- Prezydenckie projekty w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego są wielkim rozczarowaniem. To, co się z nimi stanie w Sejmie jest wielką niewiadomą - ocenił w TVN24 profesor Marcin Matczak z Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodał, "jeszcze większym rozczarowaniem jest efekt tajnych negocjacji" dotyczących ostatecznego kształtu ustaw o KRS i SN.
Sejm zajmie się w środę prezydenckimi projektami ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.
- To, co się z nimi stanie jest wielką niewiadomą. Niestety w Polsce mamy do czynienia z taką sytuacją, że proces legislacyjny staje się tajny - powiedział profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
"Pewne ustalenia między prezydentem a prezesem PiS"
Profesor Matczak dodał, że nie wiadomo, kto dyskutuje nad treścią przedstawionych zmian. - Słyszeliśmy, że być może posłowie nie wiedzą, jaka jest treść tych poprawek - zwrócił uwagę.
Podkreślił, że to, czy projekty w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego pozostaną prezydenckimi, zależy od tego, jakie to będą poprawki.
- Jeżeli one będą wywracały do góry nogami treść tych projektów, to oczywiście przestaną być prezydenckie - wskazał. Jego zdaniem, "zostały dokonane pewne ustalenia między prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i będziemy dzisiaj obserwować, w jaki sposób one będą realizowane".
"Prezydent zaczyna pełnić swoją rolę publiczną"
Profesor Matczak stwierdził, że prezydenckie projekty są "wielkim rozczarowaniem". - Weta lipcowe dawały wielką nadzieję tym, którzy myśleli, że być może w Polsce wreszcie zaczyna być normalnie. To znaczy, że prezydent, który jest strażnikiem konstytucji przypomina sobie o tym, że istnieje ustawa zasadnicza i rzeczywiście zaczyna pełnić swoją rolę publiczną - powiedział.
Dodał, że jeszcze większym rozczarowaniem jest efekt "tajnych negocjacji". Podkreślił, że nie ma żadnej różnicy ni znaczenia, czy parlament będzie wybierał członków KRS większością trzech piątych głosów czy inną.
- To jest inwazja władzy ustawodawczej na władzę sądowniczą, a nasza konstytucja mówi, że władza sądownicza jest niezależna i odrębna od innych władz - stwierdził profesor Matczak. Dodał, że to ogromne zagrożenie dla państwa prawa.
Konsultacje i cztery spotkania
Prezydent 25 września, po wcześniejszym zawetowaniu projektów ustaw o SN i KRS, zaprezentował swoje własne projekty, które zostały przekazane do Sejmu, a 3 października - skierowane do konsultacji. Czterokrotnie w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości spotykali się prezes PiS Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda.
Ostatnia rozmowa, do której doszło 20 października, dotyczyła poprawek zaproponowanych przez PiS. Prezydent, przekazał wówczas liderowi PiS na piśmie swoje uwagi. Następnie w sprawie projektów spotykali się wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha i szef sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz.
Co w projektach?
Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o KRS zakłada, że obecni członkowie KRS-sędziowie pełnią swe funkcje do dnia rozpoczęcia wspólnej kadencji wszystkich członków Rady-sędziów, wybranych na nowych zasadach przez Sejm (dotychczas wybierały ich środowiska sędziowskie). Sejm wybierałby nowych członków KRS-sędziów większością 3/5 głosów na wspólną czteroletnią kadencję.
W przypadku klinczu każdy poseł mógłby głosować w imiennym głosowaniu tylko na jednego kandydata spośród zgłoszonych. Kandydatów na członków KRS-sędziów mogłyby zgłaszać Sejmowi tylko grupa co najmniej 2 tysięcy obywateli oraz grupa co najmniej 25 czynnych sędziów.
Większość bezwzględna w kompromisie
Wstępny kompromis zawarty między PiS a Kancelarią Prezydenta zakłada, że w razie gdyby w Sejmie nie udało się zebrać potrzebnych do wyboru nowych członków KRS-sędziów 3/5 głosów, wówczas - w drugim etapie - do wyboru wystarczyłaby większość bezwzględna.
Z kolei prezydencki projekt ustawy o Sądzie Najwyższym wprowadza między innymi możliwość wniesienia do SN skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu, przepis by sędziowie SN przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat z możliwością wystąpienia do prezydenta o przedłużenie orzekania oraz utworzenie Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników. Skargę nadzwyczajną do SN wnosiłoby się w terminie 5 lat od uprawomocnienia skarżonego orzeczenia; przez 3 lata mogłaby ona być też wnoszona w sprawach, które uprawomocniły się po 17 października 1997 roku.
Skargi nadzwyczajne miałyby być generalnie badane przez dwóch sędziów SN i jednego ławnika SN.
Autor: js//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24