Policjanci, którzy udzielali kibicowi pomocy, zostali napadnięci. Prokuratorom uniemożliwiono przeprowadzenie czynności na miejscu, po stwierdzeniu zgonu kibica, którego potrącił policyjny, nieoznakowany radiowóz. Dopiero dzięki użyciu broni gładkolufowej, udało się zapanować nad tłumem na miejscu wypadku. Stratowano jednak większość śladów - poinformowała zielonogórska prokuratura, przedstawiając wstępne ustalenia w sprawie. Po śmierci kibica w mieście doszło do zamieszek. Zniszczono policyjne auta, komisariat, stację paliw.
W nocy zginął kibic Stelmetu Falubaz podczas świętowania zwycięstwa klubu. Śledczy zabezpieczyli monitoring. O tym, co się działo w nocy w mieście mówił w poniedziałek na konferencji prasowej Alfred Staszak z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
W kilku miejscach
Prokurator poinformował, że zatrzymano 9 osób, w tym jedną kobietę. W wyniku zamieszek zniszczono radiowóz, wybito 28 szyb na komisariacie przy ulicy Niepodległości i powybijano witryny sklepowe. Najciężej ranne zostały dwie policjantki. Jedna policjantka została kopnięta w twarz i ma złamaną szczękę. Druga ma podejrzenie pęknięcia czaszki. Obie są w szpitalu.
Zamieszki miały też miejsce na pobliskiej stacji benzynowej. - Kibice zaczęli wylewać benzynę, niszczyć dystrybutory. Tylko dzięki trzeźwości umysłu policji i obsługi stacji udało się wyłączyć prąd, i odciąć możliwość pobierania paliwa z dystrybutorów - powiedział Staszak.
Funkcjonariusze zmuszeni byli użyć gazu łzawiącego. Nie przyniosło to jednak skutku. Sprowadzono armatkę wodną. Dopiero jednak strzały z broni gładkolufowej sprawiły, że prokuratorzy mogli zabezpieczać miejsce zdarzenia.
- 6 policjantów oddało 155 strzałów z broni gładkolufowej - poinformował Staszak. Podkreślił, że strzały oddano w powietrze. - Nie mamy informacji, by ktokolwiek (z kibiców) został pokrzywdzony w wyniku strzałów - dodał.
Śledztwa i telefon
Śledczy prowadzą łącznie trzy postępowania w sprawie różnych zdarzeń z zamieszek w Zielonej Górze. Jak podkreślił Staszak, jedno śledztwo dotyczy czynnej napaści na dwie funkcjonariuszki policji, drugie wypadku policyjnego nieoznakowanego samochodu, w wyniku którego potrącony został kibic zielonogórskiej drużyny żużlowej. Osobne postępowanie prokuratura prowadzi w sprawie niszczenia mienia przez uczestników zamieszek. Z kolei sprawę zabezpieczenia całej mistrzostw bada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Staszak przyznał, że z ustaleń wynika, iż kibic przechodząc przez ulicę rozmawiał przez telefon komórkowy, co mogło spowodować, że nie zwrócił on uwagi na jadący, nieoznakowany samochód policyjny.
Z ustaleń prokuratorów wynika też, że radiowozem kierował policjant z sześcioletnim stażem służby. Był trzeźwy. Próbował udzielać pierwszej pomocy rannemu mężczyźnie, ten jednak zmarł. Jego zgon stwierdził wezwany na miejsce lekarz - ok. godz. 2.30.
Staszak dodał, 23-latek to mieszkaniec Zielonej Góry, ojciec 5-letniego dziecka. Jeszcze w poniedziałek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok. Po przesłuchaniu wszystkich świadków zostanie przeprowadzona rekonstrukcja wypadku. Sprawdzone będzie też czy kibic, który zginął, był pod wpływem alkoholu.
Prokurator okręgowy powiedział, że wtargnięcie kibica przed radiowóz było nagłe. Powiedział również, że rozpatrywana jest hipoteza, iż mężczyznę mógł zasłonić inny samochód, który zdołał go wyminąć.
Prokurator poinformował też, że radiowóz, który potrącił kibica nie jechał z dużą prędkością - przekraczającą 50 km/h. - Ślad hamowania jest stosunkowo długi, ale nie ma pewności, że jest to ślad hamowania tego pojazdu. Nie było dużego ruchu na ulicach, był duży ruch pieszy. Z naszych wstępnych informacji wynika, że nie była to duża prędkość. Radiowóz nie miał szans ominąć tego mężczyzny - powiedział Staszak.
Zdaniem Staszaka, właśnie z powodu agresywnego zachowania tłumu i opóźnienia czynności prokuratorski zatartych zostało część śladów.
Mimo to z ustaleń dwóch prokuratorów i biegłego wynika m.in., że nie ma dowodów świadczących o tym by prędkość policyjnego auta była większa niż 50 km/h.
Według Staszaka, szybszą jazdę uniemożliwiali m.in. piesi, którzy przechodzili przez ulicę w niedozwolonych miejscach i którzy w wielu przypadkach "byli prawdopodobnie pod wpływem alkoholu".
Jeszcze w poniedziałek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłego kibica i rekonstrukcja wypadku.
Policja i prokuratura apeluje do poszkodowanych właścicieli samochodów czy sklepikarzy, którym zniszczono i okradziono witryny o zgłaszanie szkód i składanie zeznań.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24