Krzyż jest tam, gdzie powinien być - tak prezydent Bronisław Komorowski skomentował przeniesienie krzyża z Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. Pochwalił jednocześnie sposób, w jaki do tego doszło - bez rozgłosu i udziału mediów.
Krzyż został przeniesiony z kaplicy Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny w środę rano. Kancelaria Prezydenta poinformowała, że było to wypełnienie porozumienia z 21 lipca między Kurią Metropolitalną Warszawską, Duszpasterstwem Akademickim Kościoła św. Anny, Związkiem Harcerstwa Polskiego i Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz Kancelarią w tej sprawie.
- Krzyż jest tam, gdzie powinien być, gdzie było to uzgodnione z władzami Kościoła - oświadczył prezydent w czwartkowych "Sygnałach Dnia".
I przypomniał jednocześnie, że raz - w sierpniu - nie udało się przeprowadzić krzyża do kościoła św. Anny, "dlatego, że źli ludzie uniemożliwili to, robiąc awanturę, agresywnie zachowując się wobec księży". - Teraz to się udało, umowa z Kurią Metropolitalną i harcerzami została wykonana - powiedział Komorowski.
Prezydent, odnosząc się do krytycznych uwag w sprawie sposobu przeniesienia krzyża, powiedział, że "jeśli ktoś chciałby, aby była ponowna awantura, to pewnie by proponował inny sposób".
O tym, że przeniesienie krzyża to "kolejne podstępne działanie" mówiła w środę wdowa po Przemysławie Gosiewskim - Beata Gosiewska.
Porozmawiają o śledztwie
Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w czwartek, że czasie grudniowej wizyty prezydenta Rosji w Polsce będzie rozmawiał z nim m.in. o wciąż niewystarczającym - jego zdaniem - stopniu wymiany informacji między naszymi krajami w sprawie śledztwa smoleńskiego. Choć - jak zastrzegł - Dmitrij Miedwiediew nie zajmuje się kwestiami śledztwa.
- Tym zajmuje się prokuratura i sprawa jest bliższa decyzjom rządowym, czyli pana premiera (Władimira) Putina - powiedział Komorowski. - Prezydent Miedwiediew jest oczywiście człowiekiem poinformowanym w kwestiach postępu śledztwa, na pewno na ten temat będziemy rozmawiali, ale nie chcielibyśmy wyręczać ani prokuratury, ani rządu - dodał.
Komorowski podkreślił, że ważne jest dla niego, aby sprawdzić, czy w trakcie prac prokuratury polskiej i rosyjskiej jest wymiana informacji, dokumentów, która "gwarantuje po pierwsze sprawne przeprowadzenie śledztwa i jego zakończenie, ale także gwarantuje rzecz ważną, jaką jest nietoczenie sporów po ogłoszeniu wyników śledztwa".
Prezydent tłumaczył, że chodzi o ustalenie, czy na etapie wstępnym stwarzamy sobie - jako państwo - możliwość wskazania: "tu nam się wydaje, że jest coś za słabo, wytłumaczcie, wyjaśnijcie, bo potem będzie kontrowersja". Jak ocenił, to jest rzeczywiście rzecz także dla prezydentów.
Komorowski, pytany, czy według niego wymiana informacji między Polską a Rosją w sprawie smoleńskiego śledztwa jest wystarczająca odpowiedział: - Wydaje mi się, że nie. To jest dzisiaj przedmiotem nie tylko pewnych działań politycznych, aby zapewnić sobie pełny dostęp do dokumentów śledztwa z jednej i z drugiej strony, więc jest to w tej chwili formułowane jako postulat.
Prezydent o listopadowym szczycie NATO
W wywiadzie dla radiowych "Sygnałów Dnia" odniósł się do zbliżającego się szczytu NATO. Podczas szczytu NATO, który odbędzie się 19-20 listopada w stolicy Portugalii, Sojusz ma przyjąć nową koncepcję strategiczną i uzgodnić terminarz przejmowania odpowiedzialności za bezpieczeństwo Afganistanu przez miejscowe wojsko i policję do końca 2014 roku.
Według prezydenta, Sojusz powinien działać z myślą o ewentualnej konieczności obrony terytorium krajów członkowskich. W projekcie nowej koncepcji strategicznej Sojuszu są - jak zaznaczył prezydent - zapisane mechanizmy zastosowania w praktyce scenariusza obronnego dla Polski.
- Polska jest krajem na krawędzi systemu natowskiego. W związku z tym przywiązuje wagę do tego, aby Sojusz działał z myślą o ewentualnej konieczności obrony terytorium krajów członkowskich Sojuszu, a nie tylko skupiał się na misji zewnętrznej, gdzieś na antypodach świata, jak na przykład Afganistan - powiedział prezydent. I dodał: - Polska o to zabiegała i mamy dobre efekty.
Prezydent podkreślił, że jego rolą jest zabieganie o to, aby w tej wersji został przyjęty przez Sojusz, jako całość. I dlatego rozmawiał na ten temat m.in. z prezydentami krajów nadbałtyckich, głowami państw Grupy Wyszehradzkiej.
Odnosząc się do sprawy Afganistanu, Komorowski podkreślił, że "NATO, m.in. pod wpływem także perswazji Polski, zaczyna planować operację zakończenia misji w Afganistanie".
Prezydent zaznaczył, że pojawił się termin zakończenia misji natowskiej w tym kraju - rok 2014. Jak przypomniał, prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zapowiedział, że w 2014 r. jego kraj będzie gotowy do przejęcia odpowiedzialności za swoje własne bezpieczeństwo.
- Do tego czasu strona natowska będzie tam na pewno obecna i będziemy wspomagali budowę armii i systemu bezpieczeństwa Afganistanu - powiedział. Według Komorowskiego, NATO przyjmie zasadę, z której będzie wynikało, że "mając ten horyzont 2014 r. - w miarę jak poszczególne prowincje, w tym prowincja Polska (Ghazni), będą uzyskiwały zdolność do funkcjonowania w oparciu o siły afgańskie, a nie zewnętrzne - będzie następował proces afganizacji".
- Trochę od naszych umiejętności, trochę od skuteczności Sojuszu, jako całości, od postępu sił afgańskich będzie zależało, jak szybko strona Polska zdoła we własnej prowincji doprowadzić do powstania sił i środków afgańskich, które byłyby w stanie przejąć odpowiedzialność za tę prowincję - ocenił prezydent.
Źródło: PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: PAP