Prezydent Andrzej Duda ułaskawił 32-letnią Paulinę P., która była skazana za rozprowadzanie mefedronu, silnego dopalacza. Sprawę jako pierwszy opisał dziennik "Fakt", który napisał, że prawo łaski zastosowano wobec osoby, "której profil budził wątpliwości wszystkich". Na stronie prezydenta napisano, że miał na uwadze "względy humanitarne, z powodu których orzeczona kara jawiła się jako nadmiernie surowa", między innymi "bardzo trudną sytuację rodzinną". Redakcja tvn24.pl skierowała pytania do prezydenckiej kancelarii w tej sprawie.
"Fakt" opisuje historię 32-letniej Pauliny P., wobec której prezydent Andrzej Duda zastosował prawo łaski 11 maja tego roku. Dziennik, kreśląc życiorys ułaskawionej przez prezydenta kobiety, wraca do kwietnia 2010 roku, kiedy miała 20 lat. Wówczas sąd skazał ją za kradzież słodyczy, odzieży i paska damskiego z jednego z marketów. Jak wylicza "Fakt", karą dla kobiety był rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywna w wysokości 500 złotych oraz dozór kuratora.
Następnie "Fakt" pisze, że w 2014 roku funkcjonariusze CBŚP w Radomiu przypadkiem trafili na ślad grupy, która zajmowała się sprzedażą narkotyków na dużą skalę. W handel miała być zamieszana rodzina Pauliny P. - jej ojciec, brat oraz macocha.
Wśród zatrzymanych znalazł się wtedy ówczesny partner Pauliny P., który obciążył zeznaniami swoją dziewczynę. Według ustaleń śledczych 24-letnia wówczas Paulina sprzedała około dwóch kilogramów mefedronu, w czasie gdy jej partner przebywał w areszcie tymczasowym.
"W 2016 roku Paulina P. została skazana za wprowadzenie do obrotu nie mniej niż dwóch kilogramów substancji psychotropowej o łącznej wartości nie mniejszej niż 20 tysięcy złotych. Sąd wymierzył jej karę dwóch lat pozbawiania wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na pięć lat, dozór kuratora, grzywnę w wysokości dwóch tysięcy złotych, zapłatę nawiązki na rzecz stowarzyszenia Monar w kwocie 1500 złotych oraz przepadku 10 tysięcy złotych, które uzyskała ze sprzedaży mefedronu" - wylicza "Fakt".
Paulina P., mieszkająca już wtedy w Warszawie, trafiła pod dozór miejscowych kuratorów. "Jak wynika z teczki dozoru, czyli dokumentu, w którym znajdują się wywiady oraz spostrzeżenia kuratorów, Paulina wielokrotnie lekceważyła obowiązek kontaktów z kuratorem. Po raz pierwszy już w 2017 roku kurator zwrócił się do sądu o odwieszenie jej kary więzienia" - opisuje dalej historię kobiety "Fakt".
"W końcu, 7 września 2020 roku, czyli niecały rok przed końcem okresu próby, ówczesna kurator zajmująca się sprawą P. złożyła do sądu wniosek o wykonanie kary dwóch lat pozbawienia wolności za handel narkotykami" - czytamy dalej.
"Batalia o wstrzymanie wykonania kary"
Jak informuje dalej "Fakt", w listopadzie 2020 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Wola przychylił się do wniosku kuratora i odwiesił wykonanie kary. "Wskazał również, że P. ma stawić się w areszcie śledczym Warszawa-Grochów. I tam od 17 lutego 2021 roku rozpocząć odsiadywanie kary dwóch lat pozbawienia wolności" - dodano.
Wtedy jednak - jak opisuje to dziennik - Paulina P. "rozpoczęła batalię o wstrzymanie wykonania kary". "Fakt" opisuje, że w kwietniu sąd odroczył kobiecie pójście do więzienia o pół roku i uzasadnił to tym, że powinna zorganizować dzieciom opiekę na czas odbywania kary za kratami. Taka też była linia argumentacji jej obrony. Wskazywała ona, że karę do obycia, również za handel narkotykami, ma także jej partner, a obecnie mąż i jeśli oboje mieliby trafić za kraty, to dzieci zostaną bez opieki. "Dodatkowo również, według obrońcy P., jej partner w tamtym czasie pozostawał bezrobotny" - pisze "Fakt".
Dziennik dodaje, że wykonanie kary zostało odroczone do października 2021 roku, jednak obrońcy postanowili ubiegać się o ułaskawienie Pauliny P. u prezydenta, a wniosek w tej sprawie trafił do jego kancelarii pod koniec maja 2021 roku. Obrońcy Pauliny P. mieli prosić prezydenta o skorzystanie z prawa łaski między innymi ze względu na to, że kobieta miała duży kredyt, a w przypadku odbywania kary straciłaby pracę.
Decyzja prezydenta
"Oprócz pieczątek potwierdzających wpłynięcie wniosku o ułaskawienie do Biura Obywatelstw i Prawa Łaski, znajduje się na nim odręczna adnotacja: 'Sz.P. Dyrektorze, proszę o wszczęcie z urzędu z opisem sprawy', podpisano: MPy..." - twierdzi "Fakt".
Urzędowy bieg sprawie prezydent nadał 11 lipca 2021 roku. Zwrócił się też do Prokuratora Generalnego o przeprowadzenie procedury. "Zarówno sąd rejonowy, który skazał Paulinę P., oraz Prokurator Generalny sprzeciwiły się wydaniu łaski. Stwierdzono przede wszystkim, że w życiu skazanej nie wystąpiły okoliczności, które uzasadniałyby darowanie jej kary" - wskazuje dziennik.
Decyzję o ułaskawieniu została wydana 11 maja.
Informacje przytaczane przez "Fakt" znajdują potwierdzenie w wykazie sprawy na stronie internetowej prezydenta. Nie ma w niej nigdzie wskazanej z nazwiska Pauliny P., tak samo jak w przypadku innych spraw związanych ze skorzystaniem z prawa łaski, ale mowa jest o tym, że "sąd orzekający negatywnie zaopiniował prośbę o akt łaski", a także o tym, że "Prokurator Generalny wystąpił z wnioskiem do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o nieskorzystanie z prawa łaski".
"Andrzej Duda zastosował prawo łaski przez warunkowe zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności na okres próby z ustanowieniem dozoru kuratora sądowego" - czytamy dalej.
"Osoba, wobec której Prezydent RP zastosował prawo łaski, była skazana za przestępstwo z art. 56 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii - tj. Dz.U z 2020 r., poz. 2050 ze zm. (wprowadzenie do obrotu znacznej ilości substancji psychotropowej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej)" - napisano.
"Bardzo trudna sytuacja rodzinna" jako jeden z powodów ułaskawienia
Przedstawiono także motywy ułaskawienia. "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, podejmując decyzję o skorzystaniu z prawa łaski, miał na uwadze względy humanitarne, z powodu których orzeczona kara jawiła się jako nadmiernie surowa - bardzo trudną sytuację rodzinną, a także odległy termin popełnienia czynu, prowadzenie ustabilizowanego trybu życia, wywiązanie się ze wszystkich obowiązków finansowych wynikających z wyroku i wyrażenie skruchy przez osobę skazaną" - czytamy.
"Akt łaski w formie warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności oznacza, że w przypadku niewłaściwego postępowania osoby ułaskawionej w okresie próby, a zwłaszcza w przypadku popełnienia przestępstwa lub uchylania się od obowiązków wynikających z dozoru nastąpi zniesienie skutków aktu łaski, zaś objęta nim kara podlegać będzie wykonaniu" - dodano.
Pytania do Kancelarii Prezydenta
Redakcja tvn24.pl skierowała przed południem w tej sprawie pytania do prezydenckiej kancelarii. Zapytaliśmy:
1. Z czego wynikała, cytowana przez "Fakt", prośba o wszczęcie sprawy z urzędu? 2. Kto ją podpisał i do kogo była skierowana? 3. Na czym polega trudna sytuacja rodzinna Pauliny P.? 4. Dlaczego została podjęta decyzja o ułaskawieniu, mimo negatywnej opinii sądu oraz Prokuratora Generalnego? 5. Czy wzięto pod uwagę fakt, że Paulina P. wielokrotnie lekceważyła obowiązek kontaktów z kuratorem i zmieniała miejsca pobytu bez zgody sądu?
Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
"Pozuje na celebrytkę i chwali się wystawnym życiem"
"Fakt", prezentując sylwetkę kobiety, pisze, że Paulina P. "w mediach społecznościowych pozuje na celebrytkę i chwali się wystawnym życiem". "Gdy zerwała się z radaru kuratorowi, nie stroniła od podróży. Jeździ autem wartym kilkaset tysięcy złotych i chwali się wielkim domem (z akt wynika, że wzięła na niego kredyt w 2020 roku). W samych zresztą aktach sprawy trudno jest znaleźć opisy dramatycznej sytuacji, która uzasadniałaby zastosowanie wobec niej specjalnych środków ze względów humanitarnych" - pisze dziennik.
Źródło: Fakt
Źródło zdjęcia głównego: Eliza Radzikowska-Białobrzewska/KPRP