Marcin Mastalerek to 19. polityk objęty śledztwem w sprawie wydawania pieniędzy z ryczałtów na biura poselskie – dowiedział się tvn24.pl. Prokuratura sprawdzi czy poseł PiS faktycznie wydał ponad 30 tys. zł na paliwo do prywatnego auta wykorzystywanego do podróży służbowych. Zawiadomienie wobec parlamentarzysty złożyła anonimowa osoba. Mastalerek zapowiada wobec niej kroki prawne.
- Faktycznie, wpłynęło zawiadomienie dotyczące posła Mastalerka i zostało dołączone do śledztwa – potwierdza nasze informacje Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Chodzi o sprawdzenie kwoty 31 tys. 841 zł i 88 gr, jaką Mastalerek miał wydać z ryczałtu na biuro poselskie na służbowe podróże autem w latach 2011-2012. Chodzi o okres 14 miesięcy od rozpoczęcia ówczesnej kadencji Sejmu.
W rozliczeniu z działalności biura poselskiego w rubryce "koszty przejazdów posła w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego samochodem własnym lub innym" Marcin Mastalerek za okres od 24 listopada do 31 grudnia 2011 roku wpisał kwotę 5 tys. 14 zł 5 gr, zaś od 1 stycznia do 31 grudnia 2012 roku - 26 tys. 827 zł i 38 gr.
Miał auto, czy nie miał?
Autor zawiadomienia twierdzi, że Marcin Mastalerek w swoich oświadczeniach majątkowych z tych lat nie wykazał faktu posiadania prywatnego samochodu. Rzeczywiście tak jest. Zarówno w oświadczeniu z 2011 roku, jak i z 2012 roku do rubryki "składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. zł" poseł PiS nie wpisał auta.
Parlamentarzysta nie wpisał samochodu także do oświadczenia za 2013 rok. Dopiero w 2014 roku pojawiło się w nim "renault laguna grand tour" z 2008 roku.
Prokuratura będzie musiała sprawdzić, czy rzecznik PiS miał w tym okresie auto, a jeśli tak, to czy jego wartość była niższa niż 10 tys. zł lub czy korzystał lub nie z czyjegoś innego samochodu.
Poseł odpowiada, że sprawa jest prosta: - W tamtym okresie korzystałem z aut moich współpracowników. Na wszystko mam dokumenty, m.in. umowy użyczenia tych samochodów. Zgodnie z prawem poseł może także korzystać z "innego auta".
Rzecznik PiS od naszego dziennikarza dowiedział się o zawiadomieniu i rozszerzeniu śledztwa także o niego. - To fałszywe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, którego nie było. Takie same, fałszywe zawiadomienia skierowano przeciwko posłankom Jolancie Szczypińskiej i Krystynie Pawłowicz. Na konferencji prasowej tłumaczyłem, że jestem w takiej samej sytuacji jak one i korzystałem z nie swojego auta - przekonuje Mastalerek.
Dodaje, że będzie domagał się ścigania osoby, która złożyła zawiadomienie przeciwko niemu. Będzie to o tyle trudne, że poza imieniem i nazwiskiem nie podała ona innych danych, np. adresu zameldowania. Tymczasem prokuratura nie ma obowiązku weryfikowania kim naprawdę są zawiadamiający.
Liczniki Sikorskiego
Rzecznik PiS jest 19 posłem objętym tym śledztwem. Śledczy sprawdzają stany liczników aut, których posłowie używali do podróży "w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego", by sprawdzić, czy politycy podali prawdę w rozliczeniach.
Prokuratura dostała już od firm ubezpieczeniowych stany liczników czterech aut, z jakich korzystał Radosław Sikorski, obecny marszałek Sejmu. Śledczy obliczą, ile kilometrów rocznie (w latach 2007 - 2014) przejeżdżał ówczesny poseł i jednocześnie szef MSZ.
Obliczają kilometrówkę
Oskarżyciele wyliczają przybliżone zużycie paliwa i porównują to z rocznymi rozliczeniami przez Sikorskiego części "samochodowej" ryczałtu przeznaczonego na funkcjonowanie biura poselskiego. Jest to tak zwana kilometrówka, którą rozlicza się według ustawowych stawek..
Przypomnijmy: śledztwo zaczęło się od sprawdzenia, czy faktycznie Radosław Sikorski wydał z ryczałtu na służbowe przejazdy prywatnym autem w ramach obowiązków poselskich tyle, ile deklarował. W latach 2007-2014 był jednocześnie szefem MSZ i mógł korzystać ze służbowej limuzyny. Czy rzeczywiście korzystał wtedy z prywatnych samochodów?
BOR potwierdza słowa Sikorskiego
Prokuratura już raz badała tę sprawę po zawiadomieniu Bartosza Kownackiego z PiS. W marcu 2014 roku odmówiła wszczęcia śledztwa, bo stwierdziła, że jako minister Sikorski korzystał z limuzyny, a w ramach poselskich obowiązków mógł korzystać z prywatnego auta i rozliczać te podróże z budżetu Sejmu.
Więcej szczegółów ujawnił jednak tygodnik "Wprost". Prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo. A prokurator generalny Andrzej Seremet uznał, że wcześniej zarzuconą sprawę prokuratura powinna jednak podjąć. I tak oba śledztwa połączono w jedno Radosław Sikorski bronił się przed zarzutami mediów, powołując się m.in. na Biuro Ochrony Rządu.
Twierdził, że faktycznie korzystał jako poseł z prywatnego auta, a dowodem na to była częsta rezygnacja przez niego z ochrony BOR. Sikorski jako poseł faktycznie rezygnował z ochrony i przysługującej mu limuzyny ministerstwa spraw zagranicznych. Z informacji nadesłanych przez Biuro Ochrony Rządu wynika zaś, że działo się tak kilkakrotnie w ciągu miesiąca. We wnioskach jako cel podróży podawał także miejscowości ze swojego okręgu wyborczego, m.in. Bydgoszcz, Nakło.
W grudniu Radio Zet podawało, że Sikorski "kilkadziesiąt razy" jeździł bez BOR. Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik Biura Ochrony Rządu powiedział wtedy rozgłośni, że Sikorski "często rezygnował z ochrony".
16 innych posłów i komórka Nowaka
Śledczy badają też podróże prywatnymi samochodami 16 innych posłów. Po nagłośnieniu przypadku Sikorskiego do prokuratury trafiły zawiadomienia przeciwko kolejnym parlamentarzystom.
W zawiadomieniach wymieni są posłowie z PiS, PO, SLD i niezrzeszeni. Chodzi m.in. o Sławomira Neumanna, Jolantę Szczypińską, Bolesława Piechę, Marka Kuchcińskiego, Marzenę Wróbel, Kazimierza Plocke, Beatę Kempę. Prokuraturę interesuje, jak rozliczali się z ryczałtu w trakcie VII kadencji Sejmu, czyli od listopada 2011 roku.
Także w tych przypadkach sprawdzany będzie stan liczników deklarowany przy ubezpieczeniu i przedłużaniu ubezpieczenia.
18. politykiem, którego dotyczy śledztwo, jest Sławomir Nowak, były minister infrastruktury. Jego mandat poselski wygasł 2 stycznia, po tym, gdy sam zrezygnował na skutek nieprawomocnego skazania za niewpisanie do oświadczenia majątkowego drogiego zegarka. Prokuratura zbada, czy rzeczywiście w 2013 roku z ryczałtu na biuro poselskie wydał blisko 40 tys. zł na "usługi telekomunikacyjne".
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl) /plw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24