Zwłoki Grażyny wyłowiono z rzeki, jako ostatni widział ją mąż. Zapadł wyrok

Ciało Grażyny K. zostało odnalezione w rzece Uszwica
Podejrzany o zabójstwo żony Czesław K. został zatrzymany w Wielkiej Brytanii (materiał z 23.05.2022)
Źródło: małopolska policja

Czesław K. został prawomocnie skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo żony. Według sądu wszystkie poszlaki wskazują jednoznacznie, że to mąż zabił Grażynę K. Do zbrodni doszło w Borzęcinie w 2019 roku.

Sąd Apelacyjny w Krakowie w środę utrzymał wyrok skazujący, wydany w pierwszej instancji. Decyzja jest prawomocna, obrońca oskarżonego zapowiedział złożenie kasacji.

Proces Czesława K.

We wrześniu 2024 r. Sąd Okręgowy w Tarnowie uznał Czesława K. za winnego morderstwa żony, do którego miało dojść w nocy z 3 na 4 stycznia 2019 roku w Borzęcinie. Wymierzył mu karę 25 lat więzienia. Obrońca Czesława K. zaskarżył wyrok w zakresie winy przypisanej mężczyźnie, domagając się uniewinnienia. W środę Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał wyrok tarnowskiego sądu w mocy.

Zarówno proces w pierwszej instancji, jak i w sądzie apelacyjnym, toczyły się z wyłączeniem jawności - z uwagi na dobro dziecka zamordowanej kobiety i jej męża. Również uzasadnienie decyzji było niejawne.

Podczas briefingu po ogłoszeniu wyroku rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Krakowie ds. karnych sędzia Tomasz Szymański przyznał, że choć proces dotyczący zabójstwa kobiety był poszlakowy, to jednak - w przekonaniu sądu apelacyjnego - sąd pierwszej instancji "podołał zadaniu". Wykazał, że wszystkie poszlaki prowadzą do jednoznacznego wniosku - że tylko oskarżony mógł być sprawcą zbrodni. Jak dodał, na sprawstwo Czesława K. miały wskazywać m.in. SMS-y oskarżonego i jego żony, a także kobiety z jej nowym partnerem, z którym związała się w Anglii. Jedną z poszlak były również zapisy z monitoringu, dzięki którym ustalono, że w dniu zbrodni oskarżony przemieszczał się samochodem w różne miejsca.

- Sąd przyjął, że rzeczywiście tylko oskarżony miał motyw do tego, żeby dopuścić się tej zbrodni - zaznaczył sędzia Szymański. Przypomniał, że po zabójstwie żony oskarżonego pojawiła się osoba, która przyznawała się do tej zbrodni, ale została wykluczona, ponieważ według ustaleń w momencie zabójstwa przebywała w innym miejscu.

Obrona zapowiada kasację

Z decyzją sądu nie zgadza się obrońca oskarżonego adw. Dawid Gąsawski, który w rozmowie z dziennikarzami zapowiedział złożenie kasacji. Zastrzegł, że dla kasacji jako nadzwyczajnego środka zaskarżenia wymagane są "pewne szczególne okoliczności, które pozwoliłyby na uzyskanie korzystnego dla oskarżonego wyroku", ale takie próby będą podejmowane.

- Oskarżony Czesław K. cały czas kwestionuje, by w jakikolwiek sposób przyczynił się do śmierci swojej żony, a zatem każdy wyrok, jaki zapadłby w tej sprawie, a który byłby wyrokiem skazującym, przy przyjęciu jakiejkolwiek kwalifikacji prawnej, z pewnością nie spotkałby się z jego akceptacją i na pewno się z tą akceptacją nie spotka – skomentował po wyjściu z sali rozpraw. Dodał, że również obrona nie zgadza się z wymierzoną karą.

Jako ostatni widział ją żywą

Zwłoki Grażyny K. wyłowiono z rzeki Uszwicy pod koniec lutego 2019 r. Wcześniej zaginięcie zgłosiła rodzina. Kobieta na początku stycznia przyjechała do kraju z Anglii. Prokuratura w akcie oskarżenia wskazała, że jej mąż miał być ostatnią osobą, która tego dnia wieczorem widziała ją żywą. Mimo braku kontaktu, kolejnego dnia mężczyzna nie zgłosił zaginięcia żony, bo – jak przekazała małopolska policja – był przekonany, że kobieta wróciła do Anglii i tam się ponownie spotkają. Mężczyzna wyjechał wówczas do Wielkiej Brytanii.

Brytyjska policja zatrzymała Czesława K. w lipcu 2019 r. na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, który wydał tarnowski sąd okręgowy. Od tego czasu, przez blisko trzy lata, trwała procedura związana z przekazaniem go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Ostatecznie nastąpiło to w maju 2022 r. Wówczas mężczyźnie przedstawiono zarzut zamordowania żony. Z informacji medialnych wynikało, że motywem zbrodni miały być sprawy majątkowe.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: