- Lech Kaczyński ma taki pomnik, który wywołał co prawda burzę i masę wątpliwości, ale jest pomnikiem królewskim - to jest sarkofag na Wawelu - stwierdził Bronisław Komorowski w Radiu Zet. Prezydent stwierdził też, że obecność Władimira Putina w Smoleńsku oznaczała "chęć uczestniczenia we wspólnym przeżywaniu dramatu polskiego"
- W takich sytuacjach nie wolno odtrącać ręki, z którą się (...) kojarzą może różne niekoniecznie bardzo piękne rzeczy, ale to jest ręką premiera Rosji - mówił Komorowski. Prezydent pytany był o wypowiedź byłej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, która stwierdziła, że miejsce premiera Donalda Tuska w Smoleńsku po katastrofie, "było w pozycji na baczność, w błocie i ciemności przy ciele Prezydenta, a nie w uścisku Putina". "Z tego uścisku już się Pan nie wywinie. Nie zazdroszczę Panu" - napisała na stronie internetowej PiS Fotyga.
Komorowski uznał tę wypowiedź za "strasznie niedobrą", a obecność premiera Rosji w miejscu katastrofy za "przywiązanie ogromnej wagi do tego, co się wydarzyło i chęć uczestniczenia we wspólnym przeżywaniu dramatu polskiego". - Oprócz czysto ludzkiej reakcji, to polityczna odpowiedź powinna być taka: tak, dostrzegamy tę rękę i chcemy, aby to służyło dalszym relacjom polsko-rosyjskim, a nie je psuło - powiedział prezydent.
Pytany, czy Donald Tusk nie powinien zaproponować, by 7 kwietnia w Katyniu był także prezydent Lech Kaczyński Komorowski odparł: "to było spotkanie dwóch premierów, a nie dwóch premierów i prezydenta". - Uważam, że najlepiej jest wtedy, kiedy się myśli nie w kategoriach własnego prestiżu, tylko w kategoriach interesu państwa, a wtedy interes państwa polskiego powinien podpowiadać to, że lepiej pozwolić skoncentrować całą uwagę opinii publicznej na bezprecedensowym spotkaniu, pobycie rosyjskiego premiera nad grobami ofiar katyńskich - powiedział Komorowski.
Według niego podobnie myślał Lech Kaczyński, decydując się na wyjazd do Katynia w innym terminie, czyli 10 kwietnia.
"Lech Kaczyński ma już pomnik"
Prezydent był pytany, czy przed Pałacem Prezydenckim lub kościołem karmelickim powinien stanąć pomnik ofiar katastrofy. Nie odniósł się do tego pomysłu entuzjastycznie. - Ja nie ukrywam, że mi bardzo do wyobraźni przemawia propozycja siostry Małgorzaty Chmielewskiej, która zaproponowała, aby w pobliży Świątyni Opatrzności Bożej powstało hospicjum dla dzieci umierających, jako żywe dzieło noszące imię wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej - powiedział prezydent. Zastrzegł jednak, że inicjatywa w tej sprawie powinna należeć do rodzin ofiar katastrofy.
Jeszcze mniej chętnie Bronisław Komorowski widziałby monument Lecha Kaczyńskiego. - Lech Kaczyński ma taki pomnik, który wywołał co prawda burzę i masę wątpliwości, ale jest pomnikiem królewskim - to jest sarkofag na Wawelu - odpowiedział. Jak ocenił, pytanie o pomnik jest zatem "pytaniem trochę już po faktach, a nie przed faktami".
Prezydent zapowiedział też, że postara się doprowadzić do tego, "by powstało odpowiednio godne upamiętnienie także w miejscu katastrofy w Smoleńsku". Nie zdradził jednak szczegółów w tej sprawie. Dodał też, że pamięć ofiar katastrofy powinna łączyć, a nie dzielić, a sposobem na zademonstrowanie jedności rodzin ofiar jest niedzielna pielgrzymka do Smoleńska, w której bierze udział "więcej niż 50 procent rodzin pokrzywdzonych katastrofą".
"Coś dobrego się zaczęło"
- Do Smoleńska pojechały także rodziny najbliższych współpracowników Lecha i Jarosława Kaczyńskiego. Coś dobrego się zaczęło, zaczął się proces mówienia przez rodziny wspólnym głosem, a nie tylko echem politycznych waśni - ocenił prezydent.
Komorowski odniósł się również do sprawy krzyża ustawionego przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej przez harcerzy. Obecnie krzyż znajduje się w kaplicy Pałacu. - Nieprzypadkowo biskupi apelowali wielokrotnie, aby przenieść krzyż do (kościoła) św. Anny i nieprzypadkowo też niektórzy zacietrzewieni politycy do dzisiejszego dnia apelują, wbrew apelom biskupów, o to, aby krzyż był dalej przed Pałacem Prezydenckim, jak rozumiem po to, aby można było organizować dalszy ciąg politycznej awantury, mimo, że się ona odbywa ze szkodą dla państwa i ze szkodą dla Kościoła - powiedział prezydent
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP