Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach poinformował w środę, że planowe przyjęcia są wstrzymane od 1 grudnia do końca 2025 roku. Dyrekcja placówki podkreśliła w komunikacie, że decyzja jest konsekwencją "utrzymujących się od wielu miesięcy opóźnień w regulowaniu zobowiązań oraz braku płatności za nadwykonania ze strony NFZ".
Premier Donald Tusk podczas czwartkowego szczytu medycznego przekonywał, że NFZ nie jest bankrutem. Zastrzegł, że pieniądze na zdrowie należy wydawać optymalnie. Przedstawiciel organizacji pacjentów podkreślił, że potrzebna jest długofalowa strategia wyjścia z kryzysu finansowego.
CZYTAJ TEŻ: Minister zdrowia zapowiada dialog. Eksperci: wciąż brak diagnozy i planu leczenia
"Wojna o zdrowie i życie pacjentów"
- Mamy do czynienia z wojną o zdrowie i życie pacjentów - mówił w "Kropce nad i" dr Grzegorz Wrona, sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej.
Zaznaczył, że jest świadkiem tej wojny od 1978 roku. - Rzeczywiście, nastąpił ogromny postęp, ale w dalszym ciągu system nie jest dobrze skonstruowany. W dalszym ciągu nie umiemy bardzo jasno wytłumaczyć pacjentowi, co może zrobić, a czego nie może zrobić - powiedział.
Przyznał, iż ma "dość obietnic tego, że wszystkim należy się wszystko". - Bo później to ja staję oko w oko z pacjentem i ja muszę powiedzieć, że to nie jest prawda - dodał.
"Dziś dyspozytorem jest państwo"
Dla zobrazowania wyzwań, przed którymi stoi dziś polskie państwo, przywołał historię z czasów, gdy pracował jako dyspozytor pogotowia ratunkowego.
- Miałem do czynienia z masowym wypadkiem, katastrofą. Wysłałem tam wszystko, co miałem. I w tym momencie dostałem drugi telefon o drugim zdarzeniu, bardzo poważnym. W panice pytam swojego mentora: co ja teraz mam zrobić? A on mówi na to: nic, spokój i masz obsłużyć oba zdarzenia - opowiadał.
- Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji - stwierdził. - Mamy wojnę za wschodnią granicą i mamy dalej wojnę o zdrowie i życie pacjentów.
Dodał, że dzisiaj "dyspozytorem jest państwo", które musi "obsłużyć te dwa potężne zdarzenia".
Dr Wrona powiedział, że "lekarze ponoszą odpowiedzialność za to, że system jest źle skonstruowany". Jak dodał, "z punktu widzenia zdrowia problem rozliczeń jest problemem wtórnym".
- Przychodzi pacjent do lekarza i ten pacjent spodziewa się, że lekarz mu udzieli pomocy, lekarz chce mu udzielić pomocy (…) Pod koniec każdego roku, od bardzo wielu lat, mamy dokładnie ten sam problem, kiedy to lekarze i pielęgniarki stają w sytuacji, że właściwie nie wiedzą, co mają powiedzieć pacjentowi. I myślę, że tu leży problem, który trzeba natychmiast rozwiązać - wskazywał gość Moniki Olejnik.
"Nakłady na zdrowie powinny wzrastać, ale w miarę możliwości finansowych państwa"
- Ja nie powinienem się wypowiadać jako strona, czy NFZ działa dobrze czy źle, powiem tylko, że koszty Narodowego Funduszu Zdrowia to jest poniżej jednego procenta tego, co gromadzimy z tytułu składki (zdrowotnej - red.) i to jest najtańsza tego typu instytucja w Europie, jeżeli nie na świecie - powiedział w TVN24 Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
Według niego "nakłady na zdrowie powinny wzrastać, ale w miarę możliwości finansowych państwa".
Podkreślił, że "każda sytuacja, w której pacjent jest odesłany czy nie jest przyjmowany do szpitala wtedy, kiedy powinien być przyjęty, jest sytuacją absolutnie fatalną". - Natomiast my nie działamy w takiej rzeczywistości, że mamy nieograniczone środki, które możemy w nieograniczony sposób dystrybuować - zaznaczył. Dodał, że w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z pacjentem onkologicznym lub innym pacjentem, "którego trzeba natychmiast zabezpieczyć", to "te świadczenia są udzielane".
Odnosząc się do sytuacji w kieleckim szpitalu, Szulc wyraził opinię, iż "tu kompletnie nie chodzi o to, że ten szpital ma problemy finansowe, w związku z czym wstrzymał przyjęcia, tylko chodzi o swego rodzaju manifestację". Zwrócił w tym miejscu uwagę na fakt, że "dyrektorem tego szpitala jest były wiceminister zdrowia za poprzednich rządów".
Autorka/Autor: momo/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24