Największym problemem, ciągnącym się od lat, są braki kadrowe. Aspekt finansowy to bardzo istotna kwestia naszej pracy – mówiła w TVN24 pielęgniarka Natalia Antosz. W środę, w Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek, Pielęgniarzy i Położnych, przedstawiciele tych zawodów protestują w Warszawie, domagając się poprawy warunków pracy.
W środę przypada Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek, Pielęgniarzy i Położnych. W dniu swojego święta walczą o poprawę warunków pracy, a przejawem tego jest protest w Warszawie. O problemach, z którymi zmagają się przedstawiciele tych zawodów i akcji protestacyjnej opowiadała w TVN24 Natalia Antosz, pielęgniarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Jak mówiła, po południu zakończyła swój 12-godzinny dyżur. - W moim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym dzisiaj jest normalny dzień pracy. Dzień pielęgniarki świętujemy we własnym gronie, bo jest to piękne święto – powiedziała.
- Natomiast ogólnopolsko jak najbardziej popieramy znak noszonej czerwonej kartki – nie tylko dla rządu, ale i dla społeczeństwa, które jest odpowiedzialne za własne zdrowie i powinno przestać godzić się z sytuacją zdrowotną, jaka występuje w Polsce – dodała.
Jakich zmian oczekują pielęgniarki?
- Największym problemem, ciągnącym się od lat, są braki kadrowe – przyznała. Jak mówiła, ten deficyt personelu, "na który zwraca się uwagę w tegorocznym proteście pielęgniarek i położnych, to jest bolączka naszych czasów, którą pandemia odkrywała i pokazała jeszcze bardziej".
- Aspekt finansowy to bardzo istotna kwestia naszej pracy. Ciągle prowadzone są rozmowy na ten temat, natomiast oczekujemy konkretnych wniosków i działań, które będą efektem tych rozmów – kontynuowała Antosz.
Zauważyła, że na oddziale, na którym pracuje, pracownicy otrzymywali przewidziane w rządowym rozporządzeniu dodatkowe gratyfikacje finansowe. - Natomiast to są gratyfikacje na czas trwania pandemii COVID-19 – podkreśliła.
Jak mówiła pielęgniarka, "stopniowo poprawia się sytuacja finansowa pielęgniarek i położnych". - Natomiast myślę, że nie jest adekwatna do odpowiedzialności i ciężkości pracy, jaką pielęgniarki i położne w całej Polsce wykonują nie tylko w trakcie trwania pandemii, ale przez cały okres wykonywania zawodu – podkreśliła.
Pracownicy zdrowotni "mają ograniczone możliwości"
Antosz mówiła także o zmęczeniu, które towarzyszy pielęgniarkom w pracy. - Praca w środkach ochrony osobistej bardzo wzmaga zmęczenie. To jest przede wszystkim fizyczne zmęczenie – zaznaczyła.
Podkreśliła przy tym, że także "obciążenie psychiczne od ponad roku daje się we znaki wśród personelu". - Myślę, że ostatni czas bardzo jasno pokazał, że pielęgniarki, położne, lekarze, pracownicy, sanitariusze mają ograniczone możliwości i fizyczne, i zdrowotne – mówiła.
Jak wskazywała, część pracowników medycznych "jest ozdrowieńcami i nie wróciła jeszcze do pełnej formy". - Część mimo szczepień obawia się, że ich zdrowie może być zagrożone – wskazywała, wyjaśniając, że "zmęczenie, które się przejawia w ochronie zdrowia, to aspekt zarówno fizyczny, jak i psychiczny".
Antosz pytana, czego życzyć pielęgniarkom w dniu ich święta, odparła: - Tego, żeby w naszym kraju ochrona zdrowia osiągnęła poziom, który zadowoli każdego obywatela i będzie to również przekładało się na zadowolenie pielęgniarek i położnych, których praca zostanie doceniona. Nie tylko w aspekcie finansowym, ale także w aspekcie prestiżu zawodu.
"Jesteśmy coraz bardziej zmęczone"
Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, jeszcze przed rozpoczęciem strajku mówiła w TVN24, że "nam potrzeba dużo siły w ostatnich miesiącach". - Jesteśmy coraz bardziej zmęczone – podkreśliła. Przekazała, że w Polsce na 1000 mieszkańców przypada średnio 5,7 pielęgniarki. - Wpływa to w sposób bezpośredni na obsadę w szpitalach i ośrodkach zdrowia – zaznaczyła Ptok.
Jak mówiła, "malejąca stale liczba pielęgniarek wpływa na jakość udzielanych świadczeń i na zadowolenie społeczne z naszej pracy".
"Przerwą w pracy jest przejazd z jednego szpitala do drugiego"
Powiedziała, że pielęgniarki "pracują w ogromnym stresie, ogromnym pośpiechu, natężeniu". - Jest nas po prostu za mało w systemie ochrony zdrowia. Pielęgniarki pracują w dwóch, trzech miejscach – stwierdziła.
- Chodzi taki mem na naszych portalach, że przerwą w pracy pielęgniarki jest przejazd z jednego szpitala do drugiego. Taki jest odpoczynek pielęgniarek – dodała.
"Stale pogarszające się warunki wykonywania zawodu nie zachęcają młodych"
Mówiła także o postulatach strajkujących we wtorek pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych. - Jedziemy przede wszystkim z postulatami dotyczącymi warunków pracy. To jest najważniejsze – podkreśliła Ptok jeszcze przed rozpoczęciem akcji w stolicy.
Mówiła, że "stale pogarszające się warunki wykonywania zawodu nie zachęcają młodych osób do podejmowania pracy w zawodzie" - Mamy taką sytuację, że 5600 absolwentów wychodzi, a 3600 podejmuje pracę. (...) Chcemy poprawy warunków pracy, by zainteresować zawodem młode osoby – tłumaczyła.
- Idziemy też z postulatem do posłów, którzy będą głosować ustawę o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Złą ustawę przygotował minister Niedzielski. Rzesza 150 tysięcy pielęgniarek jest potraktowana w tej ustawie w sposób krzywdzący. Nie uwzględnia się w ustawie wykształcenia medycznego. Medycy zostali zrównani z innymi zawodami. Ustawa nie uwzględnia też innych czynników: doświadczenia zawodowego, odpowiedzialności, złożoności zadań – wyliczała Ptok.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24