- W sprawie uczestnictwa w urodzinach Milosza Zemana próbowaliśmy panu prezydentowi doradzić, ale pan prezydent zdecydował wedle własnego osądu - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorki. - Mieliśmy doniesienia, że tam może się pojawić Gerhard Schroeder, chcieliśmy chronić autorytet naszej głowy państwa przed takim lobbystą - dodał.
Były prezydent Czech Milosz Zeman zorganizował w sobotę swoje 80. urodziny. Wśród gości z zagranicy pojawili się prezydenci Polski, Słowacji i Serbii - Andrzej Duda, Peter Pellegrini i Aleksandar Vucić, premierzy Węgier i Słowacji Viktor Orban i Robert Fico, a także były prezydent Czech Vaclav Klaus. "Swój najlepiej czuje się wśród swoich. Urodziny Zemana, naszpikowane ludźmi przechylnymi Putinowi, rzecznikami jego interesów, zgromadziły tych, którzy myślą podobnie, reprezentują podobne wartości, marzy im się podobny model państwa" - skomentował europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział w poniedziałek, że MSZ odradzało prezydentowi Dudzie udział w urodzinach Zemana.
Sikorski: osobiście rozmawiałem o tym z prezydentem
Więcej o tej sprawie Sikorski mówił w "Kropce nad i" w TVN24.
- Próbowaliśmy panu prezydentowi doradzić, ale pan prezydent zdecydował wedle własnego osądu - powiedział Sikorski.
Dopytywany, czy w tej sprawie prezydencka kancelaria zwróciła się do MSZ z prośbą o doradzenie, Sikorski odparł: - Były rozmowy na szczeblu wiceministrów. Ja też osobiście rozmawiałem z panem prezydentem w Nowym Jorku (odbyła się tam sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ - red.). Mieliśmy doniesienia, że tam może się pojawić Gerhard Schroeder (który działał na rzecz rosyjskiego sektora energetycznego - red.). No i chcieliśmy chronić autorytet naszej głowy państwa przed takim lobbystą.
- Nic wielkiego się nie stało. Pan prezydent mógł sobie oszczędzić kontrowersji - mówił dalej Sikorski.
Szef MSZ pytany, czy ta sytuacja jest szkodliwa dla autorytetu prezydenta i całego państwa, odpowiedział: - Bez przesady. Myślę, że można było uniknąć kontrowersji.
- W Polsce prezydent nie prowadzi polityki zagranicznej. Prezydent reprezentuje politykę zagraniczną formułowaną przez Radę Ministrów, czyli zgodnie z konstytucją prezydent powinien wypowiadać się zgodnie z poglądem Rady Ministrów, nawet gdyby się z nią nie zgadzał, bo jest od reprezentowania, a nie od prowadzenia polityki - zauważył.
Na uwagę, że chociaż przyjęcie było prywatne, to uczestnictwo w nim mogło zrobić złe wrażenie, Sikorski odparł: - Dajmy już spokój.
Sikorski kandydatem na prezydenta? "Matka partia zdecyduje"
Sikorski był także pytany, czy to on może być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.
- Uważam, że Polsce potrzebny jest prezydent, który zapewni krajowi bezpieczeństwo i będzie umiał rozróżnić interes państwowy od partyjnego. Platforma Obywatelska ma kilku takich kandydatów - odpowiedział.
Dopytywany, czy sam chciałby kandydować, odpowiedział, że "matka partia zdecyduje". Stwierdził, że byłoby lepiej, gdyby cała koalicja rządowa wystawiła jednego kandydata. - No bo wtedy jest szansa może nawet zwycięstwa w pierwszej turze, a w każdym razie wygrania z kandydatem PiS-u w pierwszej turze - dodał.
Sikorski: apelujemy, żeby nie jechać do Libanu
Sikorski był też pytany o napiętą sytuację w Libanie w związku z groźbą pełnoskalowego konfliktu z Izraelem.
- Od kilkunastu tygodni wielokrotnie apelujemy, aby do Libanu nie jechać. Jeśli się nie ma absolutnej konieczności przebywania w tym kraju, (apelujemy - red.) aby z niego wyjechać. Więc bardzo prosimy naszych rodaków o odpowiedzialność. To nie jest miejsce do przebywania w tej chwili - podkreślił.
Sikorski: zasoby Putina nie są nieskończone
Sikorski odniósł się też do tego, że Władimir Putin podpisał dekret o jesiennym poborze do rosyjskiej armii. Od 1 października do końca tego roku ma tam trafić 133 tysiące rekrutów.
Pytany, czy takie działanie ze strony Putina może oznaczać nasilenie ataków na ukraińskie cele, odparł, że "niekoniecznie, bo poborowi nie są wysyłani na wojnę".
- Jeśli to, co czytam, jest prawdziwe, to na wojnie raczej walczą kontraktowi (żołnierze - red.). A rekruci raczej są używani w takich miejscach jak na granicy, w okręgu kurskim, gdzie przebili się przez nich Ukraińcy - powiedział. Dodał, że "zasoby Putina też nie są nieskończone". Mówił, że Putinowi "brakuje żołnierzy, zaczyna brakować mu czołgów".
Sikorski o działaniach Putina: to może oznaczać jego słabość
Szef MSZ mówił też o zapowiedziach ze strony Putina, że Rosja może zmienić swoją doktrynę nuklearną. Według rosyjskiego przywódcy Kreml mógłby rozważyć użycie broni atomowej, gdyby wykrył rozpoczęcie masowego wystrzeliwania rakiet, ataku samolotów lub dronów na rosyjskie terytorium.
- Być może to, że Władimir Putin zmienia swoją doktrynę, oznacza, że odczuwa coraz większą słabość, jeśli chodzi o siłę rosyjskiej armii - ocenił szef polskiej dyplomacji.
- Proszę pamiętać, że w czasach zimnej wojny to Sojusz Północnoatlantycki miał doktrynę użycia broni atomowej jako pierwszy, bo uważał, że Układ Warszawski ma przewagę w broni konwencjonalnej - dodał.
Sikorski: żądaliśmy uwolnienia Poczobuta, tym razem się nie udało
Szef MSZ był też pytany o to, czy kiedy był w Waszyngtonie, miał możliwość upomnieć się o opozycjonistę Andrzeja Poczobuta, który przebywa w białoruskim więzieniu.
- W Departamencie Stanu rozmawiałem z przedstawicielem rządu Stanów Zjednoczonych do spraw odzyskiwania zakładników i więźniów politycznych. Andrzej Poczobut był jedną z osób, o której rozmawialiśmy - odpowiedział.
Jednocześnie Sikorski mówił, że strona polska żądała uwolnienia Poczobuta w ramach wymiany więźniów między krajami zachodnimi a Rosją i Białorusią. Do takiej doszło na początku sierpnia. - Nie o wszystkim mogę powiedzieć. Tym razem się nie udało - dodał.
Sikorski: prosimy tylko o jedną rzecz
Sikorski mówił też o obecnych relacjach polsko-ukraińskich. Podkreślił, że nie musi udowadniać swojej przyjaźni do Ukrainy, a świadczą o niej m.in. "dziesiątki wywiadów i działań na rzecz Ukrainy, pomoc wojskowa i inna". - My prosimy tylko o jedną rzecz, żeby uhonorować naszych zmarłych i żeby tą sprawą naprawdę mogli zająć się historycy - powiedział. - Jeszcze raz więc apeluję do władz ukraińskich, zresztą nowy minister spraw zagranicznych obiecał mi postęp w tej sprawie. Prosimy o decyzję - podkreślił Sikorski.
W połowie września szef polskiego MSZ był w Kijowie, gdzie spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Andrijem Sybihą. Wówczas informował, że omówił ze stroną ukraińską najważniejsze kwestie, nie unikając trudnych tematów, takich jak potrzeba przywrócenia ekshumacji i chrześcijańskiego pochówku ofiar zbrodni wołyńskiej. Zapewniał, że uzyskał zapewnienia, iż będzie postęp w tej sprawie.
W poniedziałek minister Sikorski wyraził nadzieję, iż także ukraiński prezydent "weźmie pod uwagę stanowisko stronnictw politycznych w Polsce". - Ponieważ jest to jedna z niewielu spraw, w których mamy zgodę narodową i stanowisko polskiej opinii publicznej, która ma prawo nie rozumieć, dlaczego wolna Ukraina pozwoliła na ekshumacje dziesiątków tysięcy żołnierzy Wehrmachtu, którzy tam przyszli przecież jako najeźdźcy, a my nie możemy pochować naszych zmarłych - zauważył.
Sikorski był także pytany o słowa wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, który w lipcu mówił, że Ukraina nie może zostać przyjęta do Unii Europejskiej, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej. - Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby aż tak drastycznych działań, bo ta sprawa powinna być załatwiona, jeszcze zanim dojdziemy do tych prawdziwych negocjacji - odpowiedział szef MSZ.
- Chciałbym zapewnić naszych ukraińskich przyjaciół, że my chcemy tę sprawę załatwić z przyjaźni dla Ukrainy, po to, aby ona nie ciążyła na naszych stosunkach - podkreślił Sikorski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24