Prezydent ma określony czas do podjęcia decyzji w sprawie daty wyborów. Ale gdzieś z tyłu głowy coś zaczyna nas niepokoić. I to jest miara naszego upadku - powiedziała w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich.
Prezydent Andrzej Duda wciąż nie wyznaczył terminu wyborów parlamentarnych. Przepisy dają mu na to czas do 14 sierpnia. W niedzielę podczas pikniku rodzinnego w Połajewie w Wielkopolsce prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewniał, że wybory odbędą się w terminie.
- Nam się trafiło coś bardzo paskudnego w niedawnej historii, co dla mnie osobiście stanowi cezurę oznaczającą w gruncie rzeczy koniec państwa prawa. To były wybory prezydenckie, kiedy dwóch panów polityków sobie ustanowiło własny kalendarz wyborczy i wybory odbyły się nie wtedy, kiedy miały być zgodnie z prawem, tylko wtedy, kiedy politycy nam na to pozwolili - mówiła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska. Jak dodała, "jeżeli coś się raz wydarzyło, a to jest ta sama formacja", to niepokój jest w tej sytuacji zrozumiały.
Łętowska powiedziała, że z punktu widzenia prawa w przypadku wyborczego terminarza nie mamy na razie do czynienia z łamaniem prawa. - Prezydent ma określony czas do podjęcia decyzji. Wszystko w porządku. Politycy napierają, żeby było wcześniej, też tak można. Ale gdzieś z tyłu głowy coś zaczyna nas niepokoić. I to jest coś, co jest miarą naszego upadku - oceniła.
Według niej "upadliśmy nisko". - Mamy rozdźwięk między tym, co powinno być w konstytucji a rzeczywistością - stwierdziła.
Prof. Łętowska o "niebezpieczeństwie" łączenia wyborów z referendum
Rząd planuje przeprowadzić wybory parlamentarne i referendum w sprawie relokacji migrantów w tym samym czasie. Państwowa Komisja Wyborcza potwierdziła, że referendum ogólnokrajowe może zostać przeprowadzone w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory.
Prof. Łętowska tłumaczyła, jakie niebezpieczeństwo wiąże się z taką procedurą. - Jest różnica pomiędzy wyborami powszechnymi do parlamentu i plebiscytem referendalnym. Otóż referendum jest skuteczne i ważne, jeżeli udział głosujących przekroczy 50 procent. I wtedy ono jest wiążące. Natomiast w przypadku wyborów, jaka frekwencja będzie, taka będzie - mówiła.
- Proszę sobie wyobrazić, jak się zachowujemy w lokalu wyborczym. Przychodzimy, są trzy listy: Sejm, Senat i referendum. Normalnie jesteśmy przyzwyczajeni, że nam bardzo często przy wyborach daje się kilka kartek. W związku z tym my machinalnie bierzemy te kartki. Kwitujemy, co nam dano. No a później postępujemy z nimi tak, jak chcemy zagłosować. Ale uwaga, w referendum jest inaczej. Bo w referendum, jeżeli my weźmiemy kartkę i wobec tego ją pokwitujemy, to już żeśmy wzięli udział w referendum, w ważności tego referendum. Bez względu na to, co my zrobimy z tą kartą - tłumaczyła prof. Łętowska.
Jak wyjaśniła, "w związku z tym, jeżeli ktoś nie chce brać udziału w referendum, nie chce wziąć karty, ma prawo". - Ale uwaga, powinien koniecznie na tym liście, gdzie się kwituje spis wyborców, napisać "odmówił" czy "nie wziął" albo dopilnować, żeby komisja to w odpowiedni sposób oznaczyła - powiedziała sędzia.
"Wolność słowa jest wielką zdobyczą człowieka, ale nie usprawiedliwia wszystkiego"
Zapytana, co czuje, kiedy słyszy, że politycy nazywają swoich przeciwników wrogami narodu i wykluczają ich z polskości, odparła, że gniew. - Ja czuję gniew. Jako obywatel. Wolność słowa jest wielkim przywilejem, wielką zdobyczą człowieka, ale nie usprawiedliwia wszystkiego - przekonywała.
Jak dodała, "wolność wypowiedzi, wolność wyrażania opinii, nawet bardzo krytycznych, może nastąpić w formie, jaka jest przypisana ludziom z klasą, ludziom o odpowiednim poziomie, nie tylko intelektualnym, nie tylko moralnym, ale także społecznym". - W tym sensie, że umieją się zachować w społeczeństwie. Jeżeli ktoś wrzeszczy na swojego przeciwnika, jeżeli ktoś mu wygraża przed nosem pięścią, jeżeli go obrzuca inwektywami albo dziecinnymi impertynencjami, to w takim wypadku nie ma kwalifikacji społecznych, jakie są niezbędne do tego stanowiska, które zajmuje. To jest moja odpowiedź jako prawnika - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24