Rafał Bochenek, rzecznik PiS, odniósł się do projektu ustawy dotyczącego utworzenia komisji do zbadania wpływów rosyjskich. Odpowiadając na pytanie reportera TVN24 Radomira Wita o przewidziane w projekcie wysokości grzywien dotyczące między innymi odmowy składania zeznań, powiedział, że "o ostatecznym kształcie tej ustawy będziemy mogli rozmawiać wtedy, kiedy wyjdzie z parlamentu". Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Sejm we wtorek zajmuje się projektem ustawy autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości "o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022". Powołanie takiej komisji politycy PiS zapowiadali na przełomie października i listopada tego roku. Stało się to po tym, jak klub Koalicji Obywatelskiej złożył wniosek o powołanie komisji śledczej do zbadania prawidłowości, legalności oraz celowości działań podejmowanych przez organy i instytucje publiczne w celu zapobiegania i przeciwdziałania wpływom zagranicznych służb specjalnych na politykę energetyczną Polski w okresie od 1 lipca 2013 roku do 20 października 2022 roku, a także zaniechań w zakresie wykrycia tychże wpływów.
Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu
Posłowie nie zgodzili się na odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Za odrzuceniem głosowało 218 posłów z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej, Konfederacji, Polski 2050, Porozumienia, PPS, a także dwóch posłów niezależnych - Paweł Szramka oraz Ryszard Galla. Przeciw odrzuceniu projektu było 232 posłów z klubu PiS i kół Kukiz'15 oraz Polskie Sprawy, a także dwóch posłów niezależnych - Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Po głosowaniu projekt został skierowany do prac w komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, która zbierze się jeszcze we wtorek o godzinie 18. Jej sprawozdanie ma zostać przedstawione na tym posiedzeniu Sejmu.
Wymiana zdań między Rafałem Bochenkiem a reporterem TVN24
W projekcie ustawy mowa jest o tym, że osoba wezwana przed komisję do spraw rosyjskich wpływów co prawda może odmówić składania zeznań, ale jeśli komisja uzna tę odmowę za bezzasadną - może być ukarana grzywną do wysokości 20 tysięcy złotych, jeśli to nastąpi ponownie - do 50 tysięcy złotych. Takie same grzywny mają grozić za nieusprawiedliwione niestawienie się przed komisją. Przepisy ustawy o sejmowej komisji śledczej takich kar nie przewidują.
Właśnie o proponowane wysokości grzywny pytał rzecznika PiS Rafała Bochenka reporter TVN24 Radomir Wit.
- Skąd poziom grzywny na poziomie 20 tysięcy i 50 tysięcy? - padło pytanie. - Ale o czym pan teraz mówi, proszę mi powiedzieć? - odparł Bochenek.
- Mówię o państwa ustawie - precyzował Wit. - Ale o której ustawie? - dopytywał Bochenek. - O tej, o której teraz rozmawiamy, o komisji. To pan nie wie, co jest w tej ustawie? - pytał dalej reporter.
- Ależ oczywiście, że wiem. Skaczecie państwo z tematu na temat. O ostatecznym kształcie tej ustawy będziemy mogli rozmawiać wtedy, kiedy wyjdzie z parlamentu - odpowiadał Bochenek.
Dopytywany po raz kolejny, skąd wzięła się w projekcie ustawy taka wysokość grzywien, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości odparł: - Panie redaktorze, wszystkiego się pan dowie w trakcie debaty.
Premier: jedyną intencją komisji wyjaśnienie, czy działano w interesie Polski
O potrzebie powołania takiej komisji mówił na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
- Jeżeli ktoś będzie w stanie się oczyścić z zarzutów, z interpretacji, z tych wszystkich dokumentów, które podpisywał, to dobrze. Ale przecież wszyscy ludzie mają prawo stwierdzić, czy dana osoba działała w sposób zgodny z prawem, a przede wszystkim również zgodny z interesem Polski, interesem związanym z bezpieczeństwem naszych granic, wewnętrznym, zewnętrznym i z bezpieczeństwem energetycznym - ocenił premier.
- To jest absolutnie jedyny, wyłączny powód powołania tej komisji. (...) Jedyną intencją jest wyjaśnienie wszystkich tych okoliczności, a może również pewnego rodzaju przestroga dla wszystkich pokoleń wszystkich polityków (....) - niech naprawdę dwa razy się zastanowią, zanim złożą podpis na jakiejś umowie gazowej, na zakup ropy naftowej, likwidacji jednostek wojskowych, zmniejszenia sił bezpieczeństwa w Polsce - oświadczył Morawiecki.
Szef rządu pytany był też, czy nie ma wątpliwości, iż projekt ustawy ws. powołania komisji jest zgodny z konstytucją. "Nie mamy wątpliwości co do konstytucyjności, ale oczywiście ostatecznie o wszystkim rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny" - odpowiedział. Dopytywany o nazwiska ewentualnych kandydatów na stanowisko szefa tej komisji, premier odparł, że na razie ich nie poda. - Rzeczywiście jest kilku kandydatów i te decyzje wkrótce zapadną - dodał.
KO: wnosimy o odrzucenie haniebnego projektu o komisji do spraw badania wpływów rosyjskich
Wcześniej głos ze strony Koalicji Obywatelskiej na ten temat zabrał Marcin Kierwiński.
- Debatujemy dziś nad jednym z najbardziej kuriozalnych projektów w historii polskiego Sejmu po 1989 roku. To ustawa, której podstawą jest czysta nienawiść i strach przed przegranymi wyborami - mówił. Cel powołania komisji, jego zdaniem, został sformułowany przez Jarosława Kaczyńskiego, gdy prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił o "zniszczeniu" opozycji. - To cel Kaczyńskiego: utrzymać za wszelką cenę władzę i zniszczyć tych wszystkich, którzy myślą inaczej niż PiS - powiedział.
- Chcecie badać rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski, a przedstawiacie projekt, w którym cyrylica przebija z każdej strony i z każdego artykułu. Przecież to jest ustawa wyciągnięta z szafy Putina - mówił Kierwiński. - To w Rosji tworzy się prawo, które ma uderzać w opozycję i wykluczać lidera opozycji - dodał. Jego zdaniem "tylko w chorych, autorytarnych głowach mogła urodzić się taka propozycja".
Poseł KO argumentował, że gdyby wnioskodawcom zależało na prawdzie, zgodziliby się na wniosek o powołanie komisji śledczej, o co wnosiła opozycja. - Ale wy boicie się komisji śledczej, bo byłaby od was niezależna - powiedział Kierwiński. - Wam nie zależy na ustaleniu faktów, wam zależy jedynie na tym żeby dopaść Tuska. Ale wam się to nie uda, bo za Tuskiem stoją miliony Polaków, którzy mają dość waszych codziennych szwindli, afer i wschodniego sposobu myślenia o państwie - mówił. Jego zdaniem z działań żadnego innego polskiego rządu rosyjski prezydent Władimir Putin nie był tak zadowolony jak z rządu Morawieckiego.
Lewica: ta komisja może być co najwyżej komisją prowadzącą tani spektakl na potrzeby PiS
W trakcie sejmowej debaty nad ustawą poseł klubu Lewicy Wiesław Szczepański powiedział, że w okresie rządów PiS nastąpiło dalsze uzależnienie się Polski od Rosji w zakresie importu surowców energetycznych i wpływu Rosji na polską politykę energetyczną.
- Uważamy, że istnieje potrzeba wyjaśnienia tej sprawy i być może mogłaby to zrobić sejmowa komisja śledcza. Ale niestety, PiS odwróciło kota ogonem. 1 grudnia wpłynął do Sejmu poselski projekt ustawy w sprawie powołania nie komisji śledczej, a weryfikacyjnej w tej sprawie, bez opinii prawnych, bez jakichkolwiek konsultacji - mówił Szczepański. Dodał, że "komisja z nazwy weryfikacyjna ma być co najwyżej komisją prowadzącą dziś w okresie świąt polityczną jasełkę". - I tani spektakl nienawiści prowadzony na potrzeby państwa elektoratu - powiedział Szczepański, zwracając się do posłów PiS.
Według niego "mimo że twórcy ustawy deklarują badanie bezpieczeństwa energetycznego Polski, to słowo 'energetyka' nie pojawia się w ustawie ani razu". - Według wypowiedzi polityków PiS zależy wam głównie na wyjaśnieniu, dlaczego w latach 2007-2014 odstąpiono od budowy elektrowni atomowej, dlaczego zatrzymano budowę Baltic Pipe - mówił poseł Lewicy.
Klimczak: komisja weryfikacyjna ma być inkwizycją polityczną PiS-u
Głos zabrał także między innymi poseł Koalicji Polskiej-PSL Dariusz Klimczak. Stwierdził, że PiS zamiast rozwiązywać realne problemy przedsiębiorców, systemu ochrony zdrowia czy rolników, skupia się na komisji weryfikacyjnej, jednocześnie bojąc się powołania sejmowej komisji śledczej. - Komisja śledcza musiałaby się poruszać w ramach prawa, a wy chcecie stworzyć inkwizycję polityczną - powiedział pod adresem polityków PiS.
- Nie przez przypadek pierwszy raport tej komisji przypada pod koniec września. Zbieżność z rejestracją list wyborczych jest przypadkowa? Za pomocą tej komisji chcecie wyeliminować swoich przeciwników politycznych i nie dopuścić ich do kandydowania - mówił Klimczak. Przywołał wnioski z ekspertyzy prawnej projektu ustawy, którą przygotował profesor Paweł Chmielnicki. - Ekspertyza prawna jasno pokazuje, że projekt jest niekonstytucyjny - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24