Prezydent Andrzej Duda podczas rozmowy w Waszyngtonie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną mówił, że premier Węgier Viktor Orban nie powiedział Wołodymyrowi Zełenskiemu, iż po wizycie w Kijowie udaje się do Moskwy. Dodał, że "w sprawach polityki zagranicznej, zwłaszcza jeżeli chodzi o Ukrainę, to Polska i Węgry prowadzone przez Viktora Orbana to są dzisiaj dwa zupełnie biegunowe podejścia". Prezydent zadeklarował, że na szczycie NATO "przedstawi w stu procentach stanowisko rządu". - Plus jeszcze pewne moje osobiste, dodatkowe elementy, które mieszczą się w zakresie merytorycznym stanowiska rządu - stwierdził Andrzej Duda w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Prezydent Andrzej Duda przebywa w Waszyngtonie na szczycie NATO, który potrwa od wtorku do czwartku. W rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną mówił o rocznicach związanych z tym szczytem.
- Po pierwsze to jest bardzo ważna rocznica. 75 lat od czasu podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego i 25 lat naszej obecności w Sojuszu Północnoatlantyckim. I z całą pewnością, gdybyśmy my nie byli dzisiaj częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego, zwłaszcza od 25 lat, a Rosja była tą dzisiejszą Rosją i sytuacja wyglądałaby tak, jak wygląda, czyli że Rosja zaatakowała Ukrainę i prowadzi tam pełnoskalową agresję, grożąc zresztą też i reszcie Europy, to na pewno bylibyśmy w dużo trudniejszej sytuacji, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, niż jesteśmy - powiedział.
Prezydent: Orban nie powiedział Zełenskiemu, że udaje się do Moskwy
Prezydent w "Faktach po Faktach" w TVN24 odniósł się też do niedawnej wizyty w Moskwie premiera Węgier Viktora Orbana, który najpierw udał się do Kijowa, a później właśnie do stolicy Rosji.
- W sprawach polityki zagranicznej, zwłaszcza jeżeli chodzi o Ukrainę, to Polska i Węgry prowadzone przez Viktora Orbana to są dzisiaj dwa zupełnie biegunowe podejścia. Polska ma jasne, zdecydowane stanowisko od pierwszego dnia, a właściwie zanim ta agresja rosyjska się zaczęła - mówił dalej.
Jednocześnie Andrzej Duda przyznał, że "to prawda, że Viktor Orban nie uprzedził Wołodymyra Zełenskiego o tym, że wybiera się do Rosji". - Bo ja rozmawiałem wczoraj (w poniedziałek - red.) z Wołodymyrem Zełenskim długo, zresztą też długo w cztery oczy i Wołodymyr mi powiedział, że absolutnie go o tym nie uprzedził, że po prostu wsiadł w samolot i poleciał do Moskwy - powiedział polski prezydent.
Dodał, że to "pokazuje niestety, w jakim kierunku zmierza węgierska polityka zagraniczna".
Prezydent: Rosja dopuściła się kolejnego barbarzyńskiego ataku
Andrzej Duda odniósł się także do poniedziałkowego ataku rakietowego na Kijów, który przypuściły rosyjskie służby. Pocisk Ch-101 uderzył w największy szpital dziecięcy w kraju, Ochmatdyt.
Mówił, że "Rosja dopuściła się kolejnego brutalnego, barbarzyńskiego ataku na obiekty cywilne na Ukrainie".
- To pokazuje, jaką wojnę w istocie Rosja prowadzi i jakim napastnikiem jest dzisiaj Rosja. I to tylko stanowi kolejny argument, niestety, (...), dany nam tutaj do ręki na szczyt NATO w Waszyngtonie, żeby powiedzieć: "słuchajcie, Rosja dzisiaj wymaga tego, żeby twardo stanąć po prostu przeciw niej" - zaznaczył.
Prezydent: zostają stworzone instytucje, które będą miały charakter natowsko-ukraiński
Prezydent był też pytany, na co konkretnie Ukraina może liczyć po rozpoczynającym się szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Andrzej Duda potwierdził, że "niestety" na tym szczycie Ukraina nie będzie mogła liczyć na zaproszenie do Sojuszu, ale wskazywał, że w komunikacie po zakończeniu szczytu może pojawić się zdanie o nieodwracalności drogi Ukrainy do NATO.
- Zdanie się pojawi, natomiast jeżeli chodzi o konkrety, to przede wszystkim zostają stworzone instytucje, które będą miały charakter natowsko-ukraiński. Taką instytucją będzie Centrum JATEC w Polsce, które powstaje w tej chwili w Bydgoszczy. Ostateczne zatwierdzenie tego przez Sojusz Północnoatlantycki nastąpi właśnie w czasie tego waszyngtońskiego szczytu - powiedział.
- To ważne dla nas, że to będzie u nas w naszym ośrodku szkoleniowym w Bydgoszczy, gdzie dzisiaj jest Centrum Doktryn i Szkolenia Wojska Polskiego. Tam to centrum jest już w tej chwili tworzone i będzie tworzone przez najbliższe lata. Mamy nadzieję, że w efekcie będzie ono samodzielną instytucją Sojuszu Północnoatlantyckiego, która będzie miała taki profil właśnie joint, czyli wspólny, połączony, ukraińsko-natowski - kontynuował prezydent.
Prezydent o "mocnej możliwości hipotetycznej" dotyczącej wsparcia Ukrainy
Prezydent Andrzej Duda był też pytany czy istnieje możliwość, aby sojusznicy w ramach NATO zgodzili się na zestrzeliwanie pocisków nad Ukrainą, które lecą z Rosji.
- To jest hipotetyczna możliwość, którą dyskutowaliśmy między innymi w Paryżu w czasie spotkania organizowanego przez Emmanuela Macrona kilka tygodni temu, kiedy, przypomnę, Emmanuel Macron proponował, żeby wysłać siły zbrojne państw natowskich na Ukrainę. Ja byłem wobec tego bardzo sceptyczny. Powiedziałem, że oczywiście są różne możliwości wspierania Ukrainy, również dosyć mocne - mówił Andrzej Duda.
- Taką mocną możliwością hipotetyczną, gdyby Ukraina wyrażała na to zgodę, byłaby możliwość zestrzeliwania lecących nad Ukrainą rakiet rosyjskich, ale zestrzeliwania z terytorium czy z przestrzeni powietrznej państw natowskich. Nie mówiłem, że konkretnie Polski. Mówiłem, że jest taka hipotetyczna możliwość i ta możliwość rzeczywiście w kontekście ogólnego wsparcia dla Ukrainy jest w tej chwili rozważana, jest w tej chwili dyskutowana - przekazał prezydent.
- Rzeczywiście jest tak, że Ukraińcy tego chcą, ale to jest poważna decyzja, choć ona wcale nie oznacza wkroczenia NATO na terytorium Ukrainy - podkreślił prezydent.
Prezydent Duda: na szczycie NATO w Waszyngtonie przedstawię w stu procentach stanowisko rządu
Prezydent zapewnił także, że na szczycie NATO przedstawi "w stu procentach" stanowisko rządu, ponieważ - jak mówił - "jest całkowicie zbieżne z prowadzoną przez nas dotychczas polityką". - Przez nas, czyli przez Polskę, przez poprzedni rząd, przeze mnie. Myśmy przeanalizowali to stanowisko w szczegółach, nie mam wobec tego stanowiska żadnych wątpliwości - odpowiedział prezydent.
Podkreślił, że może z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: - Tak, przedstawię w stu procentach stanowisko rządu plus jeszcze pewne moje osobiste, dodatkowe elementy, które mieszczą się w zakresie merytorycznym stanowiska rządu.
- Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, co pokazała zresztą ostatnia Rada Bezpieczeństwa Narodowego, która była wczoraj rano, mówimy absolutnie jednym głosem i nie ma co do tego żadnej rozbieżności. Chcę wszystkich uspokoić, tu nie ma żadnego konfliktu - zaznaczył Andrzej Duda. Jak dodał, "jedyna informacja rzeczywiście budząca emocje i wątpliwości, która pojawiła się ostatnio, to to, że gdzieś w resorcie finansów miałby być szykowany pomysł obniżenia wydatków na obronność".
- Na pewno będę się temu sprzeciwiał, gdyby taki pomysł był. Minister obrony do mnie powiedział, że on absolutnie takiej sytuacji nie zaakceptuje i że to by dla niego oznaczało, że on się musi podać do dymisji. Rozumiem, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Polacy mogą być pewni, że ja będę tego bardzo pilnował - powiedział prezydent.
Duda o powoływaniu ambasadorów: to wspólna decyzja prezydenta i rządu
Andrzej Duda odniósł się do sporu o odwołanie dotychczasowych ambasadorów i powołanie nowych.
- Oczywiście, że rząd ma prawo przedstawiać swoich kandydatów na ambasadorów. Procedura zawsze była taka, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych proponowało kandydatów na stanowiska, przesyłało ich do Pałacu Prezydenckiego wstępną informacją - mówił prezydent.
- Prezydent pisał "zgoda" albo "brak zgody", odsyłał do ministerstwa. Jeżeli była zgoda, nie było problemu. Wtedy kierowano to na odpowiednią komisję sejmową, która podejmowała decyzję. Prezydent już był pod tym podpisany, więc trudno się było prezydentowi wycofać, bo to jest też kwestia prestiżowa. Procedura szła sprawnie, komisja pracowała już nad konkretnym, de facto zaakceptowanym przez prezydenta i przez rząd kandydatów, a na samym końcu musi podpisać nominację prezydent, bo jeżeli prezydent nie podpisze nominacji, to nikt bez tego ambasadorem nie zostanie - wskazywał Duda.
Mówił też, że powołanie ambasadora to "wspólna decyzja prezydenta i rządu". - I to nie jest robienie polityki zagranicznej, tylko to jest nominowanie ludzi, którzy nie są politykami, bo ambasadorowie nie są politykami, tylko są dyplomatami. Najczęściej są to po prostu urzędnicy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którzy rotacyjnie wykonują te zadania dla Rzeczypospolitej i oni są wykonawcami polityki, a nie politykami - tłumaczył. Jak mówił dalej Andrzej Duda, szef dyplomacji "może sobie dobierać współpracowników, ale musi tych współpracowników uzgodnić z prezydentem, ponieważ prowadzenie polityki zagranicznej, zwłaszcza tam, gdzie są wskazane konstytucyjne prerogatywy prezydenckie, wymaga współdziałania".
Prezydent o debacie Biden-Trump
Andrzej Duda był też pytany przez Marcina Wronę o jego przemyślenia po wyborczej debacie w USA między Joe Bidenem a Donaldem Trumpem.
- Oczywiście trzeba sobie powiedzieć jasno. Prezydent Joe Biden miał w czasie tej debaty kilka takich momentów zawahania, zawieszenia się, tak jak niektórzy mówią. Ale też proszę pamiętać, że przez zdecydowaną część tej debaty prowadził równą dyskusję, równą debatę, odpowiadając na różnego rodzaju argumenty, sam przedstawiając własne argumenty - mówił. - Więc oczywiście, nikt nie ma żadnych wątpliwości, pan prezydent Joe Biden jest człowiekiem ponad 80-letnim, ja nie mam 40 lat, mam 52 i widzę, że lata czynią swoje przez te prawie dziewięć już, przez które pełnię urząd prezydenta Rzeczypospolitej - dodał.
Prezydent Andrzej Duda na uwagę Marcina Wrony, że Donald Trump "kłamał podczas tej debaty na każdym kroku", odpowiedział, że "prezydent Donald Trump ma swój sposób prowadzenia dyskusji, ale jeżeli popatrzymy obiektywnie, to jest zaledwie kilka lat młodszy od prezydenta Joe Bidena". - Ja sam uczestniczyłem w wielu debatach. Muszę powiedzieć szczerze, nie lubię debat. Nie mam takiej zdolności debatowania, przerzucania się na argumenty. To trzeba mieć specyficzne zdolności, specyficzny talent, (...). Więc ja osobiście patrzę z dużym dystansem na każdą debatę, bo wiem, że w czasie debaty można się bardzo potknąć i to jest potem nieodwracalne - stwierdził prezydent.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24