Warszawska prokuratura nie prowadzi postępowania wobec kierowcy BMW, który kilka dni temu prowadził szaleńczy rajd ulicami Warszawy. Rzecznik prokuratury, Przemysław Nowak, stwierdził w rozmowie z reporterem magazynu "Polska i Świat", że być może kiedyś sprawa zostanie wszczęta, po stosownym zawiadomieniu. Dodał jednak, że i tak, w ocenie prokuratury, rajdu nie można kwalifikować w kategorii przestępstwa. - Mieliśmy tu do czynienia ze zbiorem wykroczeń drogowych - podsumował.
- Prokuratura nie prowadzi postępowania ws. kierowcy samochodu BMW. Nie wykluczamy takiego postępowania w przyszłości, w sytuacji, gdy wpłynie jakieś zawiadomienie w tej sprawie lub gdy policja nadeśle nam materiały - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej, Przemysław Nowak w rozmowie z TVN24.
Dodał, że prokuratura zbadałaby sprawę, w sytuacji, gdyby podczas rajdu BMW doszło do wypadku.
Nowak wskazał jednak, że w ocenie prokuratury i tak nie doszło do przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym a raczej do wypadku drogowego. - Mieliśmy tu do czynienia ze zbiorem wykroczeń drogowych, które nie wypełniają znamiona żadnego przestępstwa - powiedział.
Wyjaśnił, że aby była mowa o katastrofie w ruchu lądowym, kierowca musiałby np. wjechać w przystanek pełen ludzi.
- Jeżeli prokuratura sama nie zdecydowała się podjąć czynności, to jutro (we wtorek - red.) Alter Ego składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - deklaruje prezes stowarzyszenia Janusz Popiel.
Policja też nie chce tak zakończyć sprawy. - Cały czas usiłujemy nawiązać kontakt i przesłuchać mężczyznę, który jest prawdopodobnym kierowcą tego samochodu - mówi st. asp. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
Pędzące BMW i podejrzany kierowca
5 czerwca ulicami Warszawy przejechało białe BMW M3. Samochód z ogromną prędkością jechał pod prąd, na czerwonym świetle i po wysepkach. Nagranie pirackich wybryków trafiło do internetu - wrzucił je najprawdopodobniej sam kierowca samochodu.
Policja podaje, że udało jej się zidentyfikować prawdopodobnego sprawcę zagrożenia. Ma on mieć na koncie kilkadziesiąt mandatów i liczne wnioski do sądu o ukaranie.
Jak ustalił dziennikarz portalu tvn24.pl, nie ma też prawa jazdy.Jak już wcześniej informowaliśmy, z podobnych powodów, o jakich mówi teraz prokuratura, umorzono już wobec podejrzewanego o rajd Roberta N. sprawę po pościgu w Kielcach. Mężczyzna popełnił wtedy 80 wykroczeń. Choć policja domagała się ścigania go za spowodowanie "bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia lub zdrowia", prokurator umorzył sprawę. Czy podobnie skończy się sprawa niebezpiecznego rajdu stołecznymi ulicami?
Autor: AP, iwan//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24