Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi czynności sprawdzające w sprawie internetowej zbiórki pieniędzy na leczenie Antosia cierpiącego na nowotwór. Jak się okazało, dziecko nie istnieje, a oszust naciągnął między innymi wiele znanych osób. Jak pomagać, żeby nie paść ofiarą oszustwa?
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, prokuratura zajęła się sprawą z urzędu, po doniesieniach medialnych.
- Aktualnie funkcjonariusze policji przyjmują w tej sprawie zawiadomienie o przestępstwie - powiedziała prokurator Klaus.
"Jak można tak wykorzystać zaangażowanie ludzi"
- Nie wystarczy powiedzieć: przepraszam – skomentował w poniedziałek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- Jak można tak wykorzystać zaangażowanie ludzi, którzy wpłacali olbrzymie kwoty na ratowanie chłopczyka? - powiedział PAP. Prokurator Generalny zaznaczył, że tego rodzaju oszustwa mogą w przyszłości podważać zaufanie do publicznych zbiórek i zniechęcać ludzi do pomocy naprawdę potrzebującym.
- Choroba dziecka to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Bezsilni wobec ogromu wydatków na leczenie rodzice często zmuszeni są prosić o pomoc obcych ludzi. I chwała wszystkim, którzy odpowiadają na taki apel i poświęcają swój czas i majątek, by ulżyć w cierpieniu dziecku – dodał Ziobro.
"Nikt nie znał tego chłopca"
W sobotę fundacja "Siepomaga", która prowadzi m.in. portal, za którego pośrednictwem można wpłacać pieniądze na leczenie konkretnych osób, poinformowała, że zbiórka na leczenie Antosia chorego na nowotwór oczu może być oszustwem. "Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy zgłoszenie na siepomaga.pl. Po weryfikacji zostało ono odrzucone. I na dzień dzisiejszy... również byśmy je odrzucili. Według nas jest to oszustwo" - napisano na facebookowym profilu fundacji "Siepomaga".
- To było przerażające, bo nikt się nie odezwał, nikt nie znał tego chłopca. Co więcej, organizator tej zrzutki wydał oświadczenie, że przeprasza, że to wszystko jest nieprawda, że dziecko nie istnieje - mówiła w niedzielę w rozmowie z "Faktami" TVN Agnieszka Nowik z fundacji "Siepomaga".
Organizator przeprasza
Chłopiec miał mieć na imię Antoś i chorować na siatkówczaka, czyli nowotwór złośliwy oka. Na operację dziecka w Stanach Zjednoczonych potrzebował pół miliona złotych. Zbiórkę pieniędzy ogłosił w serwisach internetowych, które zajmują się organizowaniem takiej pomocy, 23-letni Michał S. z Warszawy. Zamieścił tam także zdjęcie rzekomo chorego chłopca.
- Chcę przeprosić wszystkich, również gwiazdy, które miały styczność i promowały swoim imieniem i nazwiskiem tę akcję. Jest mi też bardzo przykro, że zostały one w ten sposób oszukane. Jestem za to, jako organizator, odpowiedzialny i wszystko biorę, jak mężczyzna, na klatę - mówił w niedzielę "Faktom" TVN Michał S..
Obiecuje, że pieniądze odda.
Chcieli pomóc
W akcję pomocy choremu dziecku zaangażowali się celebryci, aktorzy, piosenkarze, piłkarze, dziennikarze i politycy. Do przekazywania datków na rzecz dziecka wzywali dziennikarze Krzysztof Ibisz i Maciej Orłoś, muzycy Paweł i Łukasz Golcowie, były premier Kazimierz Marcinkiewicz i inni. Dzięki nim i wielu anonimowym osobom udało się zebrać ponad pół miliona złotych. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że Antoś nie istnieje.
Zrzutka.pl., jeden z portali, za których pośrednictwem prowadzono zbiórkę pieniędzy na leczenie chorego chłopca, w wydanym oświadczeniu podkreślił, że "prawdopodobnie, podobnie jak wiele osób publicznych, gazet i mediów, tak i jego użytkownicy padli ofiarami przygotowanego z dużą starannością oszustwa". Portal zapowiedział, że zgłosi sprawę do prokuratury.
Jak pomagać, by nie paść ofiarą oszustwa?
Aktorka Katarzyna Zielińska, ofiara oszusta, która namawiała innych do wpłacania pieniędzy dla Antosia apeluje, by ta historia nie poskutkowała brakiem pomocy dla potrzebujących. - Będę dalej pomagać, tylko muszę trochę ochłonąć - zapowiada aktorka.
Jak pomagać, żeby nie zostać ofiarą oszustwa? Reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek w swojej relacji podkreśliła, że przede wszystkim należy sprawdzić, do kogo trafią pieniądze.
Reporterka zwróciła uwagę, że na portalach takich jak charytatywni. allegro.pl, zbiorki.gov.pl, czy pozytek.gov.pl współpracę podejmuje się tylko z organizacjami pożytku publicznego. Najczęściej są to fundacje, które poprzez swoją historię, zbiórki, które wielokrotnie prowadziły, zasłużyły sobie na zaufanie takich portali.
- Podstawową rzeczą, chyba taką najważniejszą, która powinna nam wskazać, że coś może być nie tak, jest sytuacja, w której (...) widzimy, że finanse lądują na prywatnym koncie. To znaczy, że finansami nie zarządza tak naprawdę instytucja społecznie sprawdzona na przykład fundacja - tłumaczył Krzysztof Śpiewak, CSR manager charytatywni.allegro.pl.
Kolejną rzeczą, którą - jak mówiła Małgorzata Mielcarek - powinniśmy sprawdzić, jest to, na co konkretnie środki zostaną przeznaczone. W przypadki zbiórki pieniędzy na chorego Antosia nie było takiej informacji. - Powinniśmy poznać plan leczenia, czy chociażby plan podróży do miejsca, gdzie leczenie powinno być przeprowadzone - dodała.
Inna rzecz, to kontakt z rodziną, która tej pomocy potrzebuje. W przypadku małego Antosia nie było kontaktu z rodzicami, ani apelu z ich strony.
Autor: js/sk / Źródło: PAP, TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24