"Jakimiś wyrazami ubolewania" nazwał premier wczorajszy wywiad Ojca Rydzyka w "Naszym Dzienniku". Dyrektor rozgłośni mówił, że jeśli "pani prezydentowa cierpi, jest mu przykro".
- Jeżeli dziennikarze wypaczyli moje wyrażenia i pani prezydentowa z tego powodu cierpiała czy cierpi, to mnie jest bardzo przykro. Pani Maria Kaczyńska zawsze budziła we mnie sympatię - zapewniał wczoraj w "Naszym Dzienniku" zakonnik.
- Miałem nadzieję, mam i nie chciałbym jej nigdy stracić wobec pana prezydenta i jego brata, a więc i wobec żony prezydenta, że uczynią dużo dobrego dla Polski. Tak rozumiałem wszystkie obietnice przedwyborcze. Miałem tę nadzieję, tak jak i miliony Polaków. Przyznaję, czasami niepokoją mnie pewne posunięcia, ale modlę się, żeby było dobrze, bo Polska naprawdę potrzebuje heroicznych wprost i niezwykle mądrych ludzi, żeby jej jak najlepiej służyli.
Premier, który był gościem Polskiego Radia, uznał, że "jakieś wyrazy ubolewania zostały złożone", dodając że ewentualne konsekwencje wobec dyrektora rozgłośni powinny wyciągnąć władze kościelne.
Na ujawnionych przez "Wprost" taśmach, które miały zostać nagrane na jednym z wykładów Ojciec Rydzyk nazwał prezydentową "czarownicą, która powinna się poddać eutanazji" a prezydenta "oszustem ulegający lobby żydowskiemu".
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: Polskie Radio