Policyjna interwencja, jak ta w Warszawie, gdzie funkcjonariusze użyli mopa, by obezwładnić agresywnego mężczyznę, odsłania poważny problem - brak odpowiedniego wyszkolenia. Policjanci w rozmowie z reporterem magazynu "Czarno na białym" przyznają, że szkolenia to fikcja. Potrafią tyle, ile nauczą się na ulicy, w czasie akcji, od bardziej doświadczonych funkcjonariuszy.
Polskich policjantów podzieliła ostatnia kontrowersyjna interwencja w Warszawie. Doszło do niej 28 maja nad ranem na podwórzu kamienicy przy ulicy Noakowskiego 8.
Z zawiadomienia, które dotarło do policji, wynikało, że z okna mieszkania wypadł mężczyzna i potrzebuje pomocy lekarskiej, ale nie udaje się jej udzielić, ponieważ jest agresywny - ma nóż, którym grozi podchodzącym do niego osobom. Policjanci na różne sposoby próbowali obezwładnić agresywnego nożownika, który ranił dwóch funkcjonariuszy. W użyciu były gaz i pałki, ale także rower i mop.
Zdaniem Macieja Cepina, byłego policjanta, który spędził w służbie 10 lat interwencja poszła bardzo źle.
- Bardzo nie po ich myśli. Rzuca się od początku to, że nie mają właściwego sprzętu. Wybiegli chłopaki z radiowozu. Nie mają czapek, nie mają gazu, nie mają nawet pałek. Ale interweniują, próbują, improwizują - ocenia.
Jak mówi Robert Sysik, były policyjny antyterrorysta, obrazek nie wygląda ciekawie i profesjonalnie. - I każdy, kto zobaczy ten kawałek powie, że nie są wyszkoleni i w ogóle co oni robią, z mopem na klienta lecą. Ale prawda jest taka, że trzeba widzieć całość. Liczy się skutek. Jak ja szkoliłem policjantów tak samo mówiłem: najważniejszy jest skutek - uważa.
Kom. Andrzej Browarek tłumaczy, że policjanci starali się przede wszystkim uratować życie swojego kolegi i to był główny cel. - Środki jakie wykorzystywali do tego pozostawiam już ocenie innym osobom - dodaje.
"Doświadczonych policjantów jest bardzo mało"
Interwencja, którą bada specjalna komisja zrodziła pytania o policyjne szkolenia. Przyjrzał się im reporter "Czarno na białym".
Sierż. sztab. Jacek Wykrętowicz mający 22 lata doświadczenia w służbie i sierż. Agnieszka Cichoń będąca w policji od 4 lat i niemal od początku ucząca się pracy od bardziej doświadczonego kolegi - tak wygląda podręcznikowy policyjny patrol.
Jednak według policjantów, z którymi rozmawiał reporter, takie wzorcowe patrole to teraz rzadkość. - Średnia stażu pracy to jest około czterech, może pięciu lat. Myślę, że czterech. Doświadczonych policjantów jest bardzo mało. Teraz mamy taką sytuację, że policjant z 3- letnim stażem uczy policjanta, który ukończył kurs podstawowy. Niestety, ale trzy lata pracy w komórkach patrolowo-interwencyjnych to jeszcze jest doświadczenie nikłe - mówi Krzysztof, policjant od 17 lat w służbie.
- Siedziałem z tyłu i słuchałem jak oni rozmawiają na interwencji, jak się zachowują. Prosty przykład: ktoś upuścił długopis czy dowód osobisty. Ja odruchowo już chciałem się schylić. Policjant powiedział: nie schylaj się. Nie chodzi o to, że jestem niekulturalny, tylko chodzi o to, że mogę zostać zaatakowany. Takie proste rzeczy, których człowiek musi się nauczyć. I tego nie nauczyłem się na szkole. Nauczyłem się od policjantów, z którymi jeździłem na załodze - tłumaczy Robert Sysik, były policyjny antyterrorysta.
Dodatkowe szkolenia nie istnieją?
W miejscu, gdzie policjanci odbywają kurs mający ich przygotować do zasadniczej służby, uczą się strzelać, obezwładniać, radzić sobie ze stresem i kodeksem karnym. To wszystko muszą opanować w zaledwie sześć miesięcy. Jeszcze kilka lat temu kurs trwał trzy miesiące dłużej.
Prawdziwy problem zaczyna się jednak po kursie. Zdaniem policjantów, z którymi rozmawiał reporter dodatkowe szkolenia właściwie nie istnieją. - Po zakończeniu szkoły w żadnym wypadku nie potrafiłem wykonywać pracy policjanta. W okresie mojej 5-letniej przygody w pracy policyjnej, szkoleń z zakresu taktyki interwencji policyjnych niestety nie miałem żadnych od skończenia szkoły - mówi Michał, od 5 lat w służbie.
- Nie ma na to pieniędzy, bo są oszczędności. Bo nie ma policjantów, którzy zostaną w pracy, bo za dużo mamy wakatów. Także szkolenia przestały istnieć, są tak naprawdę na papierze - dodaje Dariusz, policjant od 15 lat w służbie.
Kom. Andrzej Browarek twierdzi natomiast, że szkoleń w policji jest bardzo dużo. Sam - jak mówi - odbył kilkadziesiąt szkoleń.
- Żaden przełożony nie może sobie pozwolić na to, żeby wysłać policjanta na kurs, pomimo że takie kursy są organizowane. Ale wydział nie może sobie pozwolić na to, żeby wysłać policjanta na kurs, bo w tym czasie oni są nieobecni na służbie i to obniża ilość wypracowanych służb - mówi z kolei Krzysztof będący w służbie od 17 lat.
Jest jednak wyjątek. Każdy policjant musi raz do roku przejść egzamin z wuefu. Dwa razy do roku powinien natomiast strzelać. Z tym bywa różnie. Jak opowiada Dariusz, podczas ostatniego strzelania zabrakło amunicji. Komenda Główna Policji zaprzecza jednak jakoby miała problem z amunicją do ćwiczeń.
Dziś często policjanci podnoszą kwalifikacje na własną rękę. Jak mówią, wszystko dlatego, że w tej pracy - jak w mało której - to czego się nauczą, może uratować życie.
Autor: js//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24