- Rekonstrukcji rządu przed wyborami nie będzie - zapowiada premier Donald Tusk. Według szefa rządu, zmiany w gabinecie na osiem miesięcy przed wyborami musiałyby wiązać się z ofertą rządu na następne cztery lata. - A z tym wypada poczekać do wyników - uważa Tusk.
W rozmowie z dziennikarzami Polityki premier podkreśla, że przed wyborami nie może stosować żadnych "gier" wobec wyborców, lecz działać wyjątkowo przejrzyście.
- Jest też praktyczny powód, dla którego muszę uważać ze zmianami. Jest nim prezydencja w Unii Europejskiej, za którą odpowiadają przede wszystkim ministrowie - zaznacza szef rządu.
Premier broni ministrów
Tusk broni też najczęściej wymienianych w kontekście dymisji ministrów - Bogdana Klicha i Cezarego Grabarczyka. Według premiera, ich wizerunek nie jest balastem dla PO.
Broni również ministra Tomasza Arabskiego, w którym zrobiło się głośno w ubiegły weekend z powodu nacisków na dziennikarza PAP, by nie zadawał pytania o reprywatyzację podczas konferencji premiera w Izraelu. - Dziennikarze dobrze wiedzą, że zawsze mogą zadać mi dowolne pytanie - twierdzi szef rządu. Zapewnia, że żaden z jego ministrów nie próbuje wpływać na pytania, a sytuacja w Izraelu była wyjątkowa.
"Rząd doczołga się do wyborów"
Według rzecznika PiS Adama Hofmana, Tusk nie dokonuje zmian w rządzie, gdyż nie ma na kogo wymienić nieudolnych - w jego opinii - ministrów.
- Wszyscy, którzy nadają się do wyrzucenia - minister Kopacz czy minister Grabarczyk - to najbliższe otoczenie premiera. Kolegów nie wyrzuci, a reszta to mało znani ministrowie. Nie ma jak zrobić rekonstrukcji, rząd będzie próbował doczołgać się do wyborów - stwierdził Hofman. - Dla nas wszystkich to szkoda, bo Polska potrzebuje zmian - dodał.
Źródło: polityka.pl