Śląski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Katowicach bada wątek dotyczący ewentualnego nielegalnego finansowania kampanii wyborczych PiS na Podkarpaciu - dowiedzieli się dziennikarze Radia Zet. RMF FM, także informując o "tajnym śledztwie", podało, że dotyczy ono także działaczy z Małopolski. "Wpłaty nie były robione na konto, tylko przekazywane z ręki do ręki. Chodzi o kwoty od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych" - przekazano.
Jak opisali Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca z Radia Zet, wątek ewentualnego nielegalnego finansowania kampanii wyborczych Prawa i Sprawiedliwości na Podkarpaciu pojawił się w innym śledztwie Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Katowicach, które dotyczy członka Trybunału Stanu z PiS i nieprawidłowości w Uzdrowisku Rymanów.
"W tej sprawie przez ponad rok podsłuchiwano lokalnych działaczy PiS i managerów uzdrowiska. Właśnie w podsłuchach znalazły się rozmowy dotyczące zbierania pieniędzy na kampanię wyborczą PiS od członków zarządów i rad nadzorczych spółek obsadzanych z klucza politycznego" - podano.
Dziennikarze radia przekazali, że w procederze miał brać udział "ówczesny prezes jednej z dużych spółek państwowych", a przekazane sumy "miały się wahać od 5 do 15 tysięcy złotych od osoby". "Pieniądze miały nie przechodzić przez konto komitetu wyborczego" - poinformowano.
Uściślono też, że według nieoficjalnych informacji, śledczy mieli jesienią ubiegłego roku przesłuchiwać w sprawie "zrzutek na PiS" kilkadziesiąt osób "zajmujących stanowiska w spółkach państwowych i samorządowych".
"W marcu tego roku doszło do przeszukania w dwóch nieruchomościach, w Krakowie i Rzeszowie, prezesa spółki państwowej, który miał przyjmować nielegalne wpłaty wyborcze. Kilka tygodni temu przestał on pełnić funkcję prezesa spółki" - napisali dziennikarze "Zetki". Podali przy tym, że były już prezes jest na Podkarpaciu "osobą znaną i współpracującą od lat z najważniejszymi politykami PiS".
W tekście czytamy też, że główne, wielowątkowe śledztwo w tej sprawie prowadzone jest między innymi w kierunku artykułu 296a Kodeksu karnego, które dotyczy łapownictwa na stanowisku kierowniczym.
§ 1. Kto, pełniąc funkcję kierowniczą w jednostce organizacyjnej wykonującej działalność gospodarczą lub pozostając z nią w stosunku pracy, umowy zlecenia lub umowy o dzieło, żąda lub przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, w zamian za nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku mogące wyrządzić tej jednostce szkodę majątkową albo stanowiące czyn nieuczciwej konkurencji lub niedopuszczalną czynność preferencyjną na rzecz nabywcy lub odbiorcy towaru, usługi lub świadczenia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Tej samej karze podlega, kto w wypadkach określonych w § 1 udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej. § 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 wyrządza znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 5. Nie podlega karze sprawca przestępstwa określonego w § 2 albo w § 3 w związku z § 2, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte, a sprawca zawiadomił o tym fakcie organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Wpłaty na kampanię PiS. "W samym PiS-ie ten temat wywołał dużą nerwowość, u niektórych nawet panikę"
"Chodzi o kwoty od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych"
Informację o "tajnym śledztwie dotyczącym podejrzeń nielegalnego finansowania Prawa i Sprawiedliwości przez działaczy z Podkarpacia i Małopolski" podali także dziennikarze RMF FM Krzysztof Zasada i Marek Balawajder.
Przekazali oni, że prezes jednej ze spółek Skarbu Państwa z południa Polski miał zbierać od działaczy i sympatyków PiS "pieniądze na szeroko rozumianą działalność polityczną". "Wpłaty te nie były robione na konto, tylko przekazywane z ręki do ręki. Chodzi o kwoty od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych" - opisano.
"W tej sprawie agenci CBA i śląscy śledczy przesłuchali już kilkadziesiąt osób. Część z nich potwierdza nasze informacje. Niektórzy mówią, że chodziło o wpłaty na fundusz wyborczy" - dodali dziennikarze.
Były już prezes, którego nazwiska nie podano, potwierdził Zasadzie, że prowadził zbiórki pieniędzy. Przekonywał przy tym, że działał jako osoba prywatna a otrzymane fundusze "nie były przeznaczane na finansowanie działalności politycznej PiS".
"Mężczyzna tłumaczył, że zdarzało mu się prosić znajomych o różne kwoty na wsparcie inicjatyw charytatywnych, na wsparcie walczącej Ukrainy, czy fundowanie tablic pamiątkowych. Przekonywał, że nigdzie nie rejestrował tych zbiórek, bo mnie miał takiego obowiązku. Stwierdził też, że nie jest uczestnikiem jakiegokolwiek postępowania karnego" - napisali dziennikarze RMF FM.
Były prezes "nie potwierdził i nie zaprzeczył" informacjom, według których doszło u niego do przeszukania.
Źródło: Radio Zet, RMF FM