstr, które przyjmują do siebie kobiety z zespołem Downa. Myślę, że to jest proces, który powinien przyśpieszyć - podkreśliła.
"Są sytuacje, w których czasami brzydki wyraz może być wynikiem emocji"
Siostra Chmielewska odniosła się do haseł, jakie podczas protestów skandują manifestujący. Oceniła, że "niektóre są rzeczywiście niezwykle dowcipne i poetyckie", ale inne "są rzeczywiście poniżające i wykluczające".
- Dlatego nie jest to język, który ja przyjmuję w rozmowie (...). Są rzeczywiście brzydkie wyrazy. Przy czym przypomnijmy sobie, ile wulgarności, pogardy, płynęło z ust tych, którzy powinni świecić przykładem - kontynuowała.
- Jakich autorytetów w tej chwili ma się trzymać młodzież? Pytam, kogo? Są sytuacje, w których czasami brzydki wyraz może być wynikiem emocji, a także krótkiego przekazu. Proszę pamiętać, że młodzież wyraża się krótkimi przekazami, takimi, które dyktują środki masowego przekazu - wskazywała.
"Przekonanie do naszych poglądów nie polega na tym, że kopie się tego, co inaczej myśli"
Siostra Chmielewska mówiła, że "dobra nie buduje się przez wykluczenie", a "ludzie, którzy mają inne poglądy, niekonieczne są dziećmi szatana". - Przekonanie do naszych poglądów nie polega na tym, że kopie się tego, co inaczej myśli, to jest podstawowa zasada ewangeliczna - przypominała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24