Liczę na to, że wszystkie projekty zmieniające prawo aborcyjne zostaną skierowane do komisji nadzwyczajnej - powiedziała w "Jeden na jeden" w TVN24 ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Dodała, że premier Donald Tusk jasno powiedział, że "na listach Koalicji Obywatelskiej znajdą się te osoby, które nie zagłosują przeciwko dyskusji o liberalizacji prawa aborcyjnego".
W czwartek w Sejmie odbyła się ponad 6-godzinna debata nad czterema projektami ustaw, które mają zmienić prawo aborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga - PSL i Polska 2050. Głosowania w sprawie dalszych prac nad projektami zaplanowano na piątek.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna pytana, jaki scenariusz dziś przewiduje, powiedziała, że wierzy w to, że politycy są poważni i uczciwi.
- Jeśli rozmawiamy o aborcji od 30 lat i wiemy doskonale, że społeczeństwo jest w tej sprawie spolaryzowane, ale jednak większość społeczeństwa oczekuje liberalizacji prawa aborcyjnego, i dzisiaj rządzący, mój premier, ale także pan marszałek Hołownia, pan wicepremier Kosiniak-Kamysz obiecali, że będziemy dyskutować w Sejmie nad projektami liberalizującymi prawo aborcyjne, to (liczę - red.), że dotrzymają słowa - mówiła.
Dodała, że liczy iż te projekty zostaną skierowane do komisji nadzwyczajnej.
- My w Koalicji Obywatelskiej mamy od wielu miesięcy jasno powiedziane przez Donalda Tuska: na listach Koalicji Obywatelskiej znajdą się te osoby, które nie zagłosują przeciwko dyskusji o liberalizacji prawa aborcyjnego - powiedziała Leszczyna.
Ministra zdrowia o rozporządzeniu dotyczącym aborcji
Ministra pytana była o wytyczne dotyczące terminacji ciąży. Powiedziała, że te, które przygotował zespół powołany przez ówczesnego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w jej ocenie "nie tylko nie poprawiały bezpieczeństwa kobiet, ale wręcz utrudniały terminację". Dodała, że między innymi było tam wskazane, że "terminacja powinna być dokonana w szpitalu wielospecjalistycznym".
W jej ocenie to był "kolejny wentyl bezpieczeństwa, żeby lekarz, bojący się prokuratury Ziobry, wiedział, co ma robić".
- Żaden urzędnik nie ma kompetencji ani prawa, żeby mówić lekarzowi, kiedy życie, czy zdrowie pacjentki jest w jakiś sposób zagrożone - podkreśliła.
Leszczyna powiedziała, że są wytyczne Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Polskiego Towarzystwa Zdrowia Seksualnego i Reprodukcyjnego. Podkreśliła, że to, nad czym ona pracuje, to jest rozporządzenie, które, jak dodała, chce, żeby obowiązywało od 1 maja.
- Moje rozporządzenie jest rozporządzeniem o ogólnych warunkach umów między NFZ-em a oddziałem ginekologiczno-położniczym. I w tym rozporządzeniu mówię wyraźnie tak: jeśli masz kontrakt z NFZ-em na opiekę ginekologiczno-położniczą i zgłasza się do ciebie kobieta i prosi o terminację ciąży, w tych dwóch przypadkach, czyli raz, jak to jest wynik przestępstwa, dwa, jak jest zagrożone jej zdrowie i życie, to ten oddział ma obowiązek na miejscu terminować tę ciążę - powiedziała Leszczyna.
Dodała, że jeśli oddział nie dokona zgodnej z prawem terminacji ciąży, to może dostać karę 2 procent kontraktu lub w ostateczności może to być zerwanie kontraktu z NFZ.
Leszczyna: wpis Kotuli jest dowodem na to, że żyjemy w chorym kraju po PiS-ie
Prowadząca program Agata Adamek zapytała też Leszczynę o wpis zamieszczony w czwartek na portalu X przez ministrę do spraw równości Katarzynę Kotulę (Lewica), w którym umieściła instrukcję, jak kupić tabletkę, za pomocą której można przeprowadzić aborcję farmakologiczną i jak ją zastosować.
- Ten tweet jest dowodem na to, że żyjemy w chorym kraju po PiS-ie - oceniła ministra zdrowia. Jak powiedziała, rozumie determinację Kotuli. - Ona za to odpowiada. Ona do tego została powołana, żeby strzec praw kobiet - dodała.
- Ja bym pewnie takiego tweeta nie umieściła, bo zgodnie z prawem aborcja w Polsce jest wciąż nielegalna z wyjątkiem dwóch przypadków, które zostały pozostawione w ustawie, ale rozumiem determinację pani ministry - powiedziała Leszczyna.
Dodała, że "w gruncie rzeczy pani ministra powiedziała coś, co jest dostępną wiedzą w internecie, nie powiedziała niczego nowego, ani nie powiedziała 'zadzwońcie do mnie, to wam sprzedam tabletkę'"
- Ja bym wpisała ten tweet we wczorajszą debatę i dyskusję, ale zwrócić uwagę chciałabym na to, że to nie jest normalne, że w Polsce problem aborcji jest problemem nie do rozwiązania - mówiła.
Leszczyna: pielęgniarki będą więcej zarabiać
Leszczyna odniosła się w "Jeden na jeden" także do listu, jaki pielęgniarki i położne skierowały do premiera Donalda Tuska w związku z przedłużającymi się pracami nad obywatelskim projektem ustawy w sprawie wynagrodzeń pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Pytana, czy pielęgniarki w Polsce będą więcej zarabiać, odpowiedziała twierdząco.
- W lipcu jest podwyżka 13 procent, bez względu na ten obywatelski projekt i pielęgniarka z wyższym wykształceniem będzie zarabiała zasadnicze wynagrodzenie ponad 9200 złotych, a pielęgniarka bez wykształcenia wyższego, ze średnim bez specjalizacji ponad 6700 złotych - powiedziała. - PiS wiedział, że ten projekt obywatelski jest w Sejmie od lipca. Nie zapewnił środków na to. Ponieważ ta podwyżka lipcowa wynikająca z ustawy będzie kosztowała NFZ 15,5 miliarda złotych, w związku z tym nie mam kolejnych prawie 10 miliardów na podwyżkę, której oczekują pielęgniarki - mówiła ministra.
Dodała, że w czwartek wiceminister zdrowia Marek Kos w imieniu całego kierownictwa resortu zdrowia powiedział na podkomisji, że "idziemy w tę stronę, której oczekują pielęgniarki". - Podnosimy (wynagrodzenie - red.) pielęgniarkom z grupy V, VI, czyli licencjat i średnie (wykształcenie - red.), żeby ta różnica nie była taka duża - powiedziała.
- Od 2025 roku, bo ja w tym roku nie mam na to pieniędzy, podnosimy tym pielęgniarkom najniżej wykształconym o 1253 złote, a w kolejnym roku o kolejny tysiąc złotych. Wtedy ta różnica będzie się zmniejszała - zapowiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24